[galeria_glowna]
Nie miałem dotąd szczęścia do trenera Jacka Zielińskiego, bo zawsze przegrywałem z prowadzonymi przez niego drużynami. Czas to zmienić - mówił przed meczem opiekun żółto-czerwonych Michał Probierz.
Życzeniu szkoleniowca stało się zadość, ale droga do tego nie była łatwa. Zarówno Probierz, jak i Zieliński dokonali sporo zmian w składzie, w porównaniu do występów swoich drużyn w europejskich pucharach. W Jagiellonii debiutowali obrońca Krzysztof Hus, a na ławce rezerwowych zasiadł Tomasz Frankowski, co nie przeszkodziło mu potem zostać bohaterem spotkania.
Nie było czym oddychać
Na trybunach kilka razy więcej było fanów Kolejorza, ale tylko na początku dopingowali oni głośniej niż kibice żółto-czerwonych. W drugiej połowie praktycznie słychać już było śpiewy dochodzące tylko z białostockiego sektora.
Wielki wpływ na poczynania piłkarzy miał potworny upał. Nawet na trybunach nie było czym oddychać. Dlatego zawodnicy nie forsowali tempa i potyczka nie była wielkim widowiskiem. Początkowo częściej przy piłce byli jagiellończycy, ale groźniejsze okazje stwarzali sobie mistrzowie Polski. Szczególnie niebezpiecznie zrobiło się w końcowych fragmentach pierwszej połowy, kiedy na bramkę Grzegorza Sandomierskiego sunął atak za atakiem.
Gol jednak nie padł, a potem do świadomości lechitów dotarło chyba, że w środę grają arcyważny mecz w kwalifikacjach Ligi Mistrzów ze Spartą Praga i jest to ważniejsze wydarzenie niż wywalczenie po raz piąty w historii superpucharu i wyprzedzenie w liczbie tytułów Legii Warszawa.
Poznańscy piłkarze zaczęli oszczędzać siły, licząc zapewne na jakiś stały fragment gry lub skuteczność w serii rzutów karnych (w superpucharze w wypadku remisu nie są zarządzane dogrywki, a od razu jedenastki).
Cena sukcesu
Jagiellończycy przejeli inicjatywę, chociaż nie przełożyło się to na zawrotną liczbę sytuacji podbramkowych. Ale Probierz miał asa w rękawie - Frankowskiego. Osiem minut po wejściu na boisko snajper żółto-czerwonych doszedł do znakomitego dośrodkowania Jarosława Laty i było po wszystkim.
Lech jeszcze nie rezygnował, ale raził nieskutecznością i triumf białostoczan stał się faktem. Niestety, cena za wygraną była bardzo słona. Kontuzji doznało aż trzech piłkarzy Probierza. Thiago Cionek ma prawdopodobnie zerwaną torebkę stawową i jego przerwa w występach potrwa prawdopodobnie około miesiąca. Urazów doznali także Hermes (przywodziciel) i Hus (kolano). Sytuacja przed wyjazdem do Salonik na starcie z Arisem mocno się skomplikowała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?