Na pewno jest to miłe uczucie, trafić do bramki w ekstraklasie, ale nie czuję się jakimś bohaterem. Po prostu dostałem szansę gry i myślę, że ją wykorzystałem. Teraz powinno być już łatwiej, bo po takim meczu wzrasta pewność siebie. Nie znaczy to jednak, że odleciałem, bo nadal stąpam twardo po ziemi - podkreśla Adam Dźwigała.
To, że młody piłkarz w ogóle trafił do Białegostoku, to zasługa jego ojca - Dariusza. Ten rozpoczynając pracę w Jagiellonii znalazł mu miejsce do rozwoju kariery w ekipie Jagi z Młodej Ekstraklasy. Po pół roku piłkarz przebił się już do szerokiej kadry pierwszego zespołu i zaliczył jesienią debiut na najwyższym szczeblu rozgrywek, w zremisowanym spotkaniu z Pogonią Szczecin 1:1. Później pojawił się jeszcze na kilkanaście minut w słynnym meczu ze Śląskiem Wrocław (3:3).
- Adam grał wówczas na pozycji środkowego pomocnika, lecz w naszym zespole jest tam akurat spora konkurencja. Zimą Tomek Hajto wpadł na pomysł, żeby przestawić go na środek obrony. Mówił, że widzi w nim drugiego Matsa Hummelsa. I faktycznie, Adam przez cały okres przygotowawczy nie popełnił na tej pozycji żadnego błędu. W ostatnim meczu z Górnikiem potwierdził, że można na niego liczyć - cieszy się Dariusz Dźwigała.
Został wybrany graczem meczu
W spotkaniu w Zabrzu młody Dźwigała był najlepszym piłkarzem na boisku. Nie tylko dobrze ustawiał się w defensywie, ale też zdobył pięknego gola na 2:0. Takim występem zapracował sobie na miano zawodnika meczu oraz został wybrany do jedenastki kolejki.
- Jeśli chodzi o bramkę, to akurat tak wyszło. Dawid Plizga dobrze dośrodkował, znalazłem się we właściwym miejscu i wpadło. Od gola ważniejsze jest jednak zwycięstwo, które w końcu odnieśliśmy - przekonuje 17-latek.
Młody stoper białostockiego zespołu przyznaje, że nowa pozycja mu odpowiada i mimo, że dotychczas grywał w zupełnie innej strefie boiska, to nie ma z tym problemu i szybko się przestawił.
- W środku pola jest trudniej, bo trzeba grać tyłem do przeciwnika, natomiast w obronie jest pod tym względem dużo łatwiej, bo wszystko jest na widoku - uśmiecha się młody piłkarz.
Zaletą Adama Dźwigały jest niewątpliwie fakt, że mimo młodego wieku nie ma żadnych kompleksów i potrafi radzić sobie z dużo starszymi przeciwnikami.
- To efekt tego, że jeszcze w juniorach Adam często grywał przeciwko starszym od siebie. On jest z rocznika 95, a występował w zespole złożonym z chłopaków z 93. I zawsze sobie z tym radził - przyznaje jego ojciec.
Pojechał na zgrupowanie kadry
Problemem może być jednak to, że młody organizm może nie być jeszcze do końca przygotowany na obciążenia, jakie niesie za sobą piłka seniorska. Tym bardziej, że obrońca Jagi jest także młodzieżowym reprezentantem Polski. Bezpośrednio po meczu w Krakowie Dźwigała udał się np. do Cetniewa na zgrupowanie kadry do lat 18, która w środę ma w planach sparing z Pogonią Szczecin (ME).
- Nie mam nic przeciwko występom Adama w koszulce z orzełkiem na piersi. Przecież po to gra się w piłkę, żeby reprezentować kraj. Ale chłopak zagrał 90 minut w Zabrzu, potem przejechał 650 kilometrów na Pomorze, żeby tam też się pokazać w sparingu, a pamiętajmy, że w piątek czeka nas kolejny mecz ligowy z Zagłębiem Lubin na wyjeździe, w zupełnie innej części Polski - tłumaczy Dariusz Dźwigała. - Dlatego zamierzam poprosić trenera młodzieżówki, żeby dał Adamowi odpocząć i nie wystawiał go w tym sparingu - dodaje.
W obecnej dyspozycji młody Dźwigała wydaje się pewniakiem do gry w wyjściowym składzie żółto-czerwonych. Szybciej o miejsce na boisku mogą zacząć się obawiać inni stoperzy Jagi - Ugo Ukah, czy Michał Pazdan.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?