Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kryszak: Niech każdy robi to, co najlepiej potrafi

Anna Kopeć
Jerzy Kryszak: Niech każdy robi to, co najlepiej potrafi
Jerzy Kryszak: Niech każdy robi to, co najlepiej potrafi Anatol Chomicz
Musimy odróżniać co jest debatą polityczną, co jest próbą zaistnienia. Nie może być tak, że kowal będzie wyrywał zęby. Tak kiedyś było, bo tylko on miał obcęgi. Ale techniki się zmieniły i ten kowal nie powinien przyjmować w gabinecie stomatologicznym - mówi Jerzy Kryszak. Wczoraj wystąpił na Podlaskiej Złotej Setce Przedsiębiorstw Kuriera Porannego.

Kurier Poranny: Zaproszono Pana na galę podlaskich przedsiębiorców. Czy biznes to wdzięczny temat do żartów?

Jerzy Kryszak: Żartować można ze wszystkiego, choć nie zawsze oczywiście trzeba. Bardzo lubię takie spotkania, bo są na nich ludzie, którzy zaczynali swoje biznesy zupełnie niepozornie. Wywodzili się z podziemi. Przelewali, dolewali, wylewali, obrabiali i nagle wyrosła im świetna firma. To prominencja małych warsztacików, takiej złotej polskiej rączki, która jest źródełkiem pomysłów i umiejętności. Warto pokazywać, że Polacy potrafią zarządzać dużymi firmami. Ważne, aby im nie przeszkadzać, a dać więcej swobody. Z radością przyjmuje zaproszenia natakie spotkania, bo wiem, że tam jest ukryty albo już się mnoży wielki potencjał. Rośnie we mnie polskie serce.

Mówi Pan jak prawdziwy patriota.

Nie mogę powiedzieć, że nie. To jest polska przyszłość.

A czy istnieją w Pańskim przekonaniu tematy tabu, z których nie należy sobie drwić?

Na pewno nigdy nie wchodzę w wiarę, w krzywdę ludzką czy śmierć. Nie widzę powodów, dla których mógłbym żartować z kogoś kto wierzy w swojego Boga. To jest prywatny ogródek, do którego kompletnie nie ma po co wchodzić.

Przeciwnie do polityki, bo to zdaje się Pański konik?

Faktycznie trochę tak jest. W końcu od polityki wiele zależy. To, co robi polityka z życiem publicznym, widzimy chociażby na przestrzeni ostatniego roku - w Syrii, na Krymie, na Ukrainie, w Rosji. To wszystko, co się tam dzieje, to pokłosie politycznych decyzji, ludzi, którzy są u władzy. Chociażby Angeli Merkel. Niech się bije w piersi póki je ma, bo pamiętam jak mówiła, że do Europy zapraszamy wszystkich. Hola! Stop! Umawialiśmy się, że przyjmiemy tych, którzy mogą zginąć, którzy muszą uciekać z bombardowanych miasteczek, którym grozi śmierć po powrocie. Takich uchodźców oczywiście Europa powinna przyjąć, ale nie ludzi np. z Pakistanu. To już nie jest takie biedne państwo jak sobie wyobrażamy. To jest kraj z ogromnymi możliwościami.

Na pewnym etapie nie mamy już wpływu na decyzje polityków.

Dopuszczając kogoś do władzy powinniśmy wiedzieć skąd pochodzi, jakie ma pomysły i plany, jak myśli o rzeczywistości i świecie nam współczesnym. W wyborach startują ludzie, którzy naprawdę nie mają pojęcia o życiu. Nie umacnia ich nic poza hasłami typu „Bliżej człowieka”. Wszyscy chcą być bliżej człowieka na czas kampanii wyborczej, a po wyborach okazuje się, że człowiek się oddalił. Jeśli chcemy być aktywni, musimy odróżniać, co jest debatą polityczną, co jest próbą zaistnienia lub próbą zagwarantowania sobie pieniędzy. Nie może być tak że kowal będzie wyrywał zęby. Tak kiedyś było, bo tylko on miał obcęgi. Ale techniki się zmieniły i ten kowal nie powinien przyjmować w gabinecie stomatologicznym.

Tylko, że ocena przedwyborczych obietnic to nie jest łatwe zadanie.

To jest ogromnie trudne. Aczkolwiek można między słowami wyczytać intencje, możliwości, kierunek, jaki dana osoba nam proponuje. 40 procent wyborców co cztery lata miota się od lewej do prawej. Ta grupa jest w stanie rzucić się na tajemniczą teczkę Tymińskiego czy pójść nawet za ś.p. Andrzejem Lepperem. Przykro mi bardzo, ale dla mnie Lepper nie powinien być ważną osobą w państwie, choć był nawet wicepremierem. Jako trybun ludowy, szef partyzantki w okolicy, którą zna - proszę bardzo, ale nie powinien reprezentować narodu.

Lepper był demagogiem.

No tak. To populista. Ludzie, którzy starają się w tym kraju rządzić, powinni mieć odpowiednio rozległą wiedzą, nie tylko prawniczą. Sejm to reprezentacja narodu. Teoretycznie, bo to co tam oglądam, rzadko ma coś wspólnego z prawdziwą reprezentacją. Niech już lepiej idzie tropem reprezentacji pod wodzą Nawałki (śmiech). Ja oczywiście także mógłbym wystartować w wyborach na posła i krzyczeć, że żądam demokracji, przywrócenia ludziom honoru, a państwu ładu i siły.

Nie myślał Pan nigdy o takiej właśnie karierze?

Nie, no skąd?!

Dlaczego?

Bo wiem, że byłaby to tylko demagogia.

Ale wiedzy, o której już Pan wspominał, Panu nie brakuje.

Na pewno nie zabrakłoby mi też uczciwości. Podziwiam ludzi szczerych, z ogromną siłą. Takich jak Robespierre. Dla niektórych był to łajdak i hulaka, ale przede wszystkim był nieprzekupny. Wierzył w skutki swojej rewolucji. Żeby do niej doprowadzić musiał ścinać głowy. Tysiące ludzi musiało paść pod gilotyną, żeby w końcu i on padł tą samą śmiercią. Oczywiście można spowodować, że pójdzie fala gniewu i pojawią się wielkie wiece. Ale pytam co dalej? Takie zawieruchy już znamy, one do niczego nie doprowadziły. Do niczego.

A wracając do pracy. Zawodowo zajmuje się Pan rozśmieszaniem ludzi. W życiu prywatnym także bywa Pan beztroskim wesołkiem?

Beztroskim na pewno nie, bo nie ma beztroski, kiedy pojawia się odpowiedzialność za żonę, za dzieci. Tutaj żartów nie ma. Nie jestem smutasem, lubię sobie pożartować tak na 100 procent. Ale to wszystko musi mieć swoje proporcje. Z domu nie robi się kabaretu, na pewno nie codziennie. Czasami może wyjść słońce, ale niech ono cały czas nie świeci, bo może nas porazić. W domowej atmosferze najlepiej kiedy słońce wschodzi i zachodzi.

Chociaż jest Pan osobą znaną, próżno szukać ciekawostek o Panu na portalach plotkarskich, czy w prasie brukowej. Nie bywa Pan bohaterem tzw. skandali celebryckich. Jak Pan to robi?

Zupełnie dzielę życie prywatne i zawodowe. Jest scena, kurtyna i kulisy. Nie można sprzedawać wszystkiego. Nie umiałbym inaczej, tak zostałem wychowany w szkole teatralnej. Taka była etyka tego zawodu, przynajmniej kiedyś. Dawniej nie można było wychodzić wejściem dla publiczności. To był warunek nieprzekraczalny. Teatr należało zostawić w pewnej tajemnicy, bo to miejsce nie może być spowszedniałe. Nie wszystko jest na sprzedaż.

Ale dotarłam do jednej interesującej informacji na temat Pańskich włosów. Legenda głosi, że ścina je Pan dwa razy w roku - z okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, a czesze raz - na urodziny. To prawda?

(Śmiech) To wszystko oczywiście wyssane z palca. Prawda jest taka że zarzucam głową i one jakoś same się układają. Tak już mam. Z tymi terminami dotyczącymi moich włosów może być różnie, bo fajnie się to czyta, ale pewnie chodzi o to, że faktycznie robię to odświętnie.

Jerzy Kryszak

to znany aktor i satyryk. Jest absolwentem szkoły teatralnej w Krakowie. Pracował w Teatrze Słowackiego w Krakowie i Ateneum w Warszawie. Jest też niezrównanym parodystą, który potrafi mówić głosem m.in. Lecha Wałęsy, Adama Michnika, Tadeusza Mazowieckiego, Andrzeja Leppera, Wojciecha Jaruzelskiego czy Jana Pawła II. Ogromną popularność zdobył jako współtwórca programu satyrycznego „Polskie Zoo”, który emitowany był na początku lat 90. ubiegłego wieku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny