Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok. Mecz z Lechem był wypadkiem przy pracy. Dalej wszystko zależy od nas

Jakub Laskowski
Jakub Laskowski
Piłkarze Jagiellonii (na żółto-czerwono) po klęsce w Poznaniu już nie są niepokonani w rundzie wiosennej
Piłkarze Jagiellonii (na żółto-czerwono) po klęsce w Poznaniu już nie są niepokonani w rundzie wiosennej Grzegorz Dembinski
Na pięciu kolejnych wygranych zakończyła się świetna seria Żółto–Czerwonych, którzy w niedzielę przegrali z Lechem Poznań aż 1:5. – Każda passa kiedyś się kończy. Przecież chyba nikt nie oczekiwał, że wygramy wszystkie mecze do końca sezonu – mówi Marian Kelemen, bramkarz Jagi.

Słowacki golkiper z pewnością nie tak wyobrażał sobie powrót do jagiellońskiej bramki po kontuzji biodra. Po pół godzinie gry w Poznaniu Kelemen z marszu zastąpił poturbowanego w zamieszeniu Mariusz Pawełka. Goście przez dłuższą przerwę wypadli z rytmu. Kolejorz zaś się rozkręcał i słabszą dyspozycję rywala wykorzystał bezlitośnie.

– Nie przypuszczałem, że tak się to wszystko potoczy. Życie pisze różne scenariusze, również te gorsze. Tak było w Poznaniu, gdzie do momentu straty gola graliśmy jak przy Łazienkowskiej. Lech nie tworzył sytuacji, grał daleko od naszej bramki. Ale coś się zacięło w drugiej połowie – przyznaje Kelemen. – Lech był lepszy i wygrał zasłużenie. Jedna seria się kończy, ale teraz zacznie się coś nowego. Przecież gdybyśmy wygrywali wszystko do końca, to zostalibyśmy mistrzem Polski trzy tygodnie przed zakończeniem rundy dodatkowej, a to raczej niemożliwe – dodaje.

Słowak zapewnia, że powodem klęski nie jest szum medialny wokół ostatnich znakomitych występów drużyny.

– Lech też miał presję, bo w przypadku porażki jego sytuacja by się skomplikowała. A jednak zaprezentował się dużo lepiej od nas. O Jagiellonii w ostatnim czasie mówi się dużo, ale jesteśmy doświadczonym zespołem i wiemy, jak do tego podchodzić. To był po prostu wypadek przy pracy, tak wyszło – zaznacza.

Podobnego zdania jest Łukasz Burliga, obrońca białostockiego zespołu.

Prezes Jagiellonii, Cezary Kulesza: Romanczuk w kadrze? Jest lepszy od Mączyńskiego

– Nie spodziewaliśmy się, że przegramy 1:5. Bramka wyrównująca napędziła Lecha, ale nie wiem dlaczego tak wyglądało to w drugiej połowie. Chyba za dużo graliśmy długą piłką, zamiast utrzymać się przy niej i pomęczyć rywali – uważa Burliga.

W niedzielę środek pola Jagi nie wyglądał tak dobrze jak w poprzednich spotkaniach, w których kluczową postacią był Taras Romanczuk. W Poznaniu nawet 26–latek był daleko od optymalnej formy.

– Trudno to analizować. Byliśmy porozwalani po całym boisku. Lech robił z nami, co chciał i stwarzał kolejne sytuacje. Po stałych fragmentach gry straciliśmy aż cztery gole. Może nie do końca byliśmy skoncentrowani. Musimy jak najszybciej zapomnieć o tym niepowodzeniu – zapewnia Romanczuk.

Jagiellończycy mają świadomość tego, że zawiedli swoich kibiców, którzy w liczbie prawie tysiąca osób pojawili się na stadionie Lecha. Szansa na rehabilitację przyjdzie w najbliższą sobotę w meczu z Arką Gdynia, której wyniki w tym roku nie imponują, ale drużyna Leszka Ojrzyńskiego jest równie niebezpieczna, co Kolejorz przy stałych fragmentach gry.

– Jestem spokojny o siebie i o zespół. Chcemy się zrehabilitować i wygrać, bo tylko w ten sposób możemy zachować pozycję lidera przed przerwą. Pokażemy zęby i damy z siebie maksimum – zapowiada Kelemen, którego występ w tym meczu wobec kontuzji Pawełka jest bardzo prawdopodobny.

Wszystko jednak wskazuje na to, że uraz jego konkurenta nie jest poważny, choć początkowo mogło się tak wydawać. Sztab medyczny Jagiellonii długo opatrywał 36–latka na murawie, ale po chwili stwierdzono, że Pawełek nie jest w stanie kontynuować spotkania. W czasie zejścia było widać, że golkiper ma duży problem z poruszaniem się.

Po chwili okazało się, że zawodnik nie może podnieść lewej ręki. Pawełek przeszedł badania w szpitalu, które wykazały, że wszystko wraca do normy. W miejscu kopnięcia pojawił się krwiak i po jego zniknięciu piłkarz wróci do treningów z drużyną. Niewykluczone, że nastąpi to jeszcze w tym tygodniu.

Lech Poznań rozbił u siebie lidera Ekstraklasy, Jagiellonię i włącza się do gry o mistrzostwo Polski. Na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej "Kolejorza" wspierało niemal 29 tysięcy kibiców. Byłeś na meczu? Znajdź się na zdjęciach! Fot: Roger Gorączniak

Kibice na meczu Lech - Jagiellonia. Znajdź się na zdjęciach!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny