Worki z piaskiem leżące przy wjazdach do podziemnych garaży to już "normalny" widok na Skorupach. Wiosną 2017 roku mieszkańcy bloków przy ul. Kujawskiej 5a i 5b stracili tysiące złotych.
- To była rwąca rzeka, lało się z dwóch stron - mówili dzień po ulewie mieszkańcy.
W podziemnych garażach zalanych zostało kilkanaście samochodów, których nie udało się zawczasu wyciągnąć ze względu na uszkodzony przez deszcz wyjazd z garażu. Pisaliśmy o wartym ok. 15 tys. zł Fordzie Ka czy BMW 5 za ok. 300 tys. zł.
Czytaj więcej: Mieszkańcy ul. Kujawskiej: Jesteśmy zbiornikiem retencyjnym całego osiedla
Teraz mieszkańcy są oburzeni, że miasto wydało pozwolenia na budowę kolejnych bloków. Bo wiadomo, że im więcej betonu, tym mniej terenów zielonych, które przyjmują deszczówkę. Napisali do prezydenta pismo. Podpisany pod nim Adam Tomaszuk stwierdził, że problem z odbiorem wód opadowych wynika z tego, że bloki przy ul. Kujawskiej 5a i 5b postawiono w najniższych rzędnych okolicznych terenów na sztucznie usypanej skarpie.
- Budynki te zatamowały naturalny spływ wód powierzchniowych na tym terenie - czytamy w piśmie
Mieszkańcy uważają, że budowa nowych bloków jeszcze pogorszy sytuację. Jak wskazują jednak władze, projekt budowlany zawiera rozwiązania dotyczące odprowadzania wód deszczowych.
A w tym roku przy ul. Zachodniej: Ulewa w Białymstoku z 28.05.2019 zalała garaże przy ul. Zachodniej 15. Mieszkańcy proszą o pomoc (zdjęcia)
- My jako urząd sprawdzamy, czy spełnione są warunki formalne. To projektant danego budynku ponosi odpowiedzialność za jego usadowienie, odprowadzenie wody, badania geologiczne gruntu itd. - mówi wiceprezydent Adam Musiuk.
Dodaje, że to właśnie projektant ma obowiązek zapewnienia takiej jakości wykonania budynku, by nie było potrzeby trzymania przy bloku worków z piaskiem.
- Nie jesteśmy inwestorem czy właścicielem ziemi. Nie kupiliśmy też tych mieszkań. Szukanie żalu do miasta, że pozwoliło na wybudowanie bloków jest w mojej ocenie nieuprawnione - mówi wiceprezydent.
Tłumaczy też, że gdy do magistratu trafia projekt, urząd nie sprawdza prawidłowości obliczeń zrobionych przez architekta.
- Inaczej sami musielibyśmy robić te projekty. My stwierdzamy jedynie, że projekt wykonała osoba posiadająca uprawnienia, która odpowiada za wynikają z projektu skutki. Na tym nasza rola się kończy. Jeśli mieszkaniec uważa, że coś zostało wykonane nieprawidłowo, to oczywiście może iść do sądu. I skarżyć nie miasto, ale właśnie projektanta czy dewelopera. W momencie kupna mieszkania zawierana jest umowa, w której napisane jest, kto odpowiada za stan techniczny obiektu. Oczywiście mieszkanie zawsze może liczyć na pomoc urzędu, ale w ramach obowiązującego prawa - wskazuje Musiuk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?