Zarówno osoby starsze jak i dzieci z domów dziecka potrzebują uwagi i zainteresowania. Nieraz jedni i drudzy tego nie mają. Próba połączenia tych dwóch społeczności może dać naprawdę bardzo dobre efekty - mówi radny niezależny Maciej Biernacki.
Czytaj też: DPS-y w Białymstoku. Domy prawie jak prawdziwe
Proponuje, by władze miasta zorganizowały na razie na próbę wspólne zajęcia, w których uczestniczyłyby dzieci z domów dziecka i mieszkańcy domów pomocy społecznej. - O tym jakiego charakteru byłoby to zajęcia niech decydują specjaliści - podkreśla radny.
Pomysł chwali Adam Kurluta, dyrektor departamentu spraw społecznych Urzędu Miasta. - Wiem, że takie zajęcia maja dobry wpływ zarówno na osoby starsze, jak i młodych ludzi. Zastanowimy się nad wprowadzeniem takiego rozwiązania również w Białymstoku - mówi.
Czytaj też: Nowa świetlica przy Barszczańskiej. Wychowawcy podwórkowi w Starosielcach [zdjęcia]
Dodaje, że wychowawcy podwórkowi prowadzili już w Białymstoku tego typu zajęcia. - Starsza osoba uczyła dzieci na przykład odróżniania brzozy od wierzby, a dzieci uczyły starszą osobę obsługi smartfonu. Wiem też, że w ramach inicjatywy SuperBabcia i SuperDziadek wspólne zajęcia prowadzi też Polskie Stowarzyszenie Pedagogów i Animatorów Klanza - podkreśla Kurluta.
Czytaj też: Szkoła, w której uczą się jak urozmaicić czas wnukom
Arteterapeutka i animatorka w Klanzie Agnieszka Sieniawska mówi, że wspólne zajęcia międzypokoleniowe bardzo dobrze się sprawdzają. - Dzieci ze szkół i przedszkoli wystawiały spektakl "Czerwony Kapturek", do którego elementy dekoracji robiły seniorki. Później wspólnie robione były m.in. motylki z surowców wtórnych - mówi.
Czytaj też: Jacek Czerkacz: Tu zyskują nie tylko dzieci. Tyle samo otrzymuje się od nich
Klanza realizuje też zajęcia na osiedlach. - Dzieci uczą się od starszych osób jak robić wełniane ludziki czy zakładki do książek. A i seniorzy są zadowoleni, bo nieraz albo nie mają swoich wnuków, albo mają, ale już wyrosły - podkreśla Sieniawska.