Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izolda Hukałowicz żegna się z Gazetą w Choroszczy

Archiwum
nie jest już redaktor naczelną Gazety w Choroszczy
nie jest już redaktor naczelną Gazety w Choroszczy Archiwum
Publikujemy list Izoldy Hukałowicz, byłej redaktor naczelnej "Gazety w Choroszczy".

Od 1 kwietnia redakcja "Gazety w Choroszczy" będzie miała nowego redaktora naczelnego. Po ponad trzyletniej współpracy ze mną Wydawca zdecydował o zmianie na tym stanowisku.

Pracę w choroszczańskiej gazecie rozpoczęłam, gdy dyrektorem Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Choroszczy był jeszcze Tomasz Matuszkiewicz. To on zaufał mi i stopniowo przekazywał pieczę nad gazetą. Zaczęło się od pojedynczych artykułów, recenzji i felietonów. Tomek miał wizję i zapał: chciał "rozruszać" pismo tak, by nie było ono tylko informatorem gminno-kulturalnym. Pomagał mi, sam chętnie pisał artykuły, służył korektą. Razem zadecydowaliśmy też o zmianie szaty graficznej. Wiele mu zawdzięczam i mogę dziś śmiało powiedzieć: "Dzięki, Tomku".

Twórcza swoboda - taki pozytywny i płodny stan panował na początku. Tworzyliśmy nowe rubryki, poszerzaliśmy tematykę, próbowaliśmy włączać w tworzenie pisma mieszkańców. Staraliśmy się nie pomijać żadnych sfer życia miasta: szkół, instytucji kultury, seniorów, bezpieczeństwa mieszkańców, kościoła...

Aż w końcu wpadłam na pomysł, że warto byłoby pójść z duchem czasu i utworzyć internetowy serwis "Gazety w Choroszczy". Miał się cechować maksymalną aktualnością informacji, bogactwem multimediów i jeszcze silniej miał włączyć choroszczan do wyrażania opinii i współtworzenia pisma. Nowy dyrektor ośrodka kultury Romuald Ożlański uznał, że to świetny pomysł i... wystartowaliśmy!

Wszystko rozwijało się pomyślnie: mieszkańcy powoli dowiadywali się o istnieniu strony, śledzili informacje, brali udział w sondach, komentowali artykuły. Często też podsuwali mi pomysły na artykuły, informowali o ważnych dla nich wydarzeniach. Strona pęczniała od nowych "nusów", zdjęć, filmów. Z czasem pismo zaistniało na Facebooku. Po nasze informacje chętnie sięgały lokalne media: Radio Białystok, Kurier Poranny, Gazeta Współczesna.

Wszystko układało się pomyślnie - choć obowiązków przybywało i czasami ciężko mi było ogarnąć wszystko. Zawsze jednak motywowali mnie mieszkańcy, od których często słyszałam, że gazeta fajnie rozwija się. I to jest chyba sens tej pracy: mieć poczucie, że to, co się robi jest uczciwe i komuś służy.

Gwarancją uczciwości jest rzetelność i swoboda: dążenie do pieczołowitego sprawdzania źródeł i wolność wypowiedzi. Wiele się nauczyłam, i to często na własnych błędach, gdy np. zdarzało mi się coś przekręcić, coś pominąć, coś źle zinterpretować. To jest sens praktyki dziennikarskiej: ciągle uczyć się, szlifować warsztat, popełniać błędy, wyciągać z nich wnioski i iść dalej. Tego nie uczą w żadnych szkołach.

O ile jednak na własną rzetelność miałam wpływ, o tyle na swobodę wypowiedzi - jak się z czasem okazało - niekoniecznie. I co ciekawe, nawet niekoniecznie - swobodę WŁASNEJ wypowiedzi. Coś pękło po tzw. aferze z komentarzami. Tajemnicą poliszynela jest, że krytyczne komentarze pod adresem działalności naszej katolickiej parafii stały się niewygodne. No i zaczęło się moje "piekiełko", którego ostatecznym efektem było "Comments off" (blokada komentarzy) pod pretekstem zbliżających się wyborów.

Z czasem blokada zaczęła też obowiązywać w stosunku do wszystkiego, co pisałam o kościele, gdyż - czytelnicy głupi nie są - i dyskusja przeniosła się na forum Kuriera Porannego. A jako że nie mam władzy nad tamtejszym forum, lepiej było nie prowokować przykrych dyskusji i w ogóle nie pisać o parafii.

Sprawa komentarzy była chyba początkiem końca gazety. Coraz więcej nacisków ze strony władz, sugestii, uwag... Doskonale pojęłam system zależności w gminie: kto na kogo ma wpływ, kto się kogo boi. Wiedziałam wiele, ale - z czasem - przestałam wiedzieć jedno: co mogę pisać, a co nie. Starałam się zachować maksymalny obiektywizm. Tuż przed wyborami samorządowymi nie uległam presji napisania dużego artykułu "przychylnego" ówczesnym (i obecnym) władzom. Trzymałam się z dala od tzw. "sprawy Wandy Jankowskiej". Podejrzewam, że to wszystko miało wpływ na decyzję o rezygnacji z moich usług. Podejrzewam - bo tak naprawdę nie usłyszałam konkretnych, merytorycznych i uzasadnionych powodów takiej decyzji.

Jest mi przykro. Styl pożegnania ze mną po ponad 3-letniej pracy był dość "dziwny": powiedziano mi "dziękuję" w ostatnim dniu marca, w ostatnim dniu obowiązywania umowy o pracę. Trzymano to przede mną w tajemnicy. Jest mi przykro tym bardziej, że związałam się z "Gazetą w Choroszczy". Włożyłam w jej tworzenie dużo energii i serca.

W całej tej sytuacji jest jednak jedna pozytywna rzecz: w ciągu mojej pracy w redakcji pisma poznałam wielu wspaniałych ludzi - współpracowników "Gazety w Choroszczy". Nie sposób ich wszystkich tu wymienić.

Szczególne podziękowania chciałabym jednak złożyć Monice Tekielskiej - graficzce, która zajmuje się składem papierowej wersji pisma. Dziękuję jej za to, że często "zarywała" noce, abyśmy zdążyli na czas z wydaniem. Pomagała mi też przy ocenie materiału, potrafiła spojrzeć "chłodnym okiem" na treść. To nieoceniona pomoc.

Dziękuję też osobom, które chętnie współpracowały z gazetą, nadsyłały teksty i zdjęcia. Dziękuję pani Marzannie Szumkowskiej i pani Walentynie Litwin ze Szkoły Podstawowej za naprawdę rzetelną współpracę.

Dziękuję Wojtkowi Jastrzębskiemu z Lambady Choroszcz i panu Tomaszowi Dakowiczowi za znakomitą współpracę w dziale sportu (bez Was pogubiłabym się w tabelkach, rubryczkach i punktach...).

Dziękuję pani Irenie Sakowicz i wszystkim członkom Koła Emerytów, Rencistów i Inwalidów (za wszystko!).

Dziękuję panu Józefowi Waczyńskiemu za teksty historyczne, panu Krzysztofowi Sokołowi - Komendantowi Komisariatu Policji w Choroszczy - dzięki któremu mogła istnieć "Kronika kryminalna" oraz panu Tadeuszowi Lewkowiczowi - z OSP w Choroszczy - za materiały do "Dziennika strażaka".

Podziękowania należą się także wielu innym osobom: Izabeli Rogowskiej z Urzędu Miejskiego w Choroszczy, Ani Kozłowskiej z Gimnazjum w Choroszczy, Jackowi Dąbrowskiemu - radnemu i dziennikarzowi, Bożenie Lenczewskiej - dyrektor Przedszkola Samorządowego w Choroszczy, nauczycielom i dyrekcji szkół podstawowych w Choroszczy, Rogowie, Kruszewie i Złotorii.

Szczególnie ciepłe "dziękuję" kieruję w stronę fotografów: Szymona Paczyńskiego, Tomka Grynasza, członków Podlaskiego Stowarzyszenia Fotograficznego i Przemysława Waczyńskiego.

Ostatnie (choć wcale nie najmniejsze) podziękowania składam Wojtkowi Błaszko - za kolportaż gazety na terenie gminy.

Na koniec nie mogłabym nie wspomnieć o panie Janie Adamskim - wspaniałym i absolutnie wyjątkowym człowieku, który zawsze mnie wspierał, z niecierpliwością wyczekiwał nowych numerów gazety i z entuzjazmem promował ją wśród znajomych (nawet w odległych Stanach Zjednoczonych!). Był też nieocenionym źródłem informacji i prawdziwą kopalnią wiedzy.

No i najważniejsze! Nasi CZYTELNICY - ci, którzy buszowali na www.gazeta.choroszcz.pl i ci, którzy woleli tradycyjną papierową formę. Gdyby nie Wy, tworzenie gazety po prostu nie miałoby sensu. Dziękuję Wam z całego serca za to, że chcieliście poświęcić chwilę i poczytać "Gazetę w Choroszczy".

Mojemu następcy życzę powodzenia, czytelnikom - ciekawych artykułów, a sobie - zachowania tylko tych najlepszych wspomnień z okresu trzech lat tworzenia "Gazety w Choroszczy".

Trzymajcie się ciepło:)

Izolda Hukałowicz

(Powyższy tekst został przesłany do publikacji w nowym numerze papierowej wersji "Gazety w Choroszczy")

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny