Jagiellonia - Legia 2:5. Pierwsza wygrana Legii w Białymstoku od 2016 roku
Takiego blamażu przed własną publicznością nie spodziewali się kibice Jagiellonii, którzy szczelnie wypełnili w sobotni wieczór obiekt przy Słonecznej. Ponad 16 tysięcy widzów musiało przełknąć gorycz wysokiej porażki z legionistami, którym zawsze ciężko grało się w Białymstoku. Tym razem poszło im zdecydowanie najłatwiej od dłuższego czasu. Goście strzelili pięć goli, a mieli jeszcze m.in. słupek i poprzeczkę i porażka mogła być wyższa.
Gospodarze przystępowali do spotkania z nadzieją na powrót na ścieżkę zwycięstw, bowiem w czterech ostatnich meczach nie odnieśli wygranej. I trzeba przyznać, że początek potyczki należał do nich. Grali wysoko, zdecydowanie i szybko, bo już w 16. minucie objęli prowadzenie po mocnym strzale Marca Guala.
Niestety, jak się okazało, było to miłe złego początki.
Jagiellonia - Legia 2:5. Trzy gole gości w 12 minut
Legioniści o dziwo nie rzucili się jakoś nerwowo do odrabiania strat. Gra była wyrównana, żaden z zespołów nie miał dominacji, do 28. minuty. Wtedy goście wyrównali po ładnym uderzeniu z dystansu Josue. Jagiellończycy jeszcze na dobre nie przetrawili tego gola, a za chwilę było już 1:2. Tym razem do siatki trafił kończąc kontrę Filip Mladenovic. Nieszczęście dopełniło się kilka minut później, kiedy ponownie Josue podwyższył wynik. Do przerwy goście prowadzili 1:3.
Drugą połowę miejscowi rozpoczęli fatalnie, bowiem już dwie minuty po wznowieniu gry czwartego gola strzelił Maik Nawrocki, który najwyżej wyskoczył do piłki w polu karnym i umieścił ją w siatce. Gospodarze nie wiedzieli co się dzieje, ale mogło być jeszcze gorzej, bo sędzia za chwilę podyktował rzut karny, który na szczęście po decyzji VAR odwołał. Piąty gol i tak padł - w 72. minucie Josue skompletował hattricka i pogrom stał się faktem.
Jagiellonia - Legia 2:5. Rekordowa publiczność opuszczała stadion zażenowana
Gospodarze próbowali jeszcze zatrzeć fatalne wrażenie i pięć minut później Mateusz Kowalski wykorzystał błąd w ustawieniu obrońców gości i zmniejszył rozmiary porażki, ustalając jednocześnie wynik na 2:5.
Kibice, którzy w sile 16 635 wypełnili stadion (rekord frekwencji w tym sezonie) opuszczali trybuny zdegustowani.
Porażka boli, ale przegraliśmy z zespołem, który ma w wielu przypadkach najlepszych piłkarzy w Polsce - mówił na konferencji pomeczowej Maciej Stolarczyk, trener Jagiellonii. - Źle reagowaliśmy po straconych bramkach, ale to jest koszt tego, w jaki sposób chcemy grać - dodał.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:5 (1:3). Bramki: Marc Gual 16, Mateusz Kowalski 77 - Josué 28, 40, 72, Filip Mladenović 30, Maik Nawrocki 47
Jagiellonia: Alomerović - Přikryl (66, Kupisz), Skrzypczak, Puerto (46. Matysik), Nastić, Lewicki - Imaz, Pospíšil (46.Wojciechowski), Nené, Černych (66. Kowalski) - Gual.
Legia: Tobiasz - Rose, Jędrzejczyk (46. Charatin), Nawrocki -Wszołek, Slisz, Josué, Kapustka (66. Sokołowski), Mladenović (84, Ribeiro) -Rosołek (65. Kramer), 19. Carlitos (84. Pich).
Żółte kartki: Puerto, Pospíšil, Černych, Matysik, Nené, Wojciechowski, Gual - Mladenović. Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 16 635.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?