Żółto-czerwoni w czterech listopadowych meczach nie potrafili wygrać i ich bilans za ten miesiąc to ledwie dwa punkty. Poziom rozczarowania sięgnął zenitu po bezbramkowym remisie w minioną sobotę z ostatnim w tabeli Zawiszą Bydgoszcz.
- Na pewno Jagiellonia w tym meczu zawiodła. To Zawisza był groźniejszy, dłużej prowadził grę i potrafił kreować sytuacje bramkowe. Białostoczanom brakowało szybkości i wyjścia na pozycję. W drugiej połowie mecz trochę się wyrównał, ale dalej nie było to coś, z czego mógłby być zadowolony trener Michał Probierz - przyznaje Murawski.
Były reprezentant Polski widzi kilka przyczyn słabszej ostatnio postawy Jagi. Największa to według niego absencja Michała Pazdana.
- Michał oprócz tego, że dawał sporo jakości w defensywie, to był też niesamowicie przydatny w rozgrywaniu akcji od tyłu. On ma doświadczenie w grze jako defensywny pomocnik i potrafił to wykorzystać występując na środku obrony. Sebastian Madera choć w destrukcji jest znakomity, to już nie wyprowadza piłki tak dobrze. Pozostali obrońcy Jagi tym bardziej - zauważa Murawski.
Jego zdaniem żółto-czerwoni padli też po części ofiarą swojej dobrej postawy z pierwszej części sezonu. Niektórzy, jak np. Wojciech Kowalczyk widzieli już w Jadze kandydata do mistrzowskiego tytułu.
- To był moim zdaniem taki pocałunek śmierci dla Jagiellonii. Ten zespół wcześniej robił punkty dzięki świetnej organizacji gry, dobrze dobranej taktyce przez trenera Probierza i trzeba też powiedzieć, że Jadze sprzyjało szczęście, bo pamiętamy słupki i poprzeczki, które wyręczały w kilku meczach Bartłomieja Drągowskiego - zauważa Murawski. - Jagiellonia nie była drużyną, która prowadziła grę, a kiedy zaczęto upatrywać w niej faworyta, to straciła atut zaskoczenia, bo przeciwnicy inaczej już się na nią nastawiali. Zresztą sami piłkarze zapewne poczuli większą presję i wymagania, a to zazwyczaj nie pomaga - dodaje.
Trzeba też dodać, że w pewnym momencie białostocki zespół stracił swojego lidera, jakim był Dani Quintana. Początkowo nie było widać braku Hiszpana, ale w ostatnich kilku meczach kibice żółto-czerwonych zaczęli już za nim tęsknić.
- Odejście Daniego zbiegło się z dobrą formą Macieja Gajosa i Niki Dzalamidze. Obaj zresztą zostali docenieni przez selekcjonerów swoich reprezentacji i dostali powołanie na listopadowe mecze kadry Polski i Gruzji - wyjaśnia Murawski. - Po powrocie ze zgrupowań już tak nie błyszczeli, ale też wymagania co do nich znacznie wzrosły. Inną optyką postrzega się kadrowicza, a inną zwykłego ligowca. Co nie zmienia faktu, że obaj potencjał mają naprawdę spory. Taki Dzalamidze jak jest w formie, to potrafi wygrywać mecze w pojedynkę - twierdzi komentator NC+.
Były piłkarz m.in. Legii Warszawa, Arminii Bielefeld i Arisu Saloniki odniósł się też do Mateusza Piątkowskiego, który wcześniej strzelał gole jak na zawołanie, ale ostatnio zatracił skuteczność.
- Taki jest futbol i wielu napastników ma lepsze i gorsze dni. Wcześniej Mateusz zdobywał bramki praktycznie z niczego, a teraz zwyczajnie piłka nie chce mu wpaść i wygląda na to, że się zaciął. Ale jestem pewien, że wcześniej, czy później się przełamie - kwituje Murawski.
Zdaniem byłego reprezentanta Polski Jagiellonia i tak radzi sobie znakomicie i nie ma co narzekać. Według niego, obecny dorobek punktowy jest wyższy niż potencjał, jaki posiada zespół.
- Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że Jagiellonia nie ma zbyt szerokiej kadry. Owszem, to jest młoda i perspektywiczna drużyna, która z każdym w tej lidze może wygrać, ale też z każdym przegrać, o czym świadczy mecz z Ruchem Chorzów - przekonuje Murawski.
Tak samo postrzega zresztą dwie ostatnie tegoroczne kolejki, w których jego zdaniem białostoczanie równie dobrze mogą wywalczyć komplet oczek, jak i nie zdobyć nawet punktu.
- Mecze z Cracovią i Górnikiem nie będą łatwe, bo obie drużyny grają inaczej od reszty, czyli trójką obrońców i tu jest pole do wykazania się dla trenera Probierza, który musi znaleźć dobry plan. W spotkaniach z takimi drużynami ważny jest zazwyczaj początek. Od tego, jak się wejdzie w mecz później dużo zależy. Na pewno też potrzebne jest szczęście, czasami też dobre decyzje sędziowskie, a wiadomo, że Jaga w tej ostatniej kwestii ma prawo czuć się pokrzywdzona - podsumowuje Murawski.
Żółto-czerwoni zakończą tegoroczne zmagania 13 grudnia meczem w Białymstoku z Górnikiem. Wcześniej, bo już w sobotę zmierzą się w Krakowie z Cracovią.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?