Gdy po zakończeniu poprzedniego roku szefowie wicemistrzów Polski uznali, że Jagiellonia w obecnym kształcie jest nasycona i potrzebuje zmian, raczej nikt nie zakładał tak radykalnych posunięć. Futbolowi eksperci podzielili się na sprzymierzeńców i przeciwników takich decyzji. Ci drudzy mają teraz satysfakcję, bo przewidzieli, że wpłynie to ujemnie na postawę zespołu.
- Trochę zmian było i potrzebny jest czas. Przez to być może nasza gra cierpi, ale uważam, że z każdym meczem będziemy prezentowali się lepiej. Nie da się wszystkiego zrobić od razu - mówił po sobotnim spotkaniu trener białostoczan Ireneusz Mamrot.
Przeczytaj: Wybory do PE 2019. Tomasz Frankowski na liście wyborczej do Europarlamentu?
Sytuacja, do której doszło w Jagiellonii w przerwie zimowej, można porównać do operacji na żywym organizmie, gdzie rany goją się powoli. Dużo optymizmu w serca białostoczan wlały dwa pierwsze wiosenne występy, w których Jaga pokonała w Legnicy Miedź 3:0 i Wisłę Płock 1:0. Ale dwa kolejne starcia przyniosły stratę punktów, co mocno ograniczyło szanse Podlasian na skuteczną pogoń za liderującą Lechią Gdańsk. I o to największe pretensję zawodnicy Mamrota mogą mieć wyłącznie do siebie, bo zaprezentowali poziom, który nie przystoi drugiej drużynie ostatnich rozgrywek.
- Po meczu z Górnikiem panowało w szatni spore rozczarowanie. Nikt nic nie mówił, oglądaliśmy jedynie fragmenty meczu. Była złość i niedowierzanie, że nie zdołaliśmy tego wygrać. Przecież rywale stworzyli trzy groźne sytuacje i zdobyli dwie bramki - zauważa pomocnik Jagi Marko Poletanović.
- Nie zgodzę się, że od naszej gry zęby bolały. Gdy tak gramy to potrafię o tym powiedzieć i tak było tydzień temu z Cracovią, ale nie z Górnikiem - przekonuje Mamrot.
Galeria kibiców na meczu Jagiellonia - Górnik Zabrze. Byłeś na stadionie? Znajdź siebie
Trener Jagiellonii szuka nowych rozwiązań taktycznych. W sobotę, na lewej stronie pomocy wystąpił Guilherme, a do wyjściowego składu wskoczył Islandczyk Bodvar Bodvarsson. Z Górnikiem szansy nie otrzymał m.in. Martin Kostal, który miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce w trzech pierwszych meczach.
- Przez cały czas szukamy optymalnego składu i rywalizacji, stąd decyzja o przesunięciu Guilherme wyżej. Wystąpił też Jesus Imaz i ta ofensywa dopiero zaczyna się zgrywać. Jestem spokojny, że zespół będzie grał lepiej - opowiada Mamrot.
Najwięcej krytyki, spośród wszystkich piłkarzy pozyskanych zimą przez białostoczan, spadło na głowę Stefana Scepovicia. O ile po meczu w Krakowie była ona zasłużona (niewykorzystany rzut karny), o tyle z zabrzanami nie można odmówić mu ambicji i determinacji.
Żółto-Czerwoni potrzebują teraz spokoju i czasu na zgranie, którego niestety w najbliższych tygodniach nie będzie. Za chwilę nasz zespół wyruszy na piątkowy mecz ze Śląskiem Wrocław, a 12 marca zagra w 1/4 finału Pucharu Polski z Odrą w Opolu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?