Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Tomzik: Polacy powinni znać kanony literatury

Urszula Krutul
Jeśli się nie czyta, a tylko ogląda telewizję, to niestety ogranicza wyobraźnię. W piosence liczy się nie tylko odśpiewanie tekstu, ale zrozumienie go, interpretacja. A do tego się nie dojdzie bez wyobraźni. Wielka szkoda, że młodzi tak mało czytają.
Jeśli się nie czyta, a tylko ogląda telewizję, to niestety ogranicza wyobraźnię. W piosence liczy się nie tylko odśpiewanie tekstu, ale zrozumienie go, interpretacja. A do tego się nie dojdzie bez wyobraźni. Wielka szkoda, że młodzi tak mało czytają.
Z Jerzym Tomzikiem, muzykiem, artystą, pedagogiem, o jego zainteresowaniach i o tym, dlaczego lekturę gazet zawsze zaczyna od ostatniej strony.

Jerzy Tomzik

Muzyk, założyciel Białostockiego Studia Piosenki, które od wielu lat kształci uzdolnioną muzycznie młodzież. Jest animatorem kultury muzycznej i instruktorem muzycznym. Do tego pedagog i artysta. Pierwsze lekcje muzyki pobierał w latach 50. u bardzo znanej i wybitnej nauczycielki muzyki z Częstochowy - Stefanii Borkowskiej. Razem z kolegami założył zespół jazzowy. Obecnie opiekuje się uzdolnioną muzycznie młodzieżą. Jego najbardziej znane podopieczne to, m.in. Ewa Prus, czy Monika Dryl, która skończyła warszawską Akademię Teatralną, gra w Teatrze Narodowym, w Kabarecie Olgi Lipińskiej.

Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”
Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”

Wygraj TABLET w naszej akcji "Czytam, więc …"

Pamięta Pan jeszcze pierwszą lekturę, którą Pan sam przeczytał?
- Nie pamiętam, bo to było jeszcze w szkole podstawowej. Ale czytałem bardzo dużo. Wszystkie lektury. Poza tym modne były książki Karola Maya, cała literatura przygodowo-indiańska, która później znalazła się w filmach. To wszystko się czytało, połykało wręcz. Tak jak teraz książki o Harrym Potterze. Później było mniej czasu. Na studiach przede wszystkim w moim życiu pojawiała się literatura fachowa, książki, podręczniki. Chociaż też nie za dużo było na to czasu, bo połowę z tego ukradła muzyka. Ostatnio niewiele czytam, sięgam głównie do fachowej literatury. Czytam o historii jazzu, historii muzyki rozrywkowej w okresie międzywojennym, historii jazzu w Polsce, tuż po wojnie w okresie katakumbowym. Kupiłem dwie takie cegłówki po 600 stron. Nie da się tego przeczytać za jednym posiedzeniem. To trzeba bardzo pomału przeglądać. Tam jest historia jazzu od XVII wieku, łącznie z historią tego gatunku muzyki w Anglii i Zachodniej Afryce, bo przecież jazz z tego się narodził. Parę dni temu w moje ręce trafiło wydawnictwo sporządzone przez nasze Centrum im. L. Zamenhofa pt. "Białostoczanie mówią". Ja tam m.in. opowiadałem, jak wyglądał Białystok 50 lat temu i to taka najświeższa rzecz, jaką czytałem.

Ponoć każdy dzień zaczyna Pan od czytania?
- Tak. Od przeglądu prasy, m.in. "Kuriera Porannego", który prenumeruję. Do poduszki też sobie czytam. Ostatnie wydarzenia na torze żużlowym, gdzie zginął żużlowiec strasznie mną wstrząsnęły. Można powiedzieć, że wychowałem się na torze żużlowym. Mój ojciec był działaczem klubu sportowego Włókniarz Częstochowa. I nawet jeździł w rajdach! I tak jak w powiedzeniu: "Czym skorupka za młodu...", tak więc interesuje mnie żużel cały czas, chociaż tak daleko jestem od Częstochowy. Brak mi tego w Białymstoku, bo to fascynujący sport. Ale równocześnie niebezpieczny, co pokazały ostatnie wydarzenia.

Lekturę gazet zaczyna Pan od ostatniej strony, strony sportowej?
- Tak. Od lat tak jest, że zaczynam od ostatniej strony. Kiedyś kupowałem "Trybunę Ludu", zaczynałem czytać od końca, bo tam był bardzo dobrze redagowany dział sportowy. Gazety lokalne też tak zaczynam. Interesuje mnie los Jagiellonii, czy siatkarek AZS-u. Poza tym lubię wiedzieć, co się dzieje w naszym mieście, w regionie. Szczególnie w kulturze, w której obracam się od ponad 50 lat.

Włącz się do naszej akcji "Czytam, więc ...". Do wygrania TABLET!

Jakiej gazety nie mogłoby zabraknąć w Pana domu?
- Na pewno "Porannego". Nie mówię tego przez kurtuazję, tylko po prostu ta gazeta opisuje to, co mnie interesuje.

Sądzi Pan, że internet i nowe technologie mają szansę wyprzeć tradycyjne gazety i książki?
- Myślę, że nie. To jest zupełnie inne czytanie. Ja sam nie mam internetu. Nie interesuję się tym. Internet jest strasznym złodziejem czasu. A ja mam jeszcze Bogu dzięki sporo roboty i trochę marzeń i planów związanych z działalnością Białostockiego Studia Piosenki. Szykujemy teraz kolejne, jubileuszowe już, XV warsztaty wokalne. To pochłania mi sporo czasu.

Wspomniał Pan Karola Maya. A jeśli miałby Pan wskazać autora, którego najbardziej Pan lubi?
- Sienkiewicz! Oczywiście, bez dwóch zdań. Bardzo lubię trylogię. No i Mickiewicz i jego "Pan Tadeusz". To są takie rzeczy, które pamięta się z dzieciństwa. Moi rodzice bardzo zwracali uwagę na literaturę polską. Była wszechobecna w naszym domu. Pamiętam, że podchodziłem do matury, kiedy ten Sienkiewicz był ważny dla nas, uczących się. Ale wtedy literatura polska była w programach nauczania okrojona. Niektóre pozycje nie istniały wręcz w spisie lektur. A ja miałem okazję spotkać się z nauczycielami przedwojennymi, z profesorami, którzy w czasie okupacji uczyli w tajnych kompletach. A za to groziła przecież kara śmierci. I oni nas uczyli jeszcze po swojemu, po staremu. Była "Literatura polska" Chrzanowskiego, z której jeszcze przed wojną moja mama się uczyła, a później ja. Bo nie było wtedy wielu podręczników.

Wtedy ludziom zależało na książkach, na czytaniu, bo przez to wszystko mogli ocalić polskość. Teraz jest chyba inaczej. Ludzie coraz mniej czytają.
- Wielka szkoda, że tak to wygląda. Ja i moi koledzy, którzy pracują razem ze mną z młodzieżą stwierdzają, że niestety coraz częściej młodzieży brak wyobraźni. Jeśli się nie czyta, a tylko ogląda telewizję, to niestety ogranicza wyobraźnię. W piosence liczy się nie tylko odśpiewanie tekstu, ale zrozumienie go, interpretacja. A do tego się nie dojdzie bez wyobraźni. Wielka szkoda, że młodzi tak mało czytają. Polacy powinni znać kanony literatury.

Jak Pan sądzi, z czego to wynika, że ludzie mniej czytają?
- Myślę, że to jest taka pogoń za pieniądzem - jeśli chodzi o dorosłych. Są zapracowani, a przez to coraz mniej czasu poświęcają swoim dzieciom, nie czytają im. Natomiast młodzież ulega pewnym modom, które nie zawsze są dla niej dobre. I myślę, że to są główne przyczyny. Telewizja psuje też trochę tę taką pracę od podstaw.

Czyli warto czytać.
- Oczywiście! Czytanie rozwija. Teraz zabieram się za czytanie książki napisanej przez Adama Czesława Dobrońskiego, która jest biografią prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Teraz ukazała się też książka ukazująca historię Białegostoku, chcę do niej zajrzeć.

Jak Pan czyta? Musi mieć Pan filiżankę kawy, jakieś szczególne warunki?
- Nie. Filiżanka kawy mi przeszkadza. Muszę się skupić, żeby tak, jak mówiłem wyobrazić sobie to, co czytam. To tak jak ze śpiewaniem. Czasem trzeba zamknąć oczy i pozwolić działać wyobraźni.

Pytałam o ulubionego autora, a ulubiona książka?
- Przede wszystkim książki o historii powstania warszawskiego, ponieważ moja rodzina była związana z powstaniem i z podziemiem okupacyjnym. Książki batalistyczne, tak samo filmy o tej tematyce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny