Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź. Jakub Słowik o meczu

Wojciech Konończuk [email protected] tel. 85 748 95 31
Jakub Słowik przyznaje, że Jagiellonia po frajersku dała sobie odebrać wygraną w meczu z Widzewem Łódź
Jakub Słowik przyznaje, że Jagiellonia po frajersku dała sobie odebrać wygraną w meczu z Widzewem Łódź Andrzej Szkocki
Nie uciekam od odpowiedzialności za drugą bramkę w meczu z Widzewem, bo spóźniłem się z piąstkowaniem. Jestem rozczarowany tym, co się stało - mówi bramkarz Jagi Jakub Słowik.

Rzadko zdarza się, by zespół gospodarzy, który po kwadransie prowadzi 2:0, nie umiał doprowadzić spotkania do zwycięskiego końca, a tak było w sobotę w Białymstoku. - Nie umiem tego wytłumaczyć - przyznaje Słowik.

Białostocki golkiper rozpoczął dobrze, od udanej interwencji, a wcześniej z pomocą przyszedł mu Filip Modelski, blokując groźny strzał łodzian. Potem dwukrotnie uderzył Gruzin Nika Dzalamidze i wydawało się, że nic nie odbierze Jagiellonii zwycięstwa.

- Wszystko było pod kontrolą, szanowaliśmy piłkę, nie dopuszczaliśmy Widzewa do sytuacji strzeleckich i nic nie zapowiadało porażki, jaką w tych okolicznościach jest dla nas remis - kontynuuje golkiper.

W drugiej połowie gra Jagi siadła, do tego doszły fatalne zmiany, przeprowadzone przez trenera Tomasza Hajtę i goście byli coraz groźniejsi.

- Zamiast szanować piłkę, wybijaliśmy ją bez sensu i nie robiliśmy nic z tego, co mieliśmy zaplanowane. Zapomnieliśmy chyba, co mamy grać. Trudno to wytłumaczyć - zaznacza Słowik.

Białostockiego bramkarza najpierw zaskoczył strzałem z dystansu Mariusz Rybicki.
- Czy popełniłem błąd przy golu na 2:1? Nie wiem, szczerze mówiąc nie widziałem jeszcze tej sytuacji na wideo. Wydaje mi się jednak, że zrobiłem, co mogłem, ale uderzenie było na tyle precyzyjne, że nie sięgnąłem piłki - mówi zawodnik Jagi.

Przygnębiająca cisza

Przy golu wyrównującym golkiper zawalił już na pewno, bo źle wyszedł do wrzutki i nie trafił w piłkę. Bramka obciąża jednak także jego bardzo pasywnie zachowujących się kolegów z defensywy.

- Stało się i już tego nie zmienię. Mogę tylko zacisnąć zęby i pracować na treningach, by coś takiego już mi się nie przytrafiło - zauważa białostoczanin. - Gdyby ktoś mi powiedział w przerwie, że będzie 2:2, to wziąłbym to za dowcip. Nie ma co ukrywać, straciliśmy po frajersku wygraną. Po meczu w szatni panowała przygnębiająca cisza. Byłem w szoku, gdzie tam, dalej jestem, chyba jak cały nasz zespół. Przecież wszystko, co zrobiliśmy w meczu z Lechem w Poznaniu zblakło wobec tego, co się stało z Widzewem - opowiada Słowik.

Skupieni na Legii

Jagiellończycy nie chcą jednak dalej rozpamiętywać tego co się stało.

- Mamy przed sobą bardzo ciężki mecz z Legią w Warszawie i na tym się skupiamy. Na wyjazdach idzie nam dobrze i wierzę, że ze stolicy wrócimy z jakąś zdobyczą - kończy golkiper.

Słowikowi przyjedzie w Warszawie (sobota - 10 listopada, godz. 18) powstrzymywać lidera klasyfikacji strzelców - Danijela Ljuboję z Legii. Oby z jak najlepszym skutkiem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny