Początki pracy Tomasza Hajty w Jadze są trudne. W trzech spotkaniach pod jego wodzą żółto-czerwoni nie strzelili gola i zdobyli tylko jeden punkt. Na pocieszenie można powiedzieć, że gra przeciwko Ruchowi nie wyglądała źle, a białostoczanie na porażkę nie zasłużyli.
Przed meczem nie było wiadomo, czy w podstawowym składzie Jagi wybiegnie Tomasz Frankowski. Hajto miał bowiem wielkie pretensje za wyjazd kapitana żółto-czerwonych na zgrupowanie reprezentacji przed meczem z Portugalią.
- Porozmawialiśmy i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Dalej uważam, że ten układ jest chory, ale teraz najważniejsze, by Franek był w jak najlepszej dyspozycji i pomógł drużynie. Tylko to mnie interesuje - mówił w telewizyjnym wywiadzie tuż przed meczem trener białostoczan.
Jeden celny strzał
Gospodarze rozpoczęli nieźle i pierwsza połowa była w ich wydaniu bardzo poprawna. Już w 9. minucie lewą stroną przedarł się aktywny Maciej Makuszewski i oddał potężny strzał, obroniony jednak przez Michala Peskovica.
Jak się okazało, było to jedyne celne uderzenie przed przerwą w wykonaniu obu zespołów.
Gospodarze bardzo dobrze spisywali się w destrukcji, rozbijając ataki Niebieskich daleko przed własną bramką. Z przodu było nieco gorzej, chociaż sporo akcji dobrze się zapowiadało i brakowało dokładnego, ostatniego podania.
W 43. minucie wreszcie dośrodkowanie było precyzyjne, ale po strzale Frankowskiego futbolówka uderzyła w poprzeczkę bramki Ruchu. Może to i lepiej, bo telewizyjne powtórki pokazały, iż białostocki napastnik zagrał piłkę ręką.
- Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a Jagiellonia nie pozwoliła nam na zbyt wiele. Ale jest jeszcze 45 minut - oceniał w przerwie obrońca Ruchu Rafał Grodzicki.
Po zmianie stron gra się wyrównała, ale nadal lepsze wrażenie sprawiali jagiellończycy. Wystarczył jednak jeden błąd, by chorzowianie sięgnęli po całą pulę. W 62. minucie piłkę źle odbił głową Thiago Cionek, a fatalnie ustawiony Luka Gusic w kompromitujący sposób przegrał pojedynek biegowy z Piechem. Napastnik Niebieskich stanął oko w oko z Grzegorzem Sandomierskim i bez trudu go pokonał.
Uratował ich bramkarz
Jagiellonia nie rezygnowała, a najlepszą okazję do wyrównania miała kwadrans przed końcem. Najpierw głową uderzał Grzegorz Rasiak, a po chwili dobijał Jan Pawłowski. Niestety, oba strzały instynktownie obronił Peskovic, ratując swojej drużynie zwycięstwo.
Jeszcze w doliczonym czasie gry przed szansą stanął Franek, ale jego uderzenie głową było zbyt anemiczne, by zaskoczyć golkipera gości.
WYNIK
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 0:1 (0:0). Bramka: 0:1 - Piech (62). Żółte kartki: Nowotka, Pawłowski, Tymiński - Zieńczuk, Djokic, Peskovic. Sędziował Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów: 4 tys.
Jagiellonia: Sandomierski - Norambuena, Gusic, Cionek, Nowotka (74. Pawłowski), Kupisz, Bandrowski (69. Burkhardt), Tymiński, Makuszewski, Frankowski, Rasiak.
Ruch: Peskovic - Dokic, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski, Zieńczuk, Malinowski, Lisowski, Janoszka (74. W. Grzyb), Jankowski (90. Burliga), Piech (90. Abbott).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?