Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Innego końca świata nie będzie, czyli recenzja filmu: Melancholia

Tomasz Mikulicz
Kadr z filmu: Melancholia.
Kadr z filmu: Melancholia. Materiały dystrybutora
Najnowszy film Larsa von Triera to niezłe studium uwikłania człowieka w życie. Reżyser stara się nam chyba powiedzieć, że nie każdy musi się cieszyć z tego, że słońce wstaje każdego dnia.

Główną bohaterkę Justin poznajemy, gdy wychodzi za mąż. Przyjęcie weselne z początku toczy się zwyczajnym torem, po czym zaczyna zmieniać się w koszmar. Okazuje się, że Justin z jakiegoś powodu nie jest szczęśliwa. Widz ma wrażenie, że powód ten musi być czymś w rodzaju grymasu małej dziewczynki, która nie dostała pod choinkę wymarzonej lalki. Można tłumaczyć to tym, że panna młoda jest przytłoczona przez zbyt ckliwego męża, czy też żądnego władzy szefa. Ale to chyba nie jest do końca prawda. Justin nie chce się żyć. Koniec, kropka. Tyle, że wraz z nią, życie może stracić cała ludzkość. Do Ziemi zbliża się bowiem nieznana planeta ochrzczona przez naukowców: Melancholia.

Szczerze powiedziawszy, ciężko oglądało mi się ten film. Nie dość, że przydługi, to jeszcze akcja toczyła się tak wolno, że dziwię się, że nie wyszedłem po jakiejś pół godzinie. No ale cóż, taki jest właśnie Lars von Trier. Można mu zarzucić wszystko, ale nie to, że jego filmu szybko są przez widzów zapominane. Tak jest też w przypadku tego dzieła. Melancholia poraża prostotą formy i wysnuwaniem prawd, które - choć niby są wszystkim znane - to jednak wiele mówią o naszym życiu. Justin jest typową introwertyczką, więc można się spodziewać, że z jej małżeństwa niewiele wyniknie. Jednak w obliczu zagłady, to właśnie ona sprawia, że kilkuletni Tim nie boi się śmierci.

Trzeba też stwierdzi, że choć to Justin jest postacią, wokół której kręci się akcja filmu, to równie ciekawą bohaterką jest też jej siostra Claire. To osoba o bardzo dobrym sercu, która aż do przesady przejmuje się losem Justin. Kto wie, może gdyby prezentowała inną postawę, jej siostra nie popadałaby tak często w depresję. W obliczu ostateczności Claire zachowuje się tak jak przez całe życie . Szuka ratunku, chociaż wiadomo, że nigdzie na Ziemi się go nie znajdzie. Kiedy postanawia z dzieckiem udać się do oddalonej o kilka mil od jej posiadłości wsi, Justin mówi: Wieś nic tu nie pomoże. I te stwierdzenie można by uznać za motto tego filmu, tak różnego od apokaliptycznych wizji końca świata przedstawionych w filmach typu: Dzień Niepodległości. Widz nie uświadczy tu tłumów na ulicach wielkich miasta i poprzewracanych dystrybutorów coca-coli. Tutaj zagłada dotyka tylko naszych bohaterów. Poza nimi, cały świat się nie liczy. Ich zagłada nie musi więc oznaczać naszej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny