Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok: Czarnogórcy w odwrocie

Tomasz Dworzańczyk
Luka Pejovic nie cieszy się zaufaniem trenera, choć zagrał we wszystkich meczach, w jakich Jaga punktowała
Luka Pejovic nie cieszy się zaufaniem trenera, choć zagrał we wszystkich meczach, w jakich Jaga punktowała Andrzej Zgiet
Od początku pracy z zespołem żółto-czerwonych trener Tomasz Hajto zbytnio nie ufa Czarnogórcom. Z trójki graczy z tego kraju żaden jak dotąd nie wywalczył sobie u nowego szkoleniowca miejsca w podstawowej jedenastce.

Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Na treningach staramy się dawać z siebie wszystko. Nie ma żadnego konfliktu z trenerem, wręcz przeciwnie. Nasze relacje są całkiem dobre - mówi Luka Pejovic, obrońca Jagiellonii.

27-letni reprezentant Czarnogóry jest bardzo rozczarowany faktem, że ostatnie spotkanie w Bełchatowie przesiedział na ławce rezerwowych. Tym bardziej, że wcześniej zaliczył kilka naprawdę niezłych występów, m.in. z Lechem Poznań, Widzewem Łódź i Wisłą Kraków. Wydawało się, że wywalczył sobie miejsce na lewym boku obrony.

- Chyba nie mam się czego wstydzić. Zagrałem wiosną w pięciu meczach, w których wywalczyliśmy w sumie 10 punktów. To przecież cała zdobycz zespołu w tym roku - mówi Pejovic, który i tak dostał więcej szans na grę od swoich rodaków - Marko Cetkovica i Ermina Seratlica. - Nie chcę wypowiadać się w ich imieniu. Najlepiej zapytać o to trenera - ucina obrońca Jagi.

Pocałunek śmierci od trenera

Cetkovic i Seratlic akurat w Bełchatowie wybiegli od pierwszej minuty, ale to była pierwsza prawdziwa szansa, jaką dostali od trenera Hajto. I wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie też ostatnia, bowiem obaj zagrali dość słabo i zostali po przerwie zmienieni. Być może był to tzw. pocałunek śmierci od trenera, oznaczajacy koniec czarnogórskiej kolonii w Białymstoku.

- Jeśli chodzi o mnie, to mam ważny kontrakt z Jagiellonią jeszcze przez dwa i pół roku. Nie wiem, co będzie dalej, bo chciałbym grać.Jestem reprezentantem kraju i zależy mi na występach w kadrze. Jeśli jednak nie wywalczę miejsca w klubie, to pewnie też stracę w reprezentacji. Nie mam też innych ofert, bo nikt nie zgłosi się po piłkarza, który siedzi na ławce - zauważa Pejovic, który jednocześnie przyznaje, że przed rokiem miał propozycje z Wisły Kraków i jednego klubu z Niemiec. - Ale miałem z sobą bardzo udany sezon. Walczyliśmy o mistrzostwo Polski i o Jagiellonii było głośno. Nie to, co teraz. Zajmujemy 12. miejsce, moim zdaniem, dużo poniżej wartości zespołu - podkreśla.

Obecna sytuacja jest nowością w karierze 27-letniego zawodnika. Przez ostatnie pięć lat kluby, w których występował Pejovic walczyły o najwyższe laury. Tymczasem w Białymstoku piłkarz zastał nową rzeczywistość.

- Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie zagram w europejskich pucharach - smutno przyznaje Pejovic.

Na wyjazdach grał lepiej

Reprezentant Czarnogóry po raz pierwszy też zetknął się z tak słabą grą na wyjeździe klubu, w którym występuje. Jagiellonia zawsze kiepsko spisywała się na obcych boiskach, ale w tym sezonie pobiła chyba rekord nieudolności, przywożąc z wyjazdów zaledwie sześć oczek.

- Grając w Czarnogórze mój zespół zdobywał nawet więcej punktów na wyjazdach niż u siebie - mówi Pejovic. - Nie możemy szukać usprawiedliwienia w dalekich podróżach, bo przecież wyjeżdżamy często dwa dni przed meczem. Nie potrafię logicznie tego wytłumaczyć. To żenujące osiągnięcie - kończy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny