Gola na wagę zwycięstwa strzelił dla gospodarzy Pavol Stano. Słowackiego obrońcy zimą pozbyła się właśnie Jaga i w sobotę słono za to zapłaciła.
- Taką decyzję podjęliśmy w grudniu i teraz Pavol też nie grałby w naszym podstawowym składzie. A że to akurat on zdobył bramkę? Taka jest piłka, taki jest sport - komentuje Probierz.
Stano nie traktował meczu w kategoriach udowadniania czegokolwiek komukolwiek.
- Cieszę się, że wygraliśmy i tyle. To był ważny mecz i mocno się przed nim denerwowałem. A rzadko to robię - ocenia Słowak.
Plusik dla Sobolka
Drugą pozytywną postacią w Koronie był kolejny z eksjagiellończyków - Paweł Sobolewski, który niemiłosiernie ogrywał Alexisa Norambuenę. Sobolek prezentował się na tyle dobrze, że w przerwie meczu pochwalił go obecny na trybunach selekcjoner reprezentacji Franciszek Smuda.
- Jeśli miałbym przy kimś postawić plusik, to przy nazwisku Sobolewskiego - powiedział w telewizyjnej rozmowie Smuda.
- Cieszę się, że selekcjoner mnie pochwalił. Nie podniecam się tym jednak i twardo stąpam po ziemi. Ale na pewno to miłe - uważa Sobolewski.
Plusy zapewne nie pojawiły się w notesie Smudy przy jagiellończykach. Większość spisała się mniej niż przeciętnie. Na obozie w Turcji z dobrej strony pokazywał się Michał Renusz. Młody gracz powracający do futbolu po kilkunastomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzja spalił się jednak psychicznie w Kielcach. Owszem, szukał piłki, po czym tracił ją z zastraszająca łatwością. Jeszcze w pierwszej połowie został zmieniony przez Brazylijczyka Maycona.
Ale pretensje można mieć prawie do wszystkich. Błędem było wystawienie Norambueny na lewej obronie, bo Chilijczyk czuł się tam bardzo niepewnie. W środku rozkojarzony był Bruno, bladziutki debiut ligowy w Jadze zaliczył Jarosław Lato.
W jednostajnym tempie
Na grząskiej murawie kompletnie niewidoczny był Kamil Grosicki, a to podobno właśnie jego przyjechał obserwować Smuda.
Wymieniać można dalej, Najbardziej martwi jednak to, że Jagiellonia grała tak, jakby to był kolejny sparing, a nie niezwykle ważny mecz ligowy. Jednostajne tempo, brak zrywu, przyspieszenia. Korona wcale nie górowała nad białostoczanami umiejętnościami, a jednak bez trudu utrzymała minimalne prowadzenie, uzyskane w 19. minucie. Czasu na wyrównanie było sporo, a Jadze nie udało się stworzyć ani jednej stuprocentowej sytuacji podbramkowej, może z wyjątkiem kompromitująco niecelnego strzału głowa Bruno.
A pozytywy? Środkowi obrońcy Andrius Skerla i Thiago Cionek mogliby mówić o przyzwoitym występie, gdyby nie wpadka przy golu i pozostawienie bez opieki Stano. Dobrze bronił Grzegorz Sandomierski. Sporą ochotę do gry wykazywał w pierwszej połowie Tomasz Frankowski. Obrońcy rywali po faulach na nim szybko złapali dwie żółte kartki. Niezłą zmianę dął Dariusz Jarecki. I tyle. Ważne także może na koniec sezonu okazać się to, że Jagiellonia ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań z Koroną.
Wreszcie po jednym spotkaniu nie należy wysnuwać daleko idących wniosków, chociaż na pewno sytuacja żółto-czerwonych skomplikowała się bardzo. Dotąd drużyna Michał Probierza przegrywała tylko z potentatami: Wisła Kraków, Lechem Poznań i Ruchem Chorzów. Teraz nie dała rady konkurentowi w walce o uniknięcie spadku. Nasza drużyna musi szybko zacząć grać dużo lepiej. Inaczej będzie miała duże problemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?