Spotkanie 3. kolejki ekstraklasy Jagiellonii Białystok z Koroną Kielce obserwował Jacek Markiewicz, wychowanek i w przeszłości kapitan żółto-czerwonych, który ostatnie trzy sezony spędził w Kielcach.
- Pierwsza połowa była chyba najsłabszą w wydaniu Jagi w ostatnim czasie. Korona całkowicie zdominowała rywala i grając na dużych obrotach zasłużenie prowadziła - uważa Markiewicz. - Okazało się, że agresją i ambicją można zniwelować przewagę umiejętności technicznych, która była po stronie gospodarzy - zaznacza 35-letni zawodnik.
Co mogło być przyczyną tak słabej postawy białostoczan?
- Nie wiem, co się dzieje w szatni, ale moim zdaniem białostoccy piłkarze wyszli trochę zbyt pewni siebie, bo mieli w pamięci, że wiosną łatwo wygrali 4:0 - przypuszcza Markiewicz. - Poza tym trzeba brać poprawkę na pogodę. Siedząc na trybunach z człowieka pot lał się ciurkiem, więc można się tylko domyślać, co działo się na boisku. Co prawda warunki dla obu drużyn były takie same, ale to Jagiellonia musiała więcej biegać, bo przecież przegrywała 0:1 - dorzuca.
Jagiellonia - Korona - druga połowa
Po przerwie drużyna Czesława Michniewicza prezentowała się już znacznie lepiej.
- Już w pierwszej części zastanawiałem się, jak długo goście wytrzymają narzucone przez siebie tempo. Okazało się, że Jagiellonia znacznie lepiej wytrzymała trudy spotkania i zasłużenie wyrównała - kontynuuje Markiewicz.
Zdaniem zawodnika, który w ekstraklasie rozegrał 73 mecze, strzelając cztery gole, najlepszym zawodnikiem Jagi był Tomasz Kupisz.
- Nie wszystko mu wychodziło, ale bardzo chciał i walczył za trzech. Uważam też, że mimo spotykającej go krytyki, wielki potencjał ma Dawid Plizga, który asystował przy golu Tomasza Frankowskiego - mówi piłkarz.
W niedzielę do Białegostoku zawita Cracovia Kraków. Jagiellończycy wcale nie są zdecydowanymi faworytami, mimo że ich przeciwnicy mają do tej pory na koncie tylko punkt.
- Cracovia z dobrej strony pokazała się w Gdańsku, w zremisowanym 1:1 meczu z Lechią. Na pewno Jagiellonia nie będzie mogła sobie pozwolić na taką liczbę prostych strat. Drużyna Jurija Szatałowa ma bowiem dwa żądła - Andrzeja Niedzielana oraz Saidiego Ntibazonkizę i potrafi błyskawicznie wyprowadzić kontrę - kończy Markiewicz.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?