Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden okradał bankomaty, drugi zabrał pieniądze z biletów na Chór Aleksandrowa. Przez hazard.

Magdalena Kuźmiuk
Mechanizmy uzależnienia od hazardu są takie same, jak w przypadku niekontrolowanego picia lub zażywania narkotyków - twierdzi terapeuta Paweł Kołakowski
Mechanizmy uzależnienia od hazardu są takie same, jak w przypadku niekontrolowanego picia lub zażywania narkotyków - twierdzi terapeuta Paweł Kołakowski Fot. Archiwum
Leszek K. grał w każdej wolnej chwili. Najpierw za własne pieniądze, a potem brał z banku, gdzie pracował. Ukradł prawie 470 tysięcy złotych. Wydało się. Stanął przed sądem. Grozi mu dziesięć lat więzienia.

Leszek K. ma 49 lat. Dwadzieścia lat przepracował w banku. Tam poznał żonę, na świat przyszły dzieci. Zawsze uczciwy, sumiennie wykonywał powierzone mu zadania. Nigdy nie było do niego zastrzeżeń. Podobnie myśleli o nim najbliżsi. Nie wiedzieli, że jest głęboko uzależniony od hazardu. Że jego największą namiętnością była ruletka i obstawianie wyników rozgrywek sportowych.

To właśnie tym przyjemnościom Leszek K. poświęcał cały swój wolny czas. I pieniądze. Kiedy po jakimś czasie gotówki zabrakło, zaczął okradać pracodawcę. Twierdzi, że od jesieni 2008 roku. Prokuratorskie śledztwo wykazało, że ukradł z banku prawie 470 tysięcy złotych. Pracując w banku, miał łatwy dostęp do pieniędzy. Zasilał bankomaty gotówką.

Proces rozpoczął się w ubiegłym tygodniu.

- Początkowo brałem niewiele. Myślałem, że się odegram i wszystko będzie w porządku. Jednak przegrywałem i potrzebowałem coraz więcej pieniędzy - opowiadał w sądzie.

Stracił pracę. Trafił do aresztu. Rodzina jest załamana. Żona przyznała, że nie wiedziała o uzależnieniu męża. Przecież nie przynosił tych pieniędzy do domu.

A on sam kajał się. - Nie wiedziałem, że ten nałóg jest taki straszny. Że wpadnę w jego szpony. Wiem, że muszę się leczyć - mówił łamiącym się głosem.

Najpierw automaty

Zaczyna się niewinnie. Mężczyzna, powiedzmy około trzydziestki, zatrzymuje się na stacji, by zatankować samochód. Gdy idzie zapłacić za benzynę, zauważa automat do gry. Maszyna wygląda atrakcyjnie. Kolorowe światełka przyciągają wzrok, zachęcają, by wrzucił monetę. Szczęście się do niego uśmiecha. Wygrywa.

Mija kilka miesięcy. Zaczyna grać regularnie. Sięga po karty, gra w ruletkę. Ma dobrą passę. Zderzenie z rzeczywistością jest brutalne. Do drzwi trzypokojowego mieszkania w dobrej dzielnicy, w którym mieszka z żoną i dziećmi, puka komornik. Dopiero wtedy żona dowiaduje się o długach męża. Z ich wspólnego konta w ciągu kilku miesięcy zniknęło kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności. Teraz mogą stracić mieszkanie.

Okłamywał babcię,/b>
Paweł Kołakowski, psycholog kliniczny, specjalista psychoterapii uzależnień o podobnych przypadkach słyszy często. Od lat pomaga ludziom wychodzić z nałogu.
- Wcześniej pracowałem głównie z uzależnionymi od alkoholu i narkotyków. Teraz coraz częściej zgłaszają się ludzie, którzy mają problem z hazardem - przyznaje Paweł Kołakowski.
Opowiada historię nastolatka, gdzieś z Polski. Chłopak powinien przygotowywać się do matury, a wciągnął go hazard w internecie. Rodzice byli przekonani, że się uczy. A on siedział przy komputerze. Po kilkanaście godzin dziennie. I wymyślił.
Powie babci, że potrzebuje pieniędzy na naukę angielskiego przez internet. Babcia uwierzyła. I przez pół roku oddawała mu całą emeryturę. A wnuczek grał w najlepsze. Obstawiał zakłady piłkarskie. Sprawa wyszła na jaw, kiedy rodzice zostali wezwani do szkoły. Dowiedzieli się wtedy, że ich syn nie będzie dopuszczony do matury.
Nałogowi hazardziści muszą przejść terapię
Następna historia. Właściciel hotelu gra na automatach. Ale nie u siebie. W innych lokalach. Przegrywa.
- Na leczenie trafił, kiedy był już bankrutem - opowiada Kołakowski. - Tłumaczył się, że robił tak, by nie blokować dostępu do maszyn dla klientów jego hotelu. Wstydził się.
Mechanizmy uzależnienia od hazardu są takie same, jak w przypadku niekontrolowanego picia lub zażywania narkotyków. Każdy nałóg uszkadza zdolność do podejmowania decyzji. W pewnym momencie brakuje racjonalności zachowania - tłumaczy terapeuta.
- Ludzie piją coraz więcej, by zwielokrotnić efekt przeżywanej przyjemności. W hazardzie podwyższa się stawkę, wchodzi w bardziej ryzykowne sytuacje, by wygrać coraz więcej. Gdy ktoś przegra, myśli, że następny razem się odegra. To iluzja. W ten sposób ludzie tracą kontrolę i uzależniają się.
Najpierw na poziomie psychicznym, emocjonalnym. Potem dochodzi do uzależnienia fizjologicznego. Gdy nałogowy hazardzista nie może zagrać, zaczynają się takie same objawy jak u alkoholika na kacu.
- Jest nerwowy, drażliwy, łatwo wybucha. Trzęsą mu się ręce, poci się, nie może spać. Obsesyjnie myśli o ruletce, kartach, automatach. Kłamie, zaciąga długi, oszukuje najbliższych. I przyrzeka poprawę - wylicza Kołakowski.
Uzależnienie od hazardu to choroba, którą trzeba leczyć. Ale bez wsparcia i motywacji rodziny, współpracy z terapeutą i nieustannej pracy nad sobą, trudno wyjść z nałogu.
- Uzależniają się przede wszystkim osoby, które mają problemy osobowościowe, zachwiane poczucie własnej wartości. Spora część z nich w dzieciństwie zaczynała od niewinnych gier komputerowych - dodaje Paweł Kołakowski.
Nałogowi hazardziści to raczej mężczyźni. Tacy, którzy często nie doświadczyli dostatecznego wsparcia ze strony ojca. To właśnie on daje siłę, poczucie własnej wartości, męskości.
Przegrywają i wracają
- Nawet zwykły totolotek, czy zdrapka z kiosku może z czasem stać się niebezpieczna. Gdy na typowanie liczb człowiek zacznie przeznaczać całą swoją pensję - ostrzega terapeuta.
Takie sytuacje dobrze znają pracownicy białostockich zakładów bukmacherskich.
- Mamy klientów, którzy grają co dwa dni, przykładowo za pięć tysięcy złotych. Są też tacy, którzy obstawiają nawet kilka razy dziennie - mówi jedna z pracownic.
-Potrafią przesiedzieć cały dzień, wpatrując się w tabelę rozgrywek. Inni lekką ręką wydają pieniądze, na chybił trafił. Przegrywają. Ale różnie reagują. Jedni spokojnie. Spływa to po nich jak po przysłowiowej kaczce. Inni się załamują. Jednak po kilku dniach wracają i gra zaczyna się od nowa. Widać, że to ludzie uzależnieni. W zakładach bukmacherskich rozpoznają takich od razu.
Prosta droga do przestępstwa
Na wokandy białostockich sądów coraz częściej trafiają osoby, których uzależnienie przywiodło na drogę przestępstwa. Jedna z głośniejszych spraw z hazardem w tle pod koniec stycznia zakończyła się wyrokiem skazującym.
34-letni Tomasz P. przywłaszczył prawie 50 tysięcy złotych. Był odpowiedzialny za dystrybucję biletów na koncert rosyjskiego Chóru Aleksandrowa. Bilety owszem sprzedał, ale pieniędzy nie oddał organizatorowi imprezy. W ciągu kilku miesięcy przegrał je na automatach i wydał na alkohol. Dostał rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Musi też zwrócić pieniądze. W przeciwnym razie trafi za kraty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny