Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Japoński to dobra inwestycja

Magdalena Prus
Anna Kuligowska podjęła życiową decyzję - będzie studiować japonistykę. Dziś ma jedyną w Białymstoku szkołę japońskiego.

Wszystko zaczęło się w liceum - opowiada Anna Kuligowska. - Mój wujek zebrał sporo starych roczników "Przekroju”. Tam odkryłam reportaże o Japonii. Co z tego, że ukazywały ją taką, jaka była czterdzieści lat wstecz?

Przeczytała wszystkie artykuły, ale na tym się nie skończyło. Zafascynowana odległą kulturą wyruszyła na podbój bibliotek, żeby szukać nowych informacji.

- Okazało się, że jest mnóstwo książek o Japonii. Zrozumiałam, że jeśli poznam język, poznam też kraj. I zdecydowałam się na japonistykę.

Jaka naprawdę jest Japonia?

Podczas studiów wyjechała na roczne stypendium do Tokio, gdzie uczęszczała na żeński uniwersytet.

- Było tam mnóstwo zajęć związanych z kulturą tego kraju - opowiada Anna Kuligowska. - Mogłam chodzić na zajęcia z kaligrafii, ceremonii parzenia herbaty, farbowania tkanin. Włożenie kimona z IX wieku to niesamowite doświadczenie. Żeby ubrać się w taki strój potrzeba pomocy kilku osób.

Może się wydawać, że rok to tak długo. W rzeczywistości to niewiele, jeśli chce się odkryć nowy świat.

- Przez ten czas próbowałam zobaczyć i poznać jak najwięcej. Zwiedzałam Japonię wzdłuż i wszerz - mówi Anna Kuligowska. - Każdy region to nowe oblicze Japonii. Nowe pejzaże, zwyczaje, smaki, zapachy. Zachodzę do sklepu i widzę, że jakaś pani kupuje coś dziwnego. Nie wiem, co to takiego, nie wiem jak to przyrządzić, ale biorę - śmieje się Anna Kuligowska. - Albo lody, ziemniaczane, dyniowe... Najbardziej wspominam te z płatkami wiśni.

Akari, czyli światło

- Już podczas studiów marzyłam o założeniu własnej szkoły japońskiego, ale nie wiedziałam, czy znajdą się chętni - opowiada Anna Kuligowska. - Po studiach wróciłam z Warszawy i dowiedziałam się, że do białostockich szkół zgłaszają się chętni do nauki japońskiego. Brakowało tylko lektora. Uczyłam w różnych szkołach językowych.

Aż przyszedł moment, kiedy otworzyła własną szkołę - "Akari”, od inicjałów jej imienia i nazwiska.

- Szkoła działa od października. A zajęcia sprawiają mi ogromną satysfakcję - mówi Anna Kuligowska. - Również samo przygotowywanie się do lekcji to wielka frajda. Nie mam podręcznika. Wszystko muszę przygotować sama. Korzystam z wielu materiałów pomocniczych - filmów, nagrań, rekwizytów. Oczywiście uczę nie tylko samego języka, ale i kultury.

W Białymstoku japońskiego uczy się ponad pięćdziesiąt osób, rok temu było ich około trzydziestu.

- Byłoby ich dużo więcej - mówi Anna Kuligowska. - Większość moich uczniów to gimnazjaliści i licealiści. Przeważnie interesują się współczesną kulturą japońską: mangą i anime. Dlatego chcą poznać japoński. Jednak rodzice tego nie rozumieją, często nie godzą się na kurs. Uważają, że lepiej uczyć się po prostu angielskiego. Albo wydaje im się, że to niepoważne, że jest to krótkotrwały kaprys. Ale to nieprawda. Młodzi ludzie, których uczę mają inną motywację. Chętnie przychodzą na zajęcia, nie trzeba im przypominać o pracach domowych. Są wytrwali w nauce.

Na kurs przychodzą też osoby, które myślą o japonistyce. Chcą się przekonać, czy to właściwa decyzja. Inni rozważają wyjazd do Japonii albo pracę w firmie japońskiej, których w Polsce powstaje coraz więcej.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny