Przed meczem z beniaminkiem ekstraklasy trener Ireneusz Mamrot zmienił nieco skład wyjściowej jedenastki, w powrównaniu do tego, co widzieliśmy w dwóch ostatnich potyczkach ligowych. Nieoczekiwanie na ławce rezerwowych zasiadł Jesus Imaz, podobnie jak Martin Adamec i Martin Kostal. Tym samym szkoleniowiec Jagiellonii wrócił do wariantu z dwoma nominalnymi obrońcami na lewej stronie boiska – przesuniętego wyżej Guilherme ubezpieczał Bodvar Bodvarsson. O przewagę w środku pola mieli zadbać natomiast Martin Pospisil i Bartosz Kwiecień do spółki z Tarasem Romanczukiem. To, co jednak najistotniejsze, to obecność w składzie Patryka Klimali, gdyż występ najlepszego młodzieżowca w kadrze, do końca stał pod dużym znakiem zapytania.
– Aby zagrać w finale został do wykonania ostatni krok, ten najtrudniejszy, ale postaramy się zrobić wszystko, żeby wygrać i wystąpić na Stadionie Narodowym. W tej edycji Pucharu Polski o awansie decyduje jeden mecz, co sprawia, że musimy być bardzo skoncentrowani – mówił w przedmeczowym wywiadzie z Polsatem Sport Mamrot.
Pierwsze minuty w wykonaniu jagiellończyków właśnie tak wyglądały. Gospodarze szukali sposobu na rozmontowanie defensywy gości długimi akcjami, przenoszonymi z jednej na drugą stronę, z kolei rywale szukali szybkiego przejścia z obrony do ataku. I w 10. minucie jedna z takich prób mogła przynieść efekt. Petteri Forsell sprytnym podaniem uruchomił Juana Camarę. Napastnik przyjął piłkę w polu karnym Jagi i oddał silny, lecz niecelny strzał po długim rogu. W odpowiedzi Żółto–Czerwoni usiłowali uskrzydlić akcję, ale w ich poczynaniach brakowało dokładności.
W pierwszej połowie bramkarz legniczan ani razu nie był w opałach. Do przerwy Jagiellonia oddała jeden celny strzał. W 35. minucie najwyżej do futbolówki dośrodkowanej przez Novikovasa wyskoczył Kwiecień, jednak uderzył w sam środek bramki. Kilka chwil później, rosły pomocnik ponownie próbował zaskoczyć Antona Kaniłobockiego, ale tym razem przestrzelił nad poprzeczką.
W drugiej połowie zespół Mamrota postanowił podostrzyć grę i zaatakować wyżej, przez co Miedź miała problemy z wymienieniem kilku dokładnych podań na połowie przeciwników. To sprawiło, że coraz mocniej zarysowywała się przewaga białostoczan. W ciągu kilkunastu sekund, pomiędzy 58. i 59. minutą, Jaga zasygnalizowała swoją przewagę strzałami Pospisila i Novikovasa, z którymi poradził sobie jednak Kanibołocki.
Jak się okazało, do trzech razy sztuka. Tym razem szczęściu pomógł Tomislav Bozić. Stoper legnickiego zespołu zachował się nieodpowiedzialnie i sfaulował przed własnym polem karnym Novikovasa. Z dobrej strony pokazał się Guilherme, który dośrodkował wprost na głowę Zorana Arsenicia i później piłka, jak po sznurku trafiła pod nogi Romanczuka. Ten nie zastanawiał się długo i kropnął nie do obrony.
Żółto–Czerwoni prowadzili i wiele wskazywało na to, że tak już pozostanie do ostatniego gwizdka. Zwłaszcza, że legniczanie wyglądali raczej na pogodzonych z losem. Uratować ich mógł tylko błysk jednego zawodnika. A jeśli ktoś miał wziąć tę odpowiedzialność, to oczywiście Forsell, który po raz kolejny udowodnił, że potrafi uderzyć silnie i bardzo precyzyjnie. Fin kapitanie przymierzył z rzutu wolnego z około 30. metrów i pokonał Kelemena.
Wydawało się, że dogrywka jest nieunikniona, ale w doliczonym czasie gry Jagiellonia zdołała wywalczyć rzut rożny. Najwyżej w powietrze wyszedł Romanczuk i po raz drugi skierował piłkę do siatki! A, że była to czwarta z doliczonych minut, jagiellończycy utrzymali korzystny wynik i zapewnili sobie trzeci w historii finał PP.
- To były najważniejsze gole w tym sezonie. Fajnie, ze zespół grał do końca i rozegraliśmy niezły mecz. Mam nadzieję, że to zwycięstwo doda nam pewności siebie do ostatniej kolejki - przekonuje bohater.
Jagiellonia w wielkim finale na Stadionie Narodowym w Warszawie zagra 2 maja. Rywalem będzie zwycięzca drugiego półfinału Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk.
Jagiellonia Białystok - Miedź Legnica 2:1 (0:0). Bramki: 1:0 - Romanczuk (61), 1:1 - Forsell (78), 2:1 - Romanczuk (90).
Jagiellonia: Kelemen – Arsenić, Runje, Mitrović, Bodvarsson, Kwiecień (81. Imaz), Romanczuk, Pospisil, Guilherme, Novikovas (90. Wójcicki), Klimala.
Miedź: Kanibołocki – Bożić (67. Szczepaniak), Osyra, Żyro, Miljković, Santana, Augustyniak (66. Fernandez), Pikk, Ojamaa, Forsell, Camara.
PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
Krychowiak kończy z kadrą!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Te popularne seriale wracają na ekrany tej jesieni. Sprawdź, co o nich wiesz - QUIZ
- Nowa żona Ronaldo: czwarta i młodsza od niego o 14 lat. Takie było ich wesele [WIDEO]
- Nowy "Znachor" to najlepsza ekranizacja w historii? Tym się różni od starego klasyka
- Trzyosobowa rodzina zginęła w wypadku na A1. Wiadomo, z jaką prędkością pędziło auto