To co pokazali białostoczanie w Zabrzu można porównać jedynie do występu pucharowego z Ruchem Zdzieszowice, przegranego wstydliwie 1:3. Goście zaprezentowali się beznadziejnie, bez wiary w sukces, bez polotu. Wyglądało to tak, jakby Jaga przyjechała na stadion Górnika tylko po to, by odbębnić mecz i wrócić do domu.
- Sam nie wiem, co się stało, chociaż długo się nad tym zastanawiałem. Może nie było tego widać na boisku, ale wyszliśmy na nie bardzo zdeterminowani. Sam byłem święcie przekonany, że jesteśmy w stanie wygrać - mówi napastnik Jan Pawłowski.
Rzeczywistość okazała się brutalna, bo goście jedynie przeszkadzali przeciwnikom, którzy dwukrotnie przewyższali ich ambicją.
- Nie potrafiliśmy podejść pod bramkę rywala, który grał agresywnie i zdyscyplinowanie taktycznie, nie dając nam szans na kontry. Jest mi przykro, że po raz kolejny jedziemy przez znaczną część Polski i wracamy z niczym - dodaje Michniewicz.
Dramatyczna statystyka
Efekt nieudolnych poczynań Jagi był taki, że w całym spotkaniu goście oddali tylko jeden celny strzał. Z bardzo daleka uderzał Marko Cetkovic.
- Nie ma co mówić, ta statystyka jest dla nas po prostu dramatyczna. Nie pamiętam w swojej przygodzie z piłką w Jagiellonii, byśmy zagrali tak słabo. Podobnie jak koledzy jestem na siebie zły, bo przecież w wypadku wygranej bylibyśmy teraz w ścisłej czołówce ligowej tabeli - zauważa Pawłowski.
Mimo katastrofalnej gry żółto-czerwoni i tak mieli szansę na zdobycie niezasłużonego punktu. Sprawiedliwości zadość stało się bowiem dopiero w końcówce, kiedy Górnik strzelił oba gole, po uderzeniach Prejuce Nakoulmy i Daniela Gołębiewskiego.
- To nasza wielka bolączka, bo bramki w końcówkach traciliśmy z Podbeskidziem Bielsko-Biała i z Wisłą w Krakowie. Musimy nad tym pracować - dorzuca piłkarz Jagiellonii.
Nadzieję trzeba mieć
Porażka z Górnikiem sprawiła, że sytuacja naszej drużyny przed przerwą zimową może być ciężka. Terminarz nie sprzyja bowiem ekipie Michniewicza.
- Teraz czekają nas dwa trudne spotkania z Legią Warszawa i Śląskiem Wrocław u siebie. Mam nadzieję, że zagramy w nich o wiele lepiej, bo nadzieję trzeba mieć - stwierdził w Zabrzu białostocki szkoleniowiec.
Wiary w lepszą przyszłość nie traci także Pawłowski.
- To tylko jeden mecz i to od nas zależy, czy się szybko zrehabilitujemy. Mamy jeszcze pięć spotkań i możemy wylądować w górze tabeli. Ale to co w Zabrzu, nie ma prawa się powtórzyć - kończy napastnik żółto-czerwonych.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?