Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasiek Mela w Białymstoku: Przepływy dobrej energii

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected] Fot. Fundacja Poza Horyzonty
Każda wyprawa to podróż do wnętrza siebie i przesuwanie granicy własnej wytrzymałości – mówi Jasiek Mela.
Każda wyprawa to podróż do wnętrza siebie i przesuwanie granicy własnej wytrzymałości – mówi Jasiek Mela.
Gdy po całym dniu kwesty widzę, że z tego proszenia można zebrać kilka tysięcy złotych na protezy, to mogę całować buty tych ludzi, którzy dają pieniądze - mówi Jasiek Mela, gość gali rankingu Superfirmy 2011 w rozmowie z Marylą Pawlak-Żalikowską.

Janek, opowiedz mi bajkę. Jasiek Mela: Jaką?

Tę o górze lodowej. Opowiadałeś ją w radiu. – To japońska baśń. Opowiada o górze lodowej Luli, która mieszkała sobie na północy naszego globu. Będąc młodą góra usłyszała pewnego razu o mądrych górach lodowych noszących w sobie historię świata, mających setki tysięcy lat, a mieszkających na Antarktydzie. Młoda góra strasznie chciała je poznać.

Wyruszyła w podróż. Inne góry ją zniechęcały: Jak pokonasz równik? – pytały. – Przecież tam jest tak gorąco.

Ale Luli była wytrwała. Choć to dziwnie brzmi, było w niej dużo ciepła i optymizmu. I wiary. Poznawała zwierzęta i ptaki, których wcześniej nie znała. Zaprzyjaźniła się z nimi. Gdy przepływała koło równika, zobaczyła dziecko, które wypadło za burtę statku rybackiego i uratowała je. Rybacy z wdzięczności przeholowali ją przez równik. I tak dzięki pomocy przyjaciół, własnej otwartości pokonała wszystkie trudności. Dopłynęła do starych, mądrych gór.

Zapytałam Cię o tę bajkę, bo ma w sobie mądrość uniwersalną, jakże pasującą do tego, jak żyjesz i co robisz. Co było Twoim równikiem? – Niepełnosprawność. Nauczenie się normalnego życia. Przekonanie, że nie jest ono skończone. Zmarnowane. A takie na początku miałem przeświadczenie. Można powiedzieć, że tym równikiem, choć też nieco odwrotnym, był biegun północny. Sama wyprawa z Markiem Kamińskim była raczej symboliczna: dotarcie na czubek ziemi, przebywanie tam, nie oznaczało żadnej zmiany. Ale przygotowanie do tego i ta wisienka na torcie w postaci dojścia, przekonała o tym, że skoro nam się udało czegoś dokonać, czegoś pozornie niemożliwego, to każdy kolejny biegun, kolejna góra, kolejny „równik” da się przepłynąć.

Z pomocą innych prawda? Jak w bajce. A dlaczego w roku 2008 postanowiłeś założyć Fundację „Poza Horyzonty”? – Pierwszym powodem jest energia, którą dostaję od innych. Jest jej tak dużo, a tak wielu osobom jej brakuje. Drugi powód to poczucie, że w życiu nie trzeba wcale wiele, żeby móc się z innymi dzielić. Ja miałem szczęście, że spotkałem wiele osób, które mnie brały za rękę i przeprowadzały przez te równiki. Ale nie każdy tak ma. I takim osobom chcemy pomagać. A założenie fundacji wiele ułatwią w tej materii. Ułatwia gromadzenie się ludzi w podobnych celach i przekazywanie energii z miejsca, gdzie jest jej dużo do takich miejsc, gdzie jest jej bardzo, bardzo potrzeba.

Parę miesięcy temu poszedłeś dalej: założyłeś Klub Wspieraczy Fundacji. – Sięgnęliśmy po takie narzędzie, bo bardzo często ludziom pomaganie poprzez dzielenie się pieniędzmi kojarzy się z dużymi nakładami finansowymi. Myślą: Co ja mogę? Nie jestem w stanie przekazać 1000 czy 1500 zł... A tymczasem wielka jest skuteczność zbierania ziarnka do ziarnka. To tak jak w zbiórkach publicznych – gdy rozpieczętowujemy puszkę, znajdujemy tam mnóstwo żółciaków, drobnych pieniążków, które zbierają się w dziesiątki tysięcy złotych.

Tak samo w naszym Klubie Wspieraczy. Gdy ktoś zadeklaruje przekazywanie nawet 10 złotych miesięcznie, to nie jest to straszny ubytek w portfelu, a w perspektywie roku daje 120 złotych. Od dziesięciu Wspieraczy to już będzie 1200 zł. A od stu osób daje dużą kwotę.

A jednocześnie ten ktoś, oferujący nawet takie drobne pieniądze ma poczucie, że buduje to, co się dzieje w Fundacji. Gdy ktoś dostanie protezę za 50 tysięcy, to będzie w niej też owe 10 złotych drobnego wspieracza. To kapitalne uczucie.

Życie Cię na pewno nauczyło, że trzeba być twardym. Trzeba pokonać ból. Depresję. Lód. I szczyt górski. Czy owa twardość przydaje się, gdy reprezentujesz fundację? Gdy występujesz o pomoc czy wsparcie. – Twardym trzeba być w wielu sytuacjach. Jak nie staniemy mocno na nogach, to zginiemy w tłumie. I to dotyczy każdej dziedziny życia, prawda? Kiedy wybierałem studia, to zachęcano mnie, żeby to było coś przyszłościowego...

A co wybierałeś? – ...reżyserię filmową i psychologię. I zawsze wychodziłem z założenia, że nie ma kierunków, które same z siebie zagwarantują mi znalezienie pracy. Nawet wybierając najbardziej przyszłościowy kierunek, będąc przeciętniakiem, niczego nie osiągniemy, bo jest tak wielu ludzi przeciętnych. Ale gdy będziemy odstawać ponad normę, to wybierając nawet najbardziej niszowy kierunek, możemy osiągnąć sukces. Najważniejsze, to robić coś zgodnie ze swoimi przekonaniami i pasjami. W takich rzeczach trzeba być twardym, bo inaczej po prostu zanikniemy w przyrodzie.

Wrócę do fundacji. Prosić o wsparcie nie jest lekko. Ale Ty nie prosisz dla siebie. Czy to ułatwia sprawę? – Jasne. Dzwonienie i proszenie o wsparcie, szukanie sponsorów... Podstawową sytuacją proszenia przypadkowej zupełnie osoby są kwesty uliczne. Każdy z nas w tych zbiórkach bierze udział. Na pierwszej było mi trudno. Myślałem: Jak to? Mam tak chodzić i żebrać? A przecież spotykamy się z różnymi reakcjami: jedni po prostu odmówią, drudzy cię obśmieją, a trzeci głupio skomentują.

Ale gdy człowiek potem, po całym dniu kwesty widzi, że z tego proszenia są pieniądze i dzięki całej grupie ludzi można zebrać kilka tysięcy złotych i dać komuś protezę oraz możliwość aktywnego życia, to ja mogę całować buty tych ludzi, którzy dają pieniądze. I to nie będzie dla mnie upokarzające. Nie zbieram na nowe dżinsy, tylko dla potrzebujących. I to dodaje sił i skuteczności.

Mialeś sponsorów, którzy wyjątkowo zapadli ci w pamięć? – Za pieniądze zarobione podczas wakacji w Norwegii chciałem kupić w internecie aparat fotograficzny. Gdy płaciłem, sprzedający zapytał, czy ja to ja. Ten od biegunów i od fundacji. Potwierdziłem. Okazało się, że temu panu głupio było brać ode mnie pieniądze. 1000 złotych postanowił dać mi, a resztę, niebagatelna tej kwoty – 5 tysięcy złotych, przeznaczyć na fundację.

Inny przypadek to był list od dzieci z krakowskiego przedszkola. Zorganizowały one w czasie świąt wielkanocnych kiermasz rzeczy, które same zrobiły. Obrazki, karteczki, jajeczka. I pieniążki ze sprzedaży przekazały fundacji. 120 czy 140 złotych. To były takie malutkie pieniądze o ogromnej wartości.

A trzecią sytuacją był przypadek, jeszcze przed założeniem fundacji, gdy zaczęliśmy się z tatą rozglądać za profesjonalną protezą. Jedno z pytań, jakie zadaliśmy panu protetykowi, było, jak ten sprzęt sprawdzi się w temperaturze minus 30 stopni.

Tak go to zaintrygowało, że porozmawiał z dyrektorem całej firmy i, bez żadnych próśb z naszej strony, zaproponowali przekazanie nam za darmo protezy wartej 40 tysięcy złotych.

Główny cel fundacji to dostarczenie nie tylko protezy, ale i napędu do życia. Udaje się to spełniać dzięki waszej aktywności i pomocy darczyńców? – Udaje się. I to jest kapitalne. Dla mnie najbardziej satysfakcjonujące momenty to spotkania z naszymi podopiecznymi

Byłem ostatnio w Łodzi, gdzie mieszka Bartek. Jest osobą niepełnosprawną, jeżdżącą na wózku. Zorganizowaliśmy dla niego i jego kolegów fajną wycieczkę na rowerach napędzanych ręcznie.

I gdy od Bartka słyszę, że chciałby pomagać innym niepełnosprawnym i widzę, że on wciąga znajomych w aktywne życie, to jest to kapitalne.

Jasne jest, że na protezę potrzebne są pieniądze i dobrymi chęciami ani uśmiechem ich się nie zastąpi. Ale są też takie osoby, które po prostu siedzą zamknięte w domach i potrzebują tego uśmiechu i tej energii. I cieszę się, gdy takie osoby jak Bartek rozdzielają tę energię jeszcze na innych.

Wywiad został opublikowany w dodatku Gazety Współczesnej "Superfirmy  2011" wydanym 23 maja br. Jasiek Mela był gościem specjalnym gali rankingu.

Jasiek Mela,
założyciel Fundacji Poza Horyzonty

Urodził się 30 grudnia 1988 r. w Gdańsku, ale wychował w Malborku. Od końca 2009 roku mieszka w Krakowie. W 2002 roku, mając 13 lat, uległ ciężkiemu wypadkowi. Schronił się przed deszczem w niezabezpieczonym budynku stacji transformatorowej – poraził go prąd o napięciu 16 000 V. W wyniku porażenia lekarze zdecydowali o amputacji lewego podudzia i prawego przedramienia. Obecnie Jasiek chodzi z pomocą protezy nogi. Przeszedł skomplikowane leczenie, a dzięki rodzinie i wielu wspaniałym ludziom, odzyskał wiarę w siebie i sens życia. W 2004 roku razem z Markiem Kamińskim zdobył oba Bieguny Polarne – najpierw Biegun Północny, a później także Biegun Południowy. Tym samym został najmłodszym i jedynym niepełnosprawnym na świecie, który tego dokonał. W październiku 2008 roku razem z podopiecznymi Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” wszedł na Dach Afryki – Kilimandżaro. W tym samym roku podjął decyzję o założeniu własnej fundacji, która niosłaby pomoc niepełnosprawnym, szczególnie osobom po wypadkach. 29 grudnia 2008 powstała Fundacja Jaśka Meli Poza Horyzonty. Na przełomie lipca i sierpnia 2009 roku Jasiek zdobył Elbrus – najwyższy szczyt Kaukazu.
– Kocham podróże – czytamy na stronie fundacji. – Stojąc przed gigantyczną ścianą lodowca i wiedząc, że w każdej chwili bryła lodu może się oderwać i mnie zmiażdżyć, czuję, że życie to tylko mały płomyczek, który bardzo łatwo zdmuchnąć. Wtedy doceniam to, że życie to cud. A w tym życiu najważniejsi są ludzie. Gdy spotykam takich, którzy mówią, że coś jest niemożliwe, że czegoś się nie da, staram się udowodnić, że jest inaczej, że ograniczenia ciała są do pokonania, bo to nie nogi, a głowa wędruje do celu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny