Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Wasilkowie na psach zarabiają

Piotr Czaban [email protected] tel. 085 7489 555
Schronisko dla psów w Wasilkowie? - To nie schronisko, tylko ośrodek adopcyjny - odpowiada Marek Kulesza, na którego posesji mieści się placówka. - Nie mamy zgłoszonej takiej działalności - mówi Monika Opolska z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Białymstoku.

Może wyjść z tego niezły pasztet - uważa burmistrz Wasilkowa Antoni Pełkowski. To on jako pierwszy poinformował o schronisku przy Gajnej 36 radnych i media: - Syn Marka Kuleszy zgłosił u nas, że prowadzi działalność gospodarczą. Zajmuje się odławianiem zwierząt. Na stronach gminy Stawiski znaleźliśmy informację, że pan Kulesza świadczy tam usługi i że złapane zwierzęta będzie przechowywał w schronisku dla zwierząt w Wasilkowie.

Z siedleckiego do Wasilkowa

Do tej pory od stycznia firma Kala F.W. Karola Kuleszy, jak zdradza nam anonimowo jeden z jego byłych pracowników, odłowiła już 41 psów, głównie z gmin powiatu siedleckiego. Pełkowski obawia się, że część z nich może trafić na ulice Wasilkowa. Wtedy to miasto będzie musiało zapłacić za ich ponowne odłowienie.

Według byłego pracownika Kali, firma podpisała już umowy z ponad 20 gminami. Standardowa cena, jaką proponują inne schroniska za złapanie psa, to 1000 - 2000 zł. Według nieoficjalnych informacji, firma Kuleszy żąda za to samo od 200 do 400 zł. Marek Waszkiewicz, burmistrz Stawisk, który podpisał umowę z Kalą, nie chciał powiedzieć, ile zapłacił Kuleszy za usługę. Przyznał tylko, że to dobra oferta, z której nadal zamierza korzystać.

- Dla mnie jest kryminogenne to, że gminy wiedzą, że odłowienie psa kosztuje prawie 2000 zł i godzą się na współpracę z firmą, która robi to za 200 zł. Dla mnie to szok! - mówi zbulwersowana sprawą Iwona Kulesza (zbieżność nazwisk przypadkowa) z białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Gmina nie jest instytucją, która sprawdza rzetelność wywiązywania się z obowiązków przedsiębiorców - uważa Waszkiewicz. - Od tego typu działań są instytucje kontrolne.

Pełnomocnik syna

Marek Kulesza (były policjant, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi m.in. na forum "Lokalnego") nie ma prawa do prowadzenia działalności gospodarczej. Informacje o jego długach można znaleźć w Internecie. Kala F.W., zajmująca się odławianiem zwierząt, zarejestrowana jest na jego syna Karola, ale na pieczątkach znajduje się adres e-mailowy i telefon Marka Kuleszy. On sam w dokumentach podpisuje się jako menager. Nam mówi, że jest tylko księgowym. Jednak według byłych pracowników Kali, to on jest prawdziwym szefem.

Schronisko czy ośrodek adaptacyjny?

Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny nic nie wie o działalności firmy Kuleszy. A powinien, choć inaczej wygląda kontrola schroniska, a inaczej ośrodka adopcyjnego dla psów.

- Jeszcze raz powtarzam, to nie jest schronisko dla zwierząt, które jest obłożone pewnymi wymaganiami - argumentuje Marek Kulesza.

Jednak burmistrz Stawisk, w rozmowie z "Lokalnym" o ośrodku w Wasilkowie nie mówi inaczej jak "schronisko". A PIW musi zatwierdzić do użytku chociażby auto, którym transportowane są odłowione zwierzęta.

Dzialalność Marka Kuleszy, który oficjalnie pracuje dla syna, a w rzeczywistości sam kieruje firmą Kala, która odławia psy, spędza sen z powiek nie tylko burmistrzowi Wasilkowa (obawia się, że bezpańskie zwierzęta w końcu wylądują na ulicach miasta). To także dramat ludzi, którzy wspólnie z Kuleszą rozkręcali psi interes.

Bo potrzebne schroniska

- Byłem bezrobotny - mówi były pracownik (prosi o anonimowość). - W listopadzie pan Kulesza zainteresował mnie swoim pomysłem na ciekawy interes. Wychodził on naprzeciw dyrektywom unijnym, według których, wszystkie gminy w całym kraju muszą mieć jakieś schroniska dla zwierząt.

W rozmowach o interesach pracownicy kontaktowali się głównie z Markiem Kuleszą.

- Z tego, co się orientuję, pan Marek Kulesza wyrokami bodajże z dwóch spraw karnych, ma zakaz prowadzenia działalności gospodarczej, dlatego oficjalnie firma Kala jest zarejestrowana na jego syna Karola - tłumaczy były pracownik Kuleszy. - Z synem widziałem się w ciągu kilku miesięcy może z pięć razy.

Wolontariusz robi za darmo

Dla ludzi, pracujących w Kali, ważna była umowa o pracę. Takiej jednak się nie doczekali.

- Pan Marek mówił, że z czasem zatrudni mnie na stałą umowę, bo na razie jest bez grosza - opowiada były pracownik. - Zapytałem, jak to będzie wyglądać. Przecież będziemy jeździć, świadczyć usługi. To podpisał z nami umowę jako z wolontariuszami. Zaufałem mu, bo wiedziałem, że sytuacji nie ma rewelacyjnej. Do współpracy z nim namówiłem znajomych, czego teraz żałuję.

Ogólnie przez posesję Kuleszy przy ulicy Gajnej w Wasilkowie przewinęło się czterech pracowników. Najwięcej czasu na pracę (czasem kilkanaście godzin dziennie), poświęcił nasz rozmówca: - Pomagałem mu przygotowywać oferty. Moim busem przewoziliśmy złapane psy - mówi. Dodaje, że za swoje pieniądze kupił klatki do transportu psów. Budował też kojce na posesji Kuleszy. Wcześniej sprzątał tam, demontował wraki aut, które tam stały.

- To my jeździliśmy do zgłoszeń w sprawie psów. Pan Marek wszystkim zarządzał - informuje były pracownik Kali. Za pracę, nasz rozmówca, pieniędzy nie otrzymywał.

- Na zasadzie nawet tej umowy o wolontariacie pan Kulesza powinien zwrócić mi koszty, które poniosłem - tłumaczy. - Mam fakturę na firmę Kuleszy ze stacji paliw, którą sam opłaciłem. Powiedział, żebym ją wsadził między bajki.

Naszemu rozmówcy, według jego wyliczeń, Kulesza jest winien około 5 tys. zł (2 tys. zł wkładu własnego w interes i 3 tys. zł za 3 miesiące pracy).

Dlaczego ludzie zaufali Kuleszy?

- To osoba elokwentna, prze-konywująca, pragrmatyczna. Zawsze była kawa, ciasteczka, piwko. Po prostu człowiek dusza - mówi nasz rozmówca.

Zabił mi psa

- Z tym panem, z którym pan rozmawiał, to w tej chwili zajęła się prokuratura rejonowa, łącznie z wydziałem kryminalnym wojewódzkiej policji - mówi Marek Kulesza. - Oskarżam go o to, że zabił mojego własnego psa. Jest też podejrzany o podłożenie ładunków wybuchowych u mnie na posejsji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny