Jaga na wyjzadach
Jaga na wyjzadach
22 lutego ŁKS Łódź 0:0
8 marca Górnik Zabrze 0:3
20 marca Korona Kielce 0:1
5 kwietnia Widzew Łódź 0:2
19 kwietni Zagłębie Lubin 2:5
2 maja Lech Poznań 1:6
10 maja Ruch Chorzów 0:4
10 sierpnia Arka Gdynia 1:1
24 sierpnia Legia Warszawa 0:2
12 września ŁKS Łódź 0:1
27 września Ruch Chorzów 0:0
17 października Odra Wodzisław 1:1
8 listopada Polonia Warszawa 0:0
22 listopada GKS Bełchatów 0:2
19 listopada Cracovia Kraków 0:2
W 2008 roku na wyjazdach Jaga zdobyła tylko pięć punktów i strzeliła ledwie pięć goli, tracąc ich aż 30. Nic dziwnego, że wiosną ledwie uniknęła spadku, a w końcówce rundy jesiennej jej sytuacja gwałtownie się pogarsza.
Do poprzedniego sezonu nie ma co wracać, bo żółto-czerwoni grali bardzo słabo, niezależnie od tego, czy spotkanie było rozgrywane w Białymstoku, czy na obcym boisku. Po letniej rewolucji zespół jest mocniejszy, nie przegrywa tak często, ale zwyciężać umie jedynie na stadionie przy ul. Słonecznej.
Przyczyn można dopatrywać się na przykład w tym, że Jaga gra z reguły tylko z jednym napastnikiem. Ale nie jest w tym odosobniona, a inni potrafią zwyciężać. Nie w tym zatem tkwi problem.
Każdy kogoś ma
Na pewno Michałowi Probierzowi brak rasowego snajpera. Wiadomo, że defensywnie ustawiony zespół na obiekcie rywala stwarza dwie, może trzy okazje podbramkowe. U tych, którzy są w górze tabeli jest ktoś taki, kto umie od czasu do czasu przynajmniej jedną wykorzystać. Wisła ma Pawła Brożka, Legia - Takesure Chinyamę, Lech - Roberta Lewandowskiego, Polonia Warszawa - Filipa Ivanovskiego, Śląsk - Tomasza Szewczuka, nawet Polonia Bytom - Grzegorza Podstawka.
A w Białymstoku napastnicy na wyjazdach nie zdobyli żadnej bramki (trafienia w Gdyni i Wodzisławiu były dziełem pomocnika Evertona i obrońcy Pavola Stano). Jeśli się nie strzela, to nawet ofensywne ustawienie nic nie daje. W dwóch kluczowych, przegranych meczach na obcych stadionach Jaga przeważała w Łodzi z ŁKS i w Krakowie z Cracovią, ale marnowała okazje i wracała bez punktów.
- Nie wiem, co się dzieje, trudno to wytłumaczyć. Rozmawiamy ze sobą o tym często. Sami widzimy, że nie gramy tego, co sobie zakładamy - mówi pomocnik Dariusz Jarecki. - Ta przedłużająca się passa na pewno boli, myślimy o niej, robimy, co możemy, a przerwać jej nie potrafimy - dodaje.
Sporo do życzenia pozostawia także gra obronna, bo Jaga średnio na wyjazdach traci w tym roku aż dwa gole.
Tutaj jednak statystykę zniekształca fatalna wiosna. Teraz jest znacznie lepiej. A raczej było, bo w dwóch ostatnich spotkaniach w Bełchatowie i Krakowie żółto-czerwoni stracili po dwa gole.
Nie myślcie, że będzie łatwo
Okazja do przerwania fatalnej serii została już tylko jedna - mecz z Górnikiem w Zabrzu. Nikogo nie powinna zmylić ostania lokata w tabeli rywali Jagiellonii. Ekipa trenera Henryka Kasperczaka nie gra źle, ale marnuje jeszcze więcej okazji podbramkowych niż jagiellończycy.
- Oglądałem ich ostatni mecz w Bełchatowie i do przerwy powinno być dwa albo i trzy do zera dla Górnika, co zresztą po spotkaniu przyznali piłkarze GKS - mówi Jarecki. - Nie mam złudzeń, że w Zabrzu czeka nas ciężki mecz z walczącym o życie rywalem. Ale nam też bardzo zależy na wygranej i zakończeniu złej passy - dodaje.
Jeśli się nie uda, to na przełamanie się trzeba będzie czekać aż do marca, kiedy ekstraklasa rozpocznie rundę wiosenną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?