Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia: W klubie nie ma paniki

Wojciech Konończuk
Tomaszowi Frankowskiemu wiele razy w trzech wiosennych meczach pozostało tylko wykonać taki gest niedowierzania i bezsilności
Tomaszowi Frankowskiemu wiele razy w trzech wiosennych meczach pozostało tylko wykonać taki gest niedowierzania i bezsilności Wojciech Oksztol
Nie tak kibice, działacze i sami piłkarze wyobrażali sobie początek rundy wiosennej. Nie da się ukryć, że Jadze daleko do formy, jaką prezentowała jesienią.

Nie wyglądamy tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Musimy to szybko zmienić, jeśli mamy dalej mówić o najwyższych celach - mówi kapitan Jagi Tomasz Frankowski.

Wydawało się, że z meczu na mecz wszystko powinno wyglądać lepiej, bo w porównaniu do inauguracji w Gdańsku, spotkanie przeciwko PGE GKS Bełchatów wypadło korzystnie.

Za bardzo chcieli

Tymczasem u siebie żółto-czerwoni na tle Śląska Wrocław wyglądali słabiutko. Trudno sobie przypomnieć, kiedy u siebie Jaga oddał mniej strzałów niż rywale, a we wtorek bilans był przytłaczający (8:17).

- Faktycznie, nie pamiętam, kiedy takie spotkanie miało miejsce w Białymstoku. Cóż mogę powiedzieć? Po prostu nam nie wyszło, chociaż bardzo chcieliśmy. Może za bardzo - mówi bramkarz Grzegorz Sandomierski.

Do golkipera, jako jednego z nielicznych, nie można mieć pretensji, bo to on kilkoma fenomenalnymi interwencjami uratował gospodarzom punkt. Szczególnie obrona uderzenia głową Przemysława Kaźmierczaka była wielkiej klasy, bo Sandomierski odbił piłkę uderzoną z bliska w beznadziejnej wydawało się sytuacji.

- Sam nie wiem, jak to zrobiłem, po prostu wystawiłem rękę i miałem szczęście. Ale wolałbym, żebyśmy rozmawiali o naszych strzałach i golach - uważa golkiper. - I jeszcze będziemy. Za wcześnie się na skreśla, bo zostało przecież trzynaście kolejek. Wciąż mamy armaty, którymi możemy kąsać - dodaje.

Problem w tym, że tej broni jakoś nie widać. Bo to nie jest tak, że drużyna Michała Probierza gra nieskutecznie. Ona po prostu nie stwarza sobie sytuacji podbramkowych.

Większość obserwatorów jako przyczynę podaje oddanie do Sivassporu Kamila Grosickiego. Coś w tym jest, bo dotąd filozofia atakowania Jagi była oparta o tego szybkiego napastnika. Kiedy nie wiadomo było co zrobić, podawało się do Grosika, a ten umiał zamieszać.

Teraz też partnerzy rzucają piłkę za linię obrony, ale nie ma do niej kto dochodzić. Bardzo zawodzą skrzydła. Nie można czepiać się Tomasza Kupisza, ale Franck Essomba i Ermin Seratlic są cieniami zawodników. Kameruńczyk opada z sił mniej więcej po kwadransie, a Czarnogórzec biega po boisku jak jeździec bez głowy.

Inny problem to kontuzja Bartłomieja Grzelaka. Nie wiadomo, jak ten piłkarz by się spisywał, ale drużyna na zgrupowaniach ćwiczyła grę pod niego, czyli daleko rzucane piłki, które on miał strącać do partnerów. I zespół robi to nadal. A przecież Frankowski nie jest cudotwórcą i nie wygra powietrznych pojedynków z wyższymi o głowę defensorami rywali.

Trzeba jak najszybciej zmienić taką manierę i nauczyć się grać bez Grosickiego i Grzelaka, a z Frankiem i Vukiem Sotirovicem.

Bez wiary w zwycięstwo

Na jeszcze jedną sprawę zwraca uwagę prezes Jagiellonii Cezary Kulesza.

- W klubie nie ma paniki, bo przecież na razie nic złego się nie stało. Ale nie możemy prezentować się tak, jak w spotkaniu ze Śląskiem - mówi Kulesza. - Najbardziej boli mnie, już nie jako prezesa, a zwykłego kibica, że w meczu przeciwko drużynie z Wrocławia nasi piłkarze jakby nie wierzyli w zwycięstwo. To jest niepokojące - dorzuca.

Okazję do pokazania pełni swoich możliwości nasi piłkarze będą mieli już w sobotę, kiedy podejmą Lechię Gdańsk.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny