Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Zachert czeka na sprawiedliwość

Joanna Kuciel [email protected] tel. 085 748 95 48
Jan Zachert przez rok mieszkał w tzw. białym dworku - letniej rezydencji rodu przy ul. Konarskiego w Supraślu.We wrześniu 1939 roku Zachertowie opuścili Supraśl i nigdy już tu nie powrócili. Cały majątek został im odebrany.
Jan Zachert przez rok mieszkał w tzw. białym dworku - letniej rezydencji rodu przy ul. Konarskiego w Supraślu.We wrześniu 1939 roku Zachertowie opuścili Supraśl i nigdy już tu nie powrócili. Cały majątek został im odebrany. Fot. Wojciech Oksztol
Jeśli w końcu ustawa reprywatyzacyjna zostanie przyjęta, Jan Zachert ma szansę na odszkodowanie za utracone 1700 hektarów.

Gdy przyjeżdża do Supraśla, zatrzymuje się grzecznościowo w apartamencie szkoły rolniczej. Wydaje się niewiarygodne, że potomek rodu, do którego należało prawie całe miasteczko, w tej chwili na własność nie ma tu niczego. Nie traci jednak nadziei na odzyskanie przynajmniej niektórych dóbr.

Z Anglii do Supraśla

Niektórzy zwracają się do niego "panie baronie". - Ale ja tego nie wymagam - mówi Jan Zachert.

W tym roku skończy 70 lat. Urodził się w Warszawie, w rodzinie potomków angielskiego rodu Sacket. W XVI wieku jedna z gałęzi Sacketów wyemigrowała z Leeds do Polski, gdzie osiedliła się w Międzyrzeczu i Międzychodzie w Wielkopolsce. Kolejną siedzibą rodu stał się Zgierz, a w XIX wieku Supraśl. To Wilhelm Fryderyk Zachert z małej osady przyklasztornej uczynił Supraśl największym miastem przemysłowym w regionie.

Gdy Zachert przybył do Supraśla ze Zgierza, założył fabrykę włókienniczą, do której ściagnął około dwustu rodzin tkackich i zbudował dla nich trzysta domów. To z tego okresu pochodzi do dziś zachowany układ przestrzenny miasta. Najpierw dzierżawił, a następnie w 1883 roku kupił klasztorne zabudowania. A kilka lat wcześniej zakupił 1700 ha lasów i gruntów.

- Całkiem niedawno dostałem informację, że istnieje dokument świadczący o tym, że to na prośbę Wilhelma Fryderyka pozwolono osiedlać się Żydom w Supraślu - opowiada nam Jan Zachert, dokumentujący dzieje swojego rodu.

W małym dworku

Wilhelm Fryderyk Zachert zmarł bezpotomnie, a jego majątek odziedziczyła żona Józefina Zachert.

To Józefina założyła pierwszą polską szkołę w Supraślu, w budynku, w którym obecnie siedzibę mają władze miasteczka. Z jej inicjatywy powstały stypendia dla dzieci z ubogich rodzin. Ten piękny budynek w 1995 roku zgodnie z testamentem hrabiny przekazał miastu Jan Zachert.

Józefina zmarła bezdzietnie w 1924 roku, a zgodnie z jej wolą supraskie dobra dostał Konstanty Ernest Zachert, stryj Jana Zacherta.

W 1939 roku dworek Zachertów (obecnie siedziba dyrekcji Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej) przy ul. Konarskiego został przekazany przez Konstantego bratankowi - Janowi. W tym właśnie dworku małego Jana z mamą Idą zastało wejście wojsk sowieckich, przed którymi uciekli do drugiego majątku rodowego w Zgierzu.

Wuj Konstanty wraz z żoną również opuścili wtedy pałac opatów, w którym cały czas mieszkali. To był jedyny okres, gdy Jan Zachert mieszkał w Supraślu. - Miałem nadzieję, że kiedyś tu wrócę - mówi. Podczas wojny w dworku Zachertów stacjonowały wojska radzieckie, potem niemieckie. Tu też grupowano młodzież wywożoną na roboty przymusowe do III Rzeszy.

Po wojnie cały majątek znacjonalizowano. Lasy, łąki, grunty rolne, działki miejskie w Supraślu - wszystko to rodzina Zachertów utraciła, jak na razie, bezpowrotnie.

Ambasador Supraśla

Jan Zachert po wojnie zamieszkał w Warszawie. Potem 17 lat spędził w Szwajcarii, dzięki czemu Supraśl nawiązał międzynarodowe kontakty, które trwają do dziś.
W zachowaniu powściągliwy, dystyngowany, jak na arystokratę przystało. Jest ostatnim z rodu Zachertów. Całe swoje życie starał się być kimś w rodzaju patrona Supraśla. To dzięki niemu do szwajcarskiego Balstahl na wymianę jeździ supraska młodzież i młodzi rolnicy na staże. W efekcie tej współpracy zawarto już trzy polsko-szwajcarskie małżeństwa.

Mimo wieku Jan Zachert odwiedza Supraśl dosyć często. Ostatnio przywiózł młodzieży w supraskiej szkole prezentację Muzeum Niepodległości z Warszawy.

- Zależy mi na krzewieniu obywatelskiego wychowania - tłumaczy. Pojawia się zawsze przy ważnych dla Supraśla wydarzeniach. Ma poczucie, że jego zasługi zostały docenione przez mieszkańców - otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Supraśla i złotą odznakę "Zasłużony Białostocczyźnie".

- Moim marzeniem jest, aby stworzyć z Supraśla z prawdziwego zdarzenia uzdrowisko. Pierwsi Zachertowie zbudowali tu ośrodek przemysłowy, więc ostatni mogliby stworzyć uzdrowisko. Ale czy to się jeszcze uda? - wątpi. Od 18 lat co pewien czas nabiera nadziei, że sprawa majątku przejętego w czasie PRL-u zostanie rozstrzygnięta. W ostatnim czasie pojawiła się szansa.

Blokuje rozwój miasteczka?

Przed kilkoma tygodniami premier zapowiedział, że wkrótce ma zostać uchwalona ustawa, na podstawie której byli właściciele otrzymają zadośćuczynienie, które ma wynieść 15-20 procent wartości majątku. W przypadku Jana Zacherta objęłoby to ponad 1700 ha gruntu (w tym lasy) znacjonalizowanego na mocy dekretu z 1944. Oprócz tych dóbr majątek Zachertów to grunty miejskie w samym Supraślu i część zabudowań klasztornych. O te dobra Jan Zachert i drugi spadkobierca ubiegają się od szesnastu lat.

Drugim spadkobiercą jest osoba spoza rodu Zachertów. Żona Konstantego - Helena Czarnowska - przepisała swoją część siostrzenicy, a ta swemu lekarzowi, w dowód wdzięczności za dobrą opiekę. Teraz o majątek stara się syn owego lekarza. Obaj spadkobiercy twierdzą, że część pałacu opatów i 28 hektarów w samym Supraślu została odebrana przez PRL-owską władzę z naruszeniem ówczesnego prawa - ponieważ nie można było przejmować ziemi, która już była rozparcelowana, jak w przypadku działek w Supraślu.

Na razie uzyskali decyzję o prawie do odszkodowania za obszar byłej fabryki włókienniczej za rzeką (gdzie obecnie jest fabryka Pinea) oraz za część zabudowań klasztornych. Ale to jeszcze nie koniec procedury, ponieważ niewyjaśniona została sprawa 28 ha w Supraślu i toczy się ona obecnie przed sądem administracyjnym.

- Trudno nie być rozgoryczonym, skoro to tak długo trwa - nie ukrywa Jan Zachert. I dodaje, że obaj spadkobiercy absolutnie nie chcą odbierać niczego, co przeszło na czyjąś właśność lub jest komuś przyrzeczone. - Naszymi roszczeniami objęliśmy tylko te obiekty, które należą do skarbu państwa lub gminy.

I rzeczywiście, działki, o które się Jan Zachert ubiega, należą do gminy lub do powiatu. Porozsiewane są po całym miasteczku. W wielu przypadkach są to bardzo atrakcyjne tereny, na które apetyt mają inwestorzy. Na przykład 6 ha przy CPN, tuż przy wjeździe do miasteczka, a także grunt przy plaży, górce Haka i obok domu dziecka.

Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla, przyznaje, że dosyć często musi wysłuchiwać pretensji, że turystyczny rozwój Supraśla zotał zablokowany, bo na działkach do czasu administracyjnego rozstrzygnięcia nic powstać nie może. Niektórzy uważają, że skoro Jan Zachert jest honorowym obywatelem Supraśla, to powinien się po prostu zrzec gruntów na rzecz gminy.

- Ja, jako burmistrz, się nie wtrącam. Nic tu nie mogę zrobić. A do pana Zacherta też trudno mieć pretensje. Miejmy nadzieję, że ustawa reprywatyzacyjna zostanie przyjęta, procedury sądowe się zakończą i problem się rozwiąże a sprawiedliwości stanie się zadość - mówi burmistrz.

Choć wie, że od 18 lat każdy rząd zapowiada zadośćuczynienie byłym właścicielom i żaden tego nie robi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny