Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Turulski: Panie prezydencie: nie chcę być już polskim obywatelem

Julita Januszkiewicz
Julita Januszkiewicz
Jan Turulski:  Niedawno był pogrzeb Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Według mnie był  bandytą. Był podwładnym mojego krewniaka. Jeden i drugi słusznie zostali przez komunistów uśmierceni, bo ich działania były nakierowane na uśmiercanie najbardziej aktywnego elementu społecznego.
Jan Turulski: Niedawno był pogrzeb Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Według mnie był bandytą. Był podwładnym mojego krewniaka. Jeden i drugi słusznie zostali przez komunistów uśmierceni, bo ich działania były nakierowane na uśmiercanie najbardziej aktywnego elementu społecznego. Wojciech Wojtkielewicz
Ojczyznę kocha i szanuje, ale źle się czuje w Państwie polskim. Aż się dusi od jego ułomności. I dlatego Jan Turulski prosi prezydenta, by pozbawił go obywatelstwa. Białostocczanin mówi nam, co go pchnęło do takiej desperacji

Kurier Poranny: Prosi Pan prezydenta Andrzeja Dudę o wyrażenie zgody na zrzeczenie obywatelstwa polskiego. Nienawidzi Pan Polski, przecież urodził się Pan tutaj?

Jan Turulski: Pytanie jest niedorzeczne, bo Polska to kraj. Kraj mego urodzenia i życia. Kraj, który lubię, cenię i często się nim zachwycam. Natomiast nienawidzę obecnej formy Państwa, która rozpanoszyła się w tym kraju. Choć ja nie użyłbym tu pojęcia „nienawiść” - jest za mocno nacechowane emocjami. Wolę powiedzieć, że ta forma Państwa napawa mnie obrzydzeniem.

Skąd to negatywne uczucie wynika?

To obrzydzenie wynika z tych wszystkich szczegółów, które podałem w piśmie do Obywatela Prezydenta RP. Wyliczyłem tam 26 przyczyn, które powodują moje obrzydzenie. Oczywiście, tych przyczyn jest znacznie więcej, ale po co marnować papier wyliczając np. jeszcze 380 innych? W piśmie do Prezydenta z pewną ironią zastanawiam się, czy moje malkontenctwo co do obecnej formy Państwa nie jest spowodowane moim „kundlowstwem”, czyli faktem, że wśród moich przodków byli ludzie różnych narodowości (Polacy, Białorusini, Niemcy, Żydówka rosyjska, czy Francuzka z Normandii). Ironia wynika z tego faktu, że dziś prawdziwy stuprocentowy Polak udaje, że nie widzi kardynalnych mankamentów swego Państwa. A ja kundel od tych mankamentów aż się duszę. Może trzeba być „kundlem” albo dzieckiem, jak w bajce Andersena, by zobaczyć? Tak sobie myślę.

Jak przeczytałam Pańskie uzasadnienie, to nie lubi Pan obecnej polityki oraz Kościoła...

Jestem osobą wierzącą, ale nie jestem religijny.

Chodzi Pan na msze co niedzielę?

Do kościoła?! No chyba sobie Pani żartuje. Chyba, że na pogrzeb albo ślub. Nie, bo religia to nie jest wiara. Religia to rozumowe więzienie dla Boga. Rozumowe, bo Istocie niepojmowalnej rozumem, Bogu, religia narzuca cechy rozumowo wykoncypowane, tzw. dogmaty. Mówiąc półserio, powiem, że nie chodzę też dlatego, bo w każdą niedzielę, sobotę i piątek (by pogodzić dni święte wszystkich religii) Bóg przychodzi do mnie, by porozmawiać o pogodzie i kobietach.

Co więc Panu nie podoba się w naszej Ojczyźnie?

Czy Pani odróżnia Ojczyznę od Państwa? Państwo to instytucja reprezentowana przez rząd. I to mi się nie podoba, co oni robią z tego Państwa. Za rządów prezydenta Bronisława Komorowskiego jeszcze jakoś trawiłem formę rządów. Chociaż też pojawiały się sprawy, które mogłyby niepokoić. Nie jestem ani przeciwko Polsce, ani przeciwko jakimś grupom społecznym. Jestem przeciwko tej formie Państwa, która zaistniała. Nasze Państwo przybrało dziwaczną formę. W termodynamice powstanie w pewnym układzie takiej nietrwałej, chwilowej osobliwej formy nazywa się fluktuacją. Czy nieśmieszne jest, że ta kuriozalna fluktuacja Państwa Polskiego nadal nazywa się Rzeczypospolitą Polską?

Ale co Panu tak wadzi? Źle Pan chyba nie ma, jest na emeryturze.

Duszę się w tym Państwie.

Dlaczego?

Powody już wymieniłem w piśmie do Prezydenta. Ale jest jeszcze 380 powodów, których nie wyliczyłem. Większość państw europejskich charakteryzuje się demokracją. Czy jest to najlepsza forma organizacji państwa? Niekoniecznie. W termodynamice można pokazać, że istnieją dwa typy państwa z demokracją: w jednym fluktuacje społeczne mogą doprowadzić do stabilniejszego od demokracji systemu autorytarnego (w Atenach - tyranii). W drugim, w którym nie ma minimów głębszych od tego odpowiadającego demokracji, fluktuacje nic nie robią z tym systemem. Łatwo zauważyć, że demokracja jest systemem najlepszym tylko w tym drugim wypadku. W pierwszym, by demokracja się utrzymała muszą istnieć narzędzia zapobiegające niewłaściwym fluktuacjom (np. w Atenach - ostraki; we współczesnej Europie czymś takim mogłaby być UE).

Nie odpowiada więc Panu ten rodzaj demokracji, który jest w tej chwili w Polsce?

Tak. Boję się, że jeśli tego nie zrobię, to znajdę się w takiej sytuacji, jak ci pisarze niemieccy, którzy nie zdążyli uciec, kiedy doszedł do władzy Adolf Hitler. Mądrzy czym prędzej uciekli, „patrioci” mężnie skończyli życie w KL albo pod toporem kata. Ja nie zamierzam uciekać, rezygnując z obywatelstwa chcę chodzić ze świadomością, że w ten oto sposób protestuję przeciwko niszczeniu mojej Ojczyzny. Dokucza mi to, że moje córki będą miały schrzanione życie, jeśli obecna forma Państwa utrzyma i się rozwinie. Mam 68 lat. Licząc astronomicznie, biologicznie to pewnie 89! Czuję się jak staruszek. Dokucza mi to, że pod koniec życia spotkało mnie to nieszczęście.

W którym momencie Pan zwątpił w państwo?

Za Donalda Tuska zaczęło się źle dziać, ale można to było jakoś wytrzymać. Ale za obywatela Jarosława Kaczyńskiego! To, co oni nam teraz serwują, to już jest jakaś paranoja. Odnoszę wrażenie, że ten człowiek ubzdurał sobie, że jest tragarzem ducha dziejów Polski. Ale jak się temu przyjrzeć to nie tragarz ducha tylko zwykły trickster ( osoba przeciwstawiająca się ustalonym normom, porządkowi - przyp. red). Rozumiem w pewnym stopniu Kaczyńskiego, bo urodziliśmy się pod tym samym znakiem zodiaku, lubimy te same zwierzaki (koty). Ale jego tricksterskie poczynania są spowodowane jego przeszłymi niepowodzeniami i strasznymi tragediami, do których w dużym stopniu jego działania doprowadziły. On ciągle domaga się nowych pomników. To ucieczka od psychicznego poczucia winy za katastrofę smoleńską. Nie byłoby tej katastrofy, gdyby nie chorobliwy - kompulsywny pośpiech w działaniach tego człowieka i obywatela.

Miał Pan osobiste problemy w tym naszym państwie, skoro ma Pan taki żal?

- Nie.

Dlaczego nie podobają się Panu Żołnierze Wyklęci? To jeden z powodów chęci zrzeczenia się obywatelstwa polskiego. Nazywa ich Pan bandytami.

„Żołnierze Wyklęci“ to taki worek do którego wrzuca się i szajs, i prawdziwe perły ofiarności i patriotyzmu. W piśmie nie piszę, że wszyscy oni byli bandytami, ale ich gros - tak. Komuś zależy na tym, by tak to wszystko pomieszać, by społeczeństwo zatraciło rozeznanie kto bohater, a kto tylko szubrawiec w rodzaju „Ognia”, „Burego”, czy innego „Łupaszki”. Niedawno był pogrzeb Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Według mnie był bandytą. Był podwładnym mojego krewniaka. Jeden i drugi słusznie zostali przez komunistów uśmierceni, bo ich działania były nakierowane na uśmiercanie najbardziej aktywnego elementu społecznego. A więc w następstwie, do obniżenia potencjału intelektualnego Narodu.

Jak tak Pana słucham, to jawi się u Pana jakieś uwielbienie do komuny.

Absolutnie. Nie cierpię komuny, ale nie cierpię też ludzi, którzy uważają ją za samo zło. Uważam, że robienie z komuny jedynego zła, i tylko zła, jest niemoralne. To manicheizm, tak powszechnie wykorzystywany w polityce Państwa do ogłupiania obywateli. Głupimi łatwiej rządzić. Bo ten ustrój, komuna, miał też swoje dobre strony. Za kilkadziesiąt lat to samo będą mówić o latach po 1989 roku, że były one wyjątkowo złe. Już się to zaczyna. Dzięki poprzedniemu ustrojowi jestem tym, kim jestem. Zapewnił on mądry awans społeczny grupom, które żyły w II RP na poziomie bydła. Wystarczy przeczytać „Historię najnowszą” Władysława Pobóga-Malinowskiego. Był bliskim współpracownikiem Józefa Piłsudskiego. Co oni robili w tej II Rzeczypospolitej? No dobrze, zbudowali port w Gdyni, zaczęli budować COP. Ale dopuścili do tego, że w XX wieku aż 80 procent społeczeństwa żyło na skrajnie niskim poziomie. A do tego panował analfabetyzm uniemożliwiający ogromnym masom społecznym jakikolwiek udział w kulturze. Za czasów mojej młodości komuna organizowała kursy dla analfabetów, na które uczęszczali staruszkowie. Moja babcia nie poszła i do końca życia, literka po literce tylko sylabizowała.

Wracając do obecnych czasów, chodzi Pan na wybory?

Nie. Raz poszedłem, na studiach. Pierwszy i ostatni raz zrobiłem taką głupotę. Wolę się przyglądać temu, co się dzieje w „państwie duńskim”. Postawa obserwatora jest na pewno i ekskluzywna, i dająca gorzkie poczucie, że to nie ja przyczyniłem się do tego bajzlu. Ale teraz kiedy widzę, jaka jest obecna beznadziejna sytuacja w Państwie, to już się nie denerwuję, a składam papier o rezygnację z obywatelstwa.

Czy wybrał sobie Pan docelowe państwo, gdzie chciałby Pan się przenieść?

Chyba sobie Pani żartuje!. Ja rezygnuję z obywatelstwa, a więc i z praw, i z obowiązków obywatelskich. Ale oprócz praw obywatelskich są jeszcze prawa człowieka, a z tych na razie nie rezygnuję. No chyba, że na nocnym posiedzeniu przegłosują, że rezygnując z obywatelstwa stajesz się zwierzęciem. Dlatego korzystając ze swoich praw człowieka nadal będę tu mieszkał. Nie wyrzekam się Ojczyzny. Polska jako kraj jest moją Ojczyzną. Ale Rzeczpospolita Polska jako instytucja w coraz mniejszym stopniu jest Państwem, które mi odpowiada i reprezentuje moje interesy. A poczynań tego Państwa muszę się często wstydzić. Źle się dzieje w Polsce. Jej rządy zbliżają się do tyranii trickstera, a jej lud nie dysponuje ostrakami.

Zdaje sobie Pan z konsekwencji jakie Pana czekają?

Nie interesuje mnie to. No wie Pani, jak mi zabiorą prawo do udziału w wyborach (podstawowe prawo obywatelskie), będę płakał przez trzy dni. Potem wytrę nos i oczy i dalej będę się zastanawiał, jak długo jeszcze będzie to się staczać. W którym momencie nasz Stwórca znowu nie wytrzyma i wyśle „przypadek”. Ale nie ominie mnie obowiązek płacenia podatków. I tego nie musi się Pani obawiać. Będę płacił podatki, może nawet więcej, niż przeciętny obywatel, bo przecież bezpaństwowiec musi więcej, by mu się we łbie nie przewracało.

Co się stanie, jeśli nie uda się Pański plan?

Zdaję sobie, że nie jest to łatwe. Za prezydentury obywatela Komorowskiego procedura zrzeczenia się obywatelstwa trwała nawet osiem lat. Teraz mam nadzieję, że jeśli przeczytają, dlaczego nie chcę być obywatelem Państwa polskiego, poznają moje motywy, to na pewno zgodzą się, że jeden durak w Państwie mniej to Państwu lżej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny