Pocztówki, płyty, książki, mnóstwo starych zdjęć. Byłam zdumiona i wzruszona, gdy Ingrid pokazała swoje zbiory. Pomyślałam, jakim cudem jej mamie udało się to wszystko wywieźć, przechować przez te wszystkie lata. I jak bardzo musiała być przywiązana do swoich polskich korzeni - mówi Janina Kozyrska.
Teściowie pani Janiny z Jaroszówki przyjaźnili się z rodziną Ingrid - Freudenbergami. Teraz pani Janina z mężem Wiktorem podtrzymują tę znajomość.
Przyjechał z pruskim regimentem
Zaś związek Freudenbergów z Białymstokiem sięga końca XVIII wieku. A zaczął tę historię Fridrich. Po trzecim rozbiorze Polski, gdy Białystok na krótko znalazł się pod panowaniem Prus, on tu akurat przybył z regimentem wojskowym. I został na stałe.
Syn Fridricha, Karl (ur. 1800 r.), był z zawodu mistrzem szewstwa, a jego syn Albert (ur. w 1839 r.) - sukiennikiem (tkaczem) oraz administratorem cmentarza ewangelickiego.
Założył szklarnię, miał kwiaciarnię
Kolejny potomek rodu, Herman (ur. w 1880 roku), dziadek Ingrid, nie podjął tradycji rodzinnej. Skończył szkołę ogrodniczą. I dobrze na tym wyszedł.
W 1920 roku zarejestrował zakład ogrodnictwa. Miał kilka szklarni, a na ul. Sienkiewicza kwiaciarnię pod nazwą "Flora". Był nowoczesnym ogrodnikiem, uczestniczył w konkursach, zdobywał nagrody (zachował się m.in. list pochwalny ministra rolnictwa z wystawy w 1928 roku). Był największym w Białymstoku (i znanym w Polsce) producentem kwiatów.
Herman, ożeniony z Eugenią Zoll, miał troje dzieci: Hermana (swego imiennika), Artura i Gertrudę (1915 r.), mamę Ingrid. Mieszkali przy ul. Wasilkowskiej - duży, drewniany dom stał tam jeszcze w 1976 roku.
Gertruda wyszła za Polaka, Tadeusza Myszkowskiego. Był przysięgłym mierniczym, zmarł jednak wkrótce po urodzeniu Ingrid.
We wrześniu 1939 roku Freudenbergowie, w obawie przed okupacją sowiecką, opuścili Białystok. Na krótko zatrzymali się w Łodzi, by ostatecznie osiąść w Dreźnie.
Białystok - jej miasto
Ingrid jako trzyletnia dziewczynka niewiele zapamiętała ze swego dzieciństwa w Polsce. Jednak matka przez całe życie z wielkim sentymentem wspominała Białysto. I tę swoją miłość przelała na córkę.
Pierwszy raz do Polski obie mogły przyjechać dopiero po 1970 roku. Odnowiły kontakty z białostockimi rodzinami, z którymi ich rodzina się niegdyś przyjaźniła. I tak zostało do dzisiaj.
- Piszemy do siebie, odwiedzamy się - mówi pani Janina. - Ingrid ma w Białymstoku wielu przyjaciół. A w ubiegłym roku była na weselu prawnuczki znajomych swoich dziadków z Jaroszówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?