Spodziewałeś się, że tę dodatkową rundę rozpoczniesz w pierwszym składzie? Wcześniej raczej nie otrzymywałeś zbyt wielu szans.
- Rzeczywiście, nie grałem dotychczas zbyt wiele, ale robiłem wszystko na treningach, żeby przekonać trenera do siebie. Na pewno fakt, że ostatnie dwa mecze zaczynałem w podstawowym składzie, nie był dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem, tylko bardziej miłą niespodzianką i nagrodą za ciężką pracę.
Mecze z Ruchem Chorzów i Śląskiem Wrocław akcentowałeś asystami przy golach kolegów. Sam bramki jednak nie zdobyłeś i pewnie na nią czekasz?
- Zgodzę się w stu procentach, bo taki gol dałby mi dużo pewności siebie. Ale też trzeba przyznać, że w tych dwóch meczach zbyt wielu sytuacji nie miałem, więc nawet nie mam za bardzo czego rozpamiętywać.
W meczu ze Śląskiem z Twojego podania gola strzelił Przemysław Frankowski, ale gdyby nie on, to może właśnie Ty byłbyś autorem tego trafienia?
- Najważniejsze, że ta sytuacja skończyła się bramką. Szkoda, że później nie udało się nam podwyższyć wyniku, bo w kilka minut wręcz stłamsiliśmy Śląsk i gdybyśmy strzelili na 2:0, to zapewne ten mecz byśmy spokojnie wygrali.
Ale w pierwszej połowie nie wyglądało to najlepiej. Dlaczego?
- Trudno powiedzieć. Na pewno założenia były trochę inne, ale też z mojej perspektywy nie wyglądało to tak źle. Owszem, nie potrafiliśmy się za bardzo utrzymać przy piłce na połowie przeciwników i Śląsk na pewno wyglądał pod tym względem lepiej, ale też sytuacji za bardzo nie stwarzał. Pozytywne jest to, że w przerwie wyciągnęliśmy wnioski i w drugiej połowie zagraliśmy już znacznie lepiej.
Trener mówił, że słabsza pierwsza połowa to wynik niepotrzebnej presji, jaką na siebie nałożyliście.
- Być może rzeczywiście źle podeszliśmy do tego spotkania. Z drugiej strony, zdajemy sobie sprawę, że swój plan na ten sezon już wykonaliśmy i teraz tylko możemy sprawić niespodziankę, więc wielkiej presji nie powinniśmy odczuwać. Każdy jednak chce grać o najwyższe cele i nie ma mowy o odpuszczaniu.
Przed Wami trudne wyjazdy do Poznania i Warszawy. Po nich będzie już chyba wiadomo, o co gracie w tym sezonie.
- Mogę zapewnić, że na pewno podejmiemy tam walkę. Owszem, nie będziemy w tych meczach faworytem, ale to dla nas całkiem dobra wiadomość. Preferujemy grę z kontry i będziemy mogli się wykazać. Zdajemy sobie sprawę, że Lech jest obecnie na fali wznoszącej, ale nie skreślałbym naszego zespołu. Myślę, że jesteśmy jeszcze w stanie namieszać w czołówce. Jeśli udałoby się wywieźć z Poznania korzystny wynik, to dostaniemy pozytywny wiatr w żagle, który może nas ponieść bardzo daleko.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?