O godz. 10, kiedy impreza ruszała, wokół stołów i patelni rozstawionych w centrum Białegostoku nie było jeszcze zbyt wielu osób.
Ale jajecznica już czekała.
– Nie, nie będziemy rozbijać na oczach gości 1989 jaj – uprzedzał Krzysztof Półtorak, Szef Kuchni restauracji Kawelin, która podjęła się pomóc Katarzynie Bosackiej w przygotowaniu tego nietuzinkowego śniadania. – Już wcześniej zajęły się tym trzy osoby i trwało to prawie cztery godziny - wyjaśniał pan Krzysztof.
Okazało się, że ok. 70 procent jaj zostało już usmażonych i zostały umieszczone w podgrzewaczach, a część czekała na Katarzynę Bosacką w termosach i współpracującej z ekipą Kawelina restauracji Esperanto.
Punktualnie o godz. 10 – jeszcze pod nieobecność inicjatorki imprezy jadącej do nas z Warszawy – za chochlę chwycił prezydent Truskolaski, żeby nałożyć pierwsze porcje. Lody przełamała Barbara Klepacka wyciągając rękę po plastikowy talerzyk z porcją jajecznicy i chleb z masłem i szczypiorkiem. – Może ośmielę innych – zachęcała.
- Uważam, że pomysł jest świetny, a początek zawsze jest najtrudniejszy – mówiła zajadając wolnościową jajecznicę prezydencką, jak ją potem nazwała Katarzyna Bosacka. – Mieszkam w Gdyni, ale urodziłam się w Białymstoku. Przyjechałam na parę dni i korzystam ze świętowania.
Stopniowo po talerzyki wyciągało się coraz więcej rąk.
- Myślę jednak, że gdyby tu stanęły kotły z zupą od Kuronia to bardziej byśmy to kojarzyli z tamtym czasem – oceniał Krzysztof Suchocki, białostoczanin od pół roku. – Bardziej chyba przyszedłem tu, żeby spotkać Katarzynę Bosacką. No i jak na razie to chyba robię za młodzież, a mam 56 lat.
- Mi jajecznica pasuje – dorzuca Halina Witomska (rocznik 1959). – Z nią jak z wolnością: wszyscy są pewni, jakie jest sedno jej pichcenia, ale potem jedni wolą ze szczypiorkiem a inni z boczkiem. Z wolnością jest tak samo. I najpierw wspólny śpiew, że mury runą, a potem jednak konstatacja, że mury rosną, rosną, rosną.
- Eeeee – komentował ktoś z boku. – Młodych pewnie nie ma jeszcze, bo albo poszli na bieg Electrum, albo odsypiają nocne imprezki na juwenaliach.
- A mi się bardzo podoba ten pomysł, bo nie muszę jeść śniadania w domu. Sądzę że to przyciągnie ludzi – żartował z kolei Marek Staszyński (rocznik 1979).
Zdecydowanie przyciągnął uwagę mały fiacik, którym podjechał wiceprezydent Rafał Rudnicki. Autko jego brata, będące potem w posiadaniu babki pana Rafała, było z 1988 roku. – Ma zaledwie 13,5 tysiąca km przebiegu – informował wiceprezydent. A prezydent Truskolaski, siadając za kierownicą, wołał do fotoreporterów: - Zaraz, zaraz tylko zapnę pasy, Bo jak tak bez pasów?! A on w ogóle ma pasy?
Miał. Zaglądając pod maskę (przypomnijmy – fiat 126 p ma silnik z tyłu) – niektórzy sprawdzali, czy nie ma tam np. damskich rajstop, bo marka ta słynęła z możliwości zastępowania w ten sposób paska klinowego.
Fiacik był oklejony plakatami z tamtych czasów; częściowo oryginalnymi, częściowo reprintami. Obok na rynku można było zajrzeć do makiety lokalu wyborczego z 4 czerwca 1989 roku wypełnionego artefaktami z epoki.
Po niecałej godzinie ruch wokół patelni zaczął rosnąć. Po jajecznicę wolności ustawiła się np. drużyna koszykarska Szkoły Sportowej nr 19 z Tychów. - Jesteśmy tutaj na mistrzostwach Polski w koszykówce chłopców do lat 13. Po turnieju chcieliśmy obejrzeć Białystok i trafiliśmy tu –wyjaśniał Adam Kondratowcz, opiekun młodych ludzi. – Uważam, że taki przepis na świętowanie to świetny pomysł. Chciałbym, żeby coś takiego było u nas. Ale u nas to raczej krupnioki.
1989 jaj waży ok. 120 kilo. Ogrom jedzenia. – Starczy nam pewnie na trzy, cztery godziny – oceniała Katarzyna Bosacka. Dzień wcześniej w ten sposób Warszawa podeszła do obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca. Łącznie w akcję smażenia jajecznicy wolności włączyło się 30 miast w Polsce.
U nas po 2,5 godzinach patelnie były już puste.
- Myślę, że takie święta można celebrować na różny sposób. Może nie do końca na wesoło, ale właśnie radośnie – komentuje Tadeusz Truskolaski. – Zaproponowaliśmy białostoczanom wiele imprez, włącznie z finałowym koncertem w następną sobotę, żeby zauważyli tę rocznicę przede wszystkim młodzi ludzie. Bo przecież dla osób 16 czy 20-letnich rok 1989 to prehistoria. Jak dla mnie druga wojna światowa. Urodziłem się 13 lat po niej; znałem tylko z opowieści i była czymś niewyobrażalnym. A czerwiec 1989 przeżyłem. I naszym obowiązkiem, tego pokolenia 50 plus, jest mówienie o nim i sprawienie, żeby data 4 czerwca na trwale wpisała się w szereg najważniejszych, albo wręcz jako najważniejsza, w powojennej Polsce.
Czytaj też: Rocznica 4 czerwca. Poznajcie bohaterów naszej wolności. Prezydent podziękował im za walkę z komuną (zdjęcia)
PS. Dopytaliśmy: jajecznica była z jaj od kur wolnego chowu. - Nie korzystamy z jaj od kur chowu klatkowego - zapewnił Szef Kuchni Kawelina Krzysztof Półtorak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?