Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak bezpiecznie przekazać firmę

maryla
W ubiegłym tygodniu w Podlaskim Klubie Biznesu o problemach związanych z przekazywaniem władzy nad firmą z podlaskimi przedsiębiorcami rozmawiali (stoją od prawej): Jakub Banaś z firmy Open Qualis oraz Paweł Doniec z Krakowskiej Kancelarii Prawa Gospodarczego.
W ubiegłym tygodniu w Podlaskim Klubie Biznesu o problemach związanych z przekazywaniem władzy nad firmą z podlaskimi przedsiębiorcami rozmawiali (stoją od prawej): Jakub Banaś z firmy Open Qualis oraz Paweł Doniec z Krakowskiej Kancelarii Prawa Gospodarczego.
Nie da się stworzyć jednego uniwersalnego rozwiązania na wypadek przekazania firmy następcom - przestrzega Paweł Doniec, radca prawny, wspólnik w Krakowskiej Kancelarii Prawa Gospodarczego

Jakie największe rafy czyhają na przedsiębiorców, często założycieli firm, gdy z różnych względów, czy to metrykalnych, czy strategicznych zechcą przekazać swoje  przedsiębiorstwo w ręce następcy?
Paweł Doniec, radca prawny, wspólnik w Krakowskiej Kancelarii Prawa Gospodarczego:

doniec    - Przede wszystkim trzeba podkreślić, że w Polsce ciągle pokutuje mniemanie, że jakoś to będzie. I nie ma mowy o przekazywaniu: przedsiębiorca umiera, a spadkobiercy muszą coś z tym biznesem zrobić. To najczęstsza sytuacja.
A jeśli już mamy do czynienia ze świadomym przekazywaniem i rozmawiamy z przedsiębiorcami na temat sukcesji, to głównym problemem jest blokada psychologiczna. Dla osób zdecydowanych, żeby zrobić porządek w tych sprawach za swojego życia, które na co dzień w biznesie są „kute na cztery nogi”, rozmowa przy rodzinnym stole na temat, co dalej ma być z firmą, okazuje się trudnością nie do pokonania. 

Zobacz też: Jacek Santorski: Odchodzi czas dyktatury w biznesie

Mimo, że to grono najbliższych, do którego teoretycznie przynajmniej, powinno się mieć największe zaufanie?
- Tak, obawiają się reakcji dzieci czy zamieszania, jakie to wywoła w ich relacjach. Jest to zresztą w pewnym sensie zrozumiałe. Bo jeśli podejdą do sprawy zbyt obcesowo, upraszczając – przy niedzielnym rosole powiedzą: Rozmawiamy właśnie z matką z kancelarią prawną, że jako najstarsi synowie będziecie wspólnikami, a ciebie nasza córko spłacimy i dostaniesz mieszkanie w Białymstoku! to może wywołać opór, sprzeciw i problemy.
I tego seniorzy rodów się obawiają i odsuwają załatwienie sprawy w bliżej nieokreśloną przyszłość.
A druga sprawa, która stoi na przeszkodzie płynnego przekazywania biznesu, to nieświadomość problemu. Zagrożeń, jakie wynikają chociażby ze śmierci w rodzinie – niewielu przedsiębiorców zdaje sobie sprawę, że prowadząc biznes jednoosobowo, w formie spółki osobowej, śmierć ich lub ich wspólnika może spowodować, że to wszystko się rozsypie.

Wydaje się więc, że na początek należałoby określić, czy w ogóle ktoś w rodzinie jest zainteresowany prowadzeniem firmy. Bo może trzeba szukać następcy zewnętrznego i do tego przygotować się prawnie, żeby dorobek właścicieli nie przepadł?
-  Tak, bo nic na siłę. Trzeba się zastanowić, czy rodzina chce przejąć firmę, ale i czy podoła. Bo bardzo łatwo jest przekazać minę… pułapkę. Może się bowiem okazać, że mimo szczerych chęci z ich strony syn czy córka na przekazanym im biznesie popłyną. Bo nie mają charakteru, wykształcenia, podejścia do ludzi. Wtedy warto się zastanowić, czy lepiej nie jest sprzedać go komuś obcemu.

Zobacz też: Spotkanie w Loży BCC. Jak zapewnić sobie długowieczność w biznesie.

Ale tak na zdrowy rozsądek, przecież przez lata życia obok swoich dzieci powinniśmy się chyba zorientować, czy chcą i nadają się do przejęcia rodzinnej firmy?
- Niestety w większości przypadków okazuje się, że dzieci biznesmenów są mało zainteresowane prowadzeniem biznesu; bardziej profitami, które z niego płyną. Wygoda życia chyba to powoduje. Ale oczywiście nie zawsze tak jest. Często dzieci jest kilkoro i wszystkie są zainteresowane prowadzeniem firmy.

Umówmy się, że mamy tę dobrą sytuację: chcemy i mamy komu w rodzinie oddać firmę. Czy jest jedna „ścieżka dostępu” określająca np. drogę prawną, jaką firma powinna przejść, aby ten proces był bezpieczny?
- Zwykle zaczyna się faktycznie od przekształceń prawnych.W zależności od tego, czy jest to działalność jednoosobowa czy spółka osobowa czy z o.o., to każda z tych form wiąże się z własnymi problemami. Nie da się przedstawić jednego uniwersalnego rozwiązania. My od dawna zajmujemy się sukcesją w biznesie i to właśnie z tego doświadczenia wynika wniosek, że nie jesteśmy w stanie wypracować czegoś takiego, jak konkretny produkt w tym zakresie. Każdej rodzinie, każdej firmie musimy zaproponować coś innego, nowego.

Dlaczego nie wystarczy po prostu zapisać rodzinie firmy w spadku czy przekazać własności dzieciom?
- To rzadkie przypadki, żeby np. zapisem w testamencie dało się to zrobić. W przypadku najczęstszej formy prowadzenia działalności, tej jednoosobowej, w chwili śmierci właściciela przestaje istnieć firma i co do zasady wygasają umowy o pracę zawarte z pracownikami. Należą się im odprawy zazwyczaj w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia. Narastają też inne długi związane np. z zawartymi umowami o dzieło.
Można powiedzieć, że wraz z właścicielem umiera jego numer NIP, Regon i dzieci, jeśli chcą prowadzić to przedsiębiorstwo, muszą zarejestrować działalność gospodarczą, która jest zupełnie nową działalnością. Z nową historią finansową, kredytową.

Ale jeśli właściciel żyje, chce tylko przekazać swoją działalność?

- Jest duży problem z przekazaniem jednoosobowej działalności. Można przekazać tylko poszczególne składniki majątku. A żeby przekazać wszystkie jednym zapisem, wypadałoby firmę przekształcić w jakąś spółkę. I tu zaczynają się problemy, bo wiele osób nie może się na to zdecydować.

Pojawia się mentalna granica przed wejściem na wyższy poziom abstrakcji. I dlatego trzeba przeprowadzać ten proces indywidualnie dla każdego przedsiębiorcy. Podjęcie przez niego decyzji i stworzenie planu sukcesji powinno poprzedzić kilka rozmów z prawnikiem. Nie byłoby odpowiedzialne, żeby takiej porady udzielić po jednej rozmowie.

I mamy drugą sytuację: uznajemy, że z powodu braku zainteresowania rodziny, albo ze względów kapitałowych czy chęci rozszerzenia kontaktów, chcemy, aby naszą firmę przejął inwestor zewnętrzny, ale nie pozbawił nas profitów z tego, nad czym pracowaliśmy latami.
- Można się zabezpieczyć, ale przekazanie części firmy jest możliwe tylko wtedy, gdy mówimy o spółce. Czyli znowu trzeba zacząć od przekształcenia działalności jednoosobowej. Możemy wtedy proponować taki wariant, że ja jako dotychczasowy właściciel pozostawiam sobie część udziałów, a część sprzedaję nabywcy. Funduszowi czy nawet konkurencji. Ale chcąc podejmować decyzje i wypracowywać markę na siebie pracującą, pozostaję albo w zarządzie, albo przynajmniej w radzie nadzorczej.
A ja jeszcze proponuję klientom rozwiązanie, które brzmi może trochę groteskowo i wszyscy na początku nie wiedzą, jak na nie zareagować: sprzedajmy firmę naszym dzieciom.
Bo mało kto zastanawia się, co będzie, jak przekaże firmę dzieciom? Z czego będzie żył? Jak zrekompensuje sobie spadek poziomu życia i dochodów?  Co będzie, gdy dzieci, na które liczy, okażą się niewdzięczne?
Tymczasem można firmę właśnie sprzedać dzieciom. Nie po wartości rynkowej, tylko o kilkadziesiąt procent poniżej. Dzieci nie mają z czego zapłacić, więc (po zawiązaniu spółki) biorą kredyt pod zastaw przedsiębiorstwa na jego zakup. Raty dla byłego właściciela, bo jest to rodzina, można sobie negocjować w zależności od kondycji firmy.
W ten sposób rodzic ma regularny w miarę przypływ pieniędzy, a dzieci mają świadomość, że firma musi przynosić zyski, bo trzeba nimi spłacać ojca czy matkę.
Inne rozwiązanie jest takie, że dzieci dopuszczam do firmy, przekazuję im majątek, ale nie cały od razu. Znowu na początek jest spółka i w umowie zapisuję, że będę przekazywał dzieciom np. po 10 procent firmy rocznie. Przy czym przekazywane im udziały spółki są spieniężane na moją rzecz, czyli spółka spłaca mnie jako dotychczasowego właściciela z 10 procent udziałów co roku. Dzięki temu gwarantuję sobie gotówkę na życie, może na inwestycje, a dzieci stopniowo przejmują całą władzę i odpowiedzialność.

Ale to tak źle brzmi: sprzedać dzieciom.
- Tak, ale mówimy o biznesie. Rodzinie przekażmy za darmo uczucia, majątek osobisty. Firma, warta niejednokrotnie dziesiątki milionów, a w niej pracownicy, to odpowiedzialność. Jeśli dzieci mają być do niej przygotowane, to powinny ją stopniowo przejmować. Rzucenie kogoś od razu na głęboką wodę, zazwyczaj kończy się upadłością.
A z trzeciej strony, gdyby się okazało po kilku latach, że dzieci się nie nadają do biznesu, to będą miały już część udziałów, ale  jeszcze można zmienić opcję i nie przekazywać im kolejnych. I nie można mówić, że chcę wtedy swoim następcom zaszkodzić. To jest działanie dla ich dobra. Są bowiem takie narzędzie finansowe, którymi mogę zabezpieczyć dzieci, a biznes sprzedać w obce ręce.

Ile mniej więcej zajmuje przygotowanie planu sukcesji dla firmy?
-Wymyślenie, opracowanie, przelanie na papier, zaakceptowanie przez właścicieli to kwestia dwóch, trzech miesięcy. A już wdrażanie, przekonanie rodziny, uzgodnienie z nią szczegółów, to sprawa nie do przewidzenia. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny