Mecz z Zagłębiem traktuję jak każdy inny. Przecież za wygraną z nimi nie dostaniemy więcej niż trzy punkty - uśmiecha się 27-letni pomocnik białostockiego zespołu.
Plizgę, choć jagiellończykiem jest już od ponad roku, w ubiegłym sezonie ominęła możliwość występu przeciwko byłym kolegom z Lubina. Na przeszkodzie stanęła ciężka kontuzja zerwania więzadeł w kolanie i mecze Jagiellonii z Zagłębiem oglądał tylko z trybun. Teraz piłkarz jest już zdrowy i nic nie powinno stanąć na przeszkodzie w jego występie.
- W Lubinie mam wielu znajomych, w końcu sporo czasu tam spędziłem. Jakiś sentyment na pewno pozostał, ale teraz gram w Jagiellonii i mam nadzieję, że wygramy - podkreśla Plizga. - Jeśli chodzi o Zagłębie, to oczywiście śledzę wyniki tego klubu, choćby z prostej przyczyny - grają w tej samej lidze, co my. Rezultat najbliższego meczu jest sprawą otwartą, bo oba zespoły moim zdaniem, mają podobny potencjał - przyznaje.
Zagłębie nie zachwyciło
Miedziowi w dwóch meczach zdobyli punkt mniej od żółto-czerwonych, jednak na ich koncie figuruje zero, gdyż rozpoczęli sezon z minusowym kontem (odjęte trzy oczka za korupcję). Po inauguracyjnej porażce z Pogonią Szczecin aż 0:4, długo męczyli się też z innym beniaminkiem - Piastem Gliwice, którego ostatecznie pokonali u siebie 2:1. Swoją grą podopieczni czeskiego szkoleniowca Pavla Hapala jednak nie zachwycili.
- Myślę, że w Lubinie po całkiem niezłej rundzie wiosennej apetyty były bardzo rozbudzone. Jak pokazuje jednak bieżący sezon Zagłębie jeszcze chyba nie jest w najwyższej formie. Mają na pewno słabe punkty, które potrafili wykorzystać choćby piłkarze Pogoni. Jeśli zespół traci cztery bramki, to oznacza to, że obrona nie jest ich najmocniejszą stroną - zauważa Plizga.
Środkowy pomocnik Jagi prawdopodobnie będzie miał okazję, by w sobotę sprawdzić defensywę miedziowych, bowiem pod nieobecność zawieszonego Tomasza Frankowskiego już w poprzednim meczu z Górnikiem Zabrze pełnił rolę najbardziej wysuniętego zawodnika. Co prawda, nie udało mu się wówczas powtórzyć wyczynu z pierwszej kolejki, kiedy strzelił gola, to jednak i tak wydaje się być najbardziej usposobionym graczem ofensywnym z kadry, jaką ma obecnie do dyspozycji trener białostoczan Tomasz Hajto. Piłkarz zapowiada, że nie ma nic przeciwko podobnej sytuacji i jeśli strzeli gola, to na pewno bardzo się z niego ucieszy.
- Na pewno fajnie byłoby zdobyć bramkę i jeśli tak się stanie, to zamierzam się z niej cieszyć. Wiem, że czasami zawodnicy nie manifestują radości po trafieniach w meczach przeciwko byłemu klubowi, ale prawdę mówiąc, nie rozumiem dlaczego. To przecież jest pewnego rodzaju wyróżnienie. Po to przecież gra się w piłkę - tłumaczy Plizga.
Czuli się jak na sparingu
W piłkę gra się też przede wszystkim dla kibiców, a wiele wskazuje na to, że białostoccy zawodnicy w trzecim spotkaniu bieżącego sezonu pozbawieni będą dopingu. To efekt akcji protestacyjnej fanów Jagi, mówiąc najprościej - skierowanej głównie przeciwko prewencyjnym działaniom policji.
- W dwóch poprzednich spotkaniach czuliśmy się jak na sparingu, a przecież graliśmy u siebie i własne boisko powinno być naszym atutem - przyznaje Plizga. - Szkoda, że tak się dzieje, bo przecież Jagiellonia jest jedynym klubem w regionie na tym szczeblu rozgrywek i wszyscy powinni dążyć do tego, żeby ją wspierać. Mam nadzieję, że ten konflikt zostanie zażegnany jak najszybciej, bo o wiele lepiej gra się przy prowadzonym dopingu i pełnych trybunach - kończy Plizga.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?