Jakub Banaś i jego żona Agnieszka zostali zatrzymani w piątek (23 lipca) na lotnisku w Balicach, tuż po powrocie z wakacji. Dość spektakularne przejęcie przez służby CBA miało związek z przesłuchaniem w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku, gdzie zostali przewiezieni. Noc spędzili na tzw. dołku. W sobotę, po kilkugodzinnym przesłuchaniu, wyszli z budynku przy Włókienniczej w asyście swojego adwokata.
Afera Mariana Banasia. Jego syn usłyszał zarzuty
Prokuratura regionalna w Białymstoku wydała w tej sprawie komunikat. Jakub Banaś i jego żona Agnieszka usłyszeli siedem zarzutów.
"Dotyczą one m.in. wyłudzenia z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa około 120 tys. zł na renowację kamienicy oraz wyłudzenia podatku VAT w wysokości prawie 80 000 zł. Jak wynika z zebranych dowodów, Jakub B. i Agnieszka B. posłużyli się w tym celu podrobionymi fakturami VAT na kwotę ponad 310 tys. zł potwierdzającymi wykonanie robót budowlanych i szeregiem dokumentów poświadczających nieprawdę, m.in. wynagrodzenia za prace remontowe i protokół ich końcowego odbioru" - informuje prokuratura.
Podstawą do ogłoszenia wszystkich zarzutów są zebrane dowody. Przypomnijmy, że w maju CBA przeszukało dom Jakuba Banasia. Funkcjonariusze zabrali z jego domu m. in. laptopa. Analiza operacji finansowych i korespondencji mailowej wskazują na popełnienie przez syna prezesa NIK szeregu przestępstw. Okazało się np. że Mariusz Banaś dokonywał przysporzeń majątkowych na rzecz syna oraz udzielał mu pożyczek.
Tadeusz G. przyznał się do szeregu przestępstw
Banasiowie uniknęli aresztu dzięki poręczeniu majątkowemu. Małżeństwo musi wpłacić łącznie 200 tys. zł. Mają również narzucony dozór policji połączony z zakazem kontaktowania się z podejrzanym Tadeuszem G.
Wobec Tadeusza G., który przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, prokurator zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 70 tys. zł, dozór policji i zakaz kontaktowania się z Banasiami. Dodatkowo podejrzany został zawieszony w czynnościach służbowych pracownika Krajowej Administracji Skarbowej. Były dyrektor tej jednostki przyznał się m. in. do bezprawnego ujawnienia prezesowi NIK Marianowi Banasiowi informacji na temat kontroli podatkowej i czynności prowadzonych wobec niego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, miał też podrobić fakturę, stanowiącą rozliczenie dofinansowania ze środków publicznych. Prokuratura Regionalna w Białymstoku przedstawiła mu sześć zarzutów.
Marianowi Banasiowi grunt pali się pod stopami. Sytuację komentują podlascy posłowie
Prezes NIK Marian Banaś wygłosił w piątek (23 lipca) krótkie oświadczenie. Zapewnił, że jakiekolwiek działania podejmowane wobec jego bliskich nie spowodują, że zrezygnuje ze swojej funkcji. Sposób w jaki potraktowano jego syna i synową uznał za "typowo bolszewickie działania mające zmusić go do ustąpienia ze stanowiska". Przypomnijmy, że dzień wcześniej (22 lipca) przedstawił w Sejmie analizę wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej, zwracając uwagę na nierównowagę finansów publicznych oraz niekontrolowany wzrost długu publicznego.
Prokuratura chce postawić kilkanaście zarzutów prezesowi NIK i doprowadzić do ukarania go m. in. za składanie fałszywych oświadczeń majątkowych. W sprawę zaangażował się prokurator generalny i jednocześnie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Na wniosek prokuratury regionalnej w Białymstoku wystąpił w czwartek (22 lipca) do Sejmu o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności Mariana Banasia.
Sytuację rodziny Banasiów skomentowali podlascy posłowie. Zdaniem szefa podlaskich struktur PiS Dariusza Piontkowskiego, prokuratura działa i powinna działać zgodnie ze swoim zadaniem.
- Niewiele wiem o tej sprawie. Ale, jeżeli prokuratura ma podejrzenia i dowody, że zostało złamane prawo, powinni działać w ramach swoich uprawnień. I nie ważne czy sprawa dotyczy osoby piastującej publiczną funkcję czy spokrewnionej z taką osobą. Prawo wobec każdego jest równe - uważa podlaski poseł Dariusz Piontkowski.
Odniósł się również od oświadczenia Mariana Banasia i jego deklaracji, że nie ustąpi ze stanowiska prezesa NIK.
- Zarzuty są poważne. Wątpliwości dotyczące oświadczeń majątkowych powodują, że trudno mieć wiarygodność niezależnej instytucji. Sam Marian Banaś od kilku miesięcy zachowuje się nieco dziwnie i mam wrażenie, że szuka rewanżu za to, że służby państwowe wykonują swoje zadania. A powinien być bezstronnym urzędnikiem, kontrolującym instytucje państwowe. I nie powinno być ważne jego nastawienie osobiste, tylko interesy państwa - podkreśla Piontkowski.
Czy zatem należy martwić się o stan publicznych finansów, biorąc pod uwagę wyniki kontroli, przedstawione przez Mariana Banasia? Zdaniem posła - niekoniecznie.
- Polska jest i tak krajem stosunkowo mało zadłużonym w stosunku do innych państw europejskich. Przypomnę, że to rząd PiS w znacznym stopniu ograniczył dług, który odziedziczyliśmy po poprzednich rządach. W czasie pandemii ochrona życia i zdrowia Polaków była ważniejsza niż zachowanie długu na tym samym poziomie. Nie ma powodów do obaw. Pan premier Morawiecki, wcześniej minister finansów, dobrze zarządza publicznymi pieniędzmi - kwituje poseł.
Zgoła inaczej sytuację ocenia poseł Robert Tyszkiewicz z Koalicji Obywatelskiej.
- W obozie obecnej władzy trwa wojna, prowadzona w ruskim stylu. Jeżeli ktoś szuka dowodów na to, że PiS chce ruskiego ładu w Polsce, to sposób w jaki traktuje Mariana Banasia i jego rodzinę, jest tego najlepszym przykładem. To właśnie w Rosji stosując szantaż i zastraszając, z użyciem służb specjalnych, prokuratury czy policji walczy się z wrogami politycznymi - mówi zbulwersowany Robert Tyszkiewicz. - W taki okrutny sposób próbuje się wymusić na prezesie NIK rezygnację z pełnionej funkcji. Po to, by zaprzestał działań kontrolnych, pokazujących błędy i przestępstwa dokonywane przez rząd PiS - dodaje poseł.
Robert Tyszkiewicz uważa, że niezależnie od oceny osoby Mariana Banasia, powinniśmy zwrócić uwagę na wyniki ostatniej kontroli NIK.
- Kontroli nie dokonuje prezes, tylko szereg specjalistów z wieloletnim stażem. To nie jest tak, że raport wymyślił sobie Marian Banaś. To wynik pracy całego najwyższego organu kontrolnego w państwie, który doszukał się ukrytych 200 miliardów złotych długu publicznego. To jest niesamowicie niepokojące. Ekonomiści już wcześniej mówili o tym, jak rząd ukrywa długi poza budżetem - podkreśla poseł KO. Jego zdaniem Marian Banaś nie powinien ustąpić ze stanowiska mimo nacisków.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?