Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Informatycy z białostockiej firmy Intratel to ludzie z głowami w chmurze. Firma, partner amerykańskiego Della, oswaja Cloud Computing

Maryla Pawlak-Żalikowska
Po 21 latach mamy w Białymstoku zespół 34 osób, do tego dochodzą osoby współpracujące, kolejne kilka osób w Warszawie i osoby współpracujące z nami w Stanach. A przede wszystkim nasza praca nie polega już na sprzedaży sprzętu, tylko usług typu Cloud Computing, czyli przechowywanie danych w chmurze, w wirtualnej przestrzeni. Mamy klientów, duże przedsiębiorstwa, które w ogóle nie mają swoich zasobów sprzętowych; opierają się na naszych usługach cloudowych - mówi Mariusz Prószyński, wiceprezes białostockiej spółki Intratel.
Po 21 latach mamy w Białymstoku zespół 34 osób, do tego dochodzą osoby współpracujące, kolejne kilka osób w Warszawie i osoby współpracujące z nami w Stanach. A przede wszystkim nasza praca nie polega już na sprzedaży sprzętu, tylko usług typu Cloud Computing, czyli przechowywanie danych w chmurze, w wirtualnej przestrzeni. Mamy klientów, duże przedsiębiorstwa, które w ogóle nie mają swoich zasobów sprzętowych; opierają się na naszych usługach cloudowych - mówi Mariusz Prószyński, wiceprezes białostockiej spółki Intratel. Wojciech Wojtkielewicz
Zaanektowali obszary przysłowiowo dostępne kiedyś tylko... marzycielom. Udostępniają chmurę swoim klientom: firmom, szpitalom. O tym, jak zostali partnerem amerykańskiego Dell’a, opowiada Mariusz Prószyński, wiceprezes spółki Intratel.

Czy cytat z Leonarda da Vinci „Prostota jest najwyższą formą wyrafinowania” jest Pana ulubionym?
Mariusz Prószyński, wiceprezes Intratelu: - Tak!

Zauważyłam, że posługuje się Pan nim opowiadając w rozmowach o usługach świadczonych przez Intratel dla sektora MŚP: mają być dostępne kosztowo i właśnie proste w obsłudze.
- Dokładnie tak. Z tym, że kierujemy je już nie tylko do małych i średnich firm. W tej chwili spora część naszych klientów to duże przedsiębiorstwa, a także szpitale i sieci medyczne. Ale nadal naszym priorytetem jest oferowanie klientowi produktu maksymalnie dostosowanego zarówno do jego potrzeb, jak i budżetu.

Bardzo mi się spodobała ta uwaga, że ludzie, dla których to robicie, nie muszą się znać na mechanizmach, jakie im oferujecie. Mają sobie je łatwo... jak to się mówi... zaimplementować i bez problemów obsłużyć.
- Bo tak to powinno działać. Wystarczy spojrzeć na prosty przykład Google Drive. Bardzo wiele osób korzysta z tego systemu, wrzuca do niego pliki, może je przesyłać, współdzielić i nikogo nie obchodzi, jakie technologie za tym stoją; ile pracy ilu osób na ilu serwerach. Liczy się, żeby obsługa była przyjazna dla użytkownika, który nie ma ochoty spędzać czasu na naukach, jak to działa.

Firma powstała kawał czasu temu. To już 20 lat?
- 21. Było nas trzech administratorów sieci komputerowych. Zaczynaliśmy od drobiazgów: od sprzedaży pojedynczych urządzeń sieciowych czy komputerów…

Których nie byliście twórcami. Ot, kupił, sprzedał i już?
- Tak. A wszystko zamawiało się jeszcze z papierowych katalogów. Dziś mamy w Białymstoku zespół 34 osób, do tego dochodzą osoby współpracujące, kolejne kilka osób w Warszawie i osoby współpracujące z nami w Stanach. A przede wszystkim nasza praca nie polega już na sprzedaży sprzętu, tylko usług typu Cloud Computing, czyli przechowywanie danych w chmurze, w wirtualnej przestrzeni. Mamy klientów, duże przedsiębiorstwa, które w ogóle nie mają swoich zasobów sprzętowych; opierają się na naszych usługach cloudowych.

Przechowywanie danych w chmurze narzuca zapewne wiele reżimów na waszą pracę, żeby klient miał poczucie, że wszystkie te zasoby są bezpieczne i dostępne. Skończyła się era segregatorów chowanych w firmowej szafie czy sejfie w zależności od ich tajności. Informacje nie mieszczą się też na serwerach firm. Wielu osobom zapewne trudno się pogodzić z takim oddaniem wrażliwych danych w miejsce poza bezpośrednim zasięgiem.
- Staramy się dać klientom pewność, że u nas ich dane są bezpieczne. Dowodem na to jest wdrożone w Intratelu ISO 27 001, które odnosi się do bezpieczeństwa przetwarzania informacji. Żeby wzmocnić ten temat, wkrótce będziemy mieli ISO 27018, które będzie certyfikatem bezpieczeństwa przetwarzania danych w chmurze.

Na ważny aspekt tego problemu zwróciliśmy uwagę we wrześniu podczas Dell Technologies Forum w Warszawie, gdzie rozmawiałem m.in. z Michaelem Dellem. Otóż osoby obawiające się umieszczania swoich danych w chmurze, ciągle jeszcze nie dopuszczają do siebie informacji, że wyspecjalizowani dostawcy takich usług np. Google czy Amazon, zapewniają o wiele wyższy poziom bezpieczeństwa niż są w stanie zapewnić informatycy w zwykłych przedsiębiorstwach.

I w ramach każdej po kolei firmy nie ma sensu zatrudniać ludzi o tak wysokich kompetencjach czy kupować sprzętu zapewniającego tak wyspecjalizowane funkcje?
- Firmy nie mogą sobie pozwolić na wydatkowanie takich środków na bezpieczeństwo, jak dostawcy usług, którzy na tym bazują. Mam tutaj na myśli nawet mniejszych dostawców usług cloud, nie mówiąc o takich firmach jak Amazon czy Google.

Tak lekko Pan mówi, że rozmawiał z założycielem Della. Większość ludzi ma chyba świadomość tej marki i poczucie, że to jeden z potentatów rynku. Jak to się stało, że tych trzech administratorów sieci i sprzedawców komputerów zbudowało firmę o statusie Premier Partner Dell’a? Byliście tak lokalni, a staliście się globalni.
- Po pierwsze, od początku chcieliśmy robić coś więcej niż tylko sprzedawać komputery, drukarki, kasy fiskalne. Po drugie, związane z tym pierwszym, chcieliśmy wiedzieć, co się dzieje w świecie i zaczęliśmy tam bywać. Pierwszym impulsem była realizacja projektu Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, która dofinansowywała firmom makroregionu Polski Wschodniej wyjazdy na targi, spotkania, konferencje czy to do Indii, czy do Stanów Zjednoczonych, Anglii lub Niemiec. A my nie tylko jeździliśmy, my też bardzo chcieliśmy tę zdobytą wiedzę wykorzystać. Wyłapać rysujące się trendy.

O jednym z nich - Cloud Computing, zaczęliśmy myśleć po wyjeździe do Indii. Zastanawialiśmy się, czy nas na to stać. Szukaliśmy projektów badawczych, żeby rozwijać te technologie. Konsekwencją takiego podnoszenia poprzeczki było podnoszenie kompetencji zespołu. Wzrosły dwu- czy nawet trzykrotnie w wyniku wyboru i realizacji tego właśnie kierunku rozwoju.

Ile osób liczył wtedy zespół Intratelu?
- Blisko 20. Zaczęliśmy być rozpoznawalni poza regionem. I uzyskaliśmy status Dell Professional Services.

Jak konkretnie do tego doszło?
- Byliśmy przekonani, że najwięksi, czyli Dell, Hewlett Packard czy IBM powinni mieć rozwiązania w zakresie Cloud Computing. Dowiadywaliśmy się, co oferują; szukaliśmy dostawcy sprzętu. Zaczęliśmy z nimi rozmawiać.

Do dziś pamiętam jak… i jest to słynne w firmie Dell… osobiście rozmawiałem z jednym z ewangelizatorów z Della, a on skwitował krótko: „Wyście tego nie robili, chcecie się nauczyć. My też tego nie robiliśmy. Chcemy się nauczyć. I to my mamy w Stanach dostęp do wiedzy, gdzie takie rozwiązania są prawie gotowe. Pracujmy razem.”

Kapitalna jest taka otwartość. Ale czemu wybrali właśnie was?
- Bo się zgłosiliśmy pełni chęci, a oni chcieli pochwalić się przed klientami zarówno swoimi kompetencjami, jak i wdrożeniami.

Czy gdy Pan rozmawia o tak globalnych rozwiązaniach z potencjalnymi partnerami, pojawia się dystans do was, bo jesteście z Podlasia? Z Białegostoku? Czy może np. w USA ta Polska Wschodnia i związane z nią stereotypy to jest jakaś abstrakcja, bo sama Polska jest dostatecznie egzotyczna?
- Do USA przyjeżdżają ludzie z całego świata i nie ma znaczenia, skąd są te osoby. Jesteśmy pozytywnie odbierani jako po prostu osoby z Europy, nie z Polski, a tym bardziej z Podlasia.

Trudniej jest nam się przebijać tutaj, w Polsce. Założyliśmy oddział w Warszawie, który jest odpowiedzialny tylko za sprzedaż sprzętu. Bo żeby być zauważonym, trzeba być tam. Paradoksem jest, że przedsiębiorstwa z Białegostoku, gdzie odpowiedzialnymi osobami za dział IT są na przykład nasi koledzy ze studiów, nie zamawiają u nas w Białymstoku, tylko w naszym oddziale w Warszawie.

Sami sobie strzelamy w kolano, bo nosimy w sobie ten stereotyp Polski B?
- Tak. I on będzie trwał dopóki sami nie zaczniemy siebie inaczej postrzegać. Proszę zobaczyć: dwa dni temu byłem na międzynarodowej konferencji w Warszawie. Rano wstałem, wysłałem stamtąd część maili, wsiadłem w samochód i po południu pracowałem w Białymstoku. Cały czas ten sam człowiek o takich samych kompetencjach. To nie miejsce mnie określa, tylko to, co robię. Dziś mobilność jest na takim poziomie, że trzeba tylko chcieć się przystosować.
Dla przykładu, jeden z naszych klientów z Norwegii zdecydował się przenieść cały rozwój aplikacji do nas, do Białegostoku. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że chociaż współpracujemy już od blisko roku, pierwszy raz spotkaliśmy się trzy tygodnie wcześniej. Lokalizacja nie ma dzisiaj w tej branży zupełnie żadnego znaczenia.

Jak by Pan określił miejsce Intratelu na rynku firm zajmujących się rozwiązaniami chmurowymi?
- Jesteśmy akurat przed wprowadzeniem na rynek chmury publicznej. Do tej pory bowiem sprzedawaliśmy te usługi w tradycyjny sposób, a teraz będzie to w pełni biznesowe rozwiązanie poprzez naszą stronę internetową.

W tradycyjny sposób, czyli potrzebna była wizyta w waszej siedzibie?
- Tak, albo kontakt telefoniczny czy mailem. Konfigurowaliśmy rozwiązanie pod klienta, wysyłaliśmy dostępy i dopiero klient mógł z tego korzystać.

A teraz będzie mógł wszystko zrobić zdalnie. Mamy to przetestowane: zamiast ściągać do siebie serwery, będzie miał tę samą moc przetwarzania dostępną przez Internet. W bezpieczny sposób.

Na ile to rozwiązanie jest unikalne w skali kraju?
- Na tym poziomie, na jakim my to mamy zrobione, to może jeszcze z dwie firmy mają.

Czy przez te 21 lat w historii firmy były jakieś momenty zwrotne, czy to systematyczny, jak to się mówi, organiczny rozwój?
- Rozrastamy się stopniowo przesuwając coraz więcej osób do działu badawczo-rozwojowego. Pozwala nam to myśleć nie tylko o dniu dzisiejszym, ale również o tym, co będziemy sprzedawali za pół roku czy za rok.

I rozumiem, że stawiacie na rozwój waszych własnych, autorskich rozwiązań? Żebyście mogli sprzedawać nie tylko to, co wymyślili inni?
- Dokładnie tak. W tej chwili znaczną część naszych klientów stanowią instytucje medyczne. A szpitale, bodajże przez 30 lat, będą musiały przechowywać wszystkie informacje i dane medyczne. To olbrzymie ilości.

Szpitale nie będą zainteresowane, aby do tego celu tworzyć u siebie specjalny dział. Pracujemy więc w tej chwili nad rozwiązaniem, które pozwoli na bezpieczne składowanie tego typu danych w chmurze.

One muszą być nie tylko składowane. Musi też być do nich bezawaryjny dostęp. Budowanie takiego rozwiązania nie ma sensu dla pięciu czy sześciu szpitali. Ale co innego, jak ich będą dziesiątki.

Żeby mieć tak wielu takich klientów w Polsce, trzeba chyba założyć, że nie macie w tym zakresie zbyt dużej konkurencji?
- Uważamy, że tak jest. Bo my już w dużym stopniu jesteśmy związani z branżą medyczną, a opracowujemy usługę, która, jak zakładam, będzie dostępna w ciągu dwóch lat. I wtedy zaproponujemy ją szpitalom.

Czy inni pójdą ta drogą? Nikt o tym nie mówi. Jest to skomplikowane wyzwanie, bo to dane wrażliwe; bo ilość tej informacji do przetworzenia jest ogromna. Jednym z pytań jest, jaka ich część będzie potrzebna częściej, jaka rzadziej.

W jaki sposób już pracujecie z polskimi szpitalami?
- Na wspomnianej już konferencji Dell’a prezentowaliśmy przebudowę całych systemów IT w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Jesteśmy tam od paru lat, rozwijamy tam informatykę w miarę rozbudowy szpitala.

Czy to znaczna zmiana z punktu widzenia pacjenta?
- Pacjent dostrzega ułamek skutków tych zmian. Na przykład to, że lekarz ma dostęp do jego danych stojąc bezpośrednio przy jego łóżku. Nie trzeba wieszać tych wszystkich tabliczek.

Zwłaszcza, że mamy zaostrzone rygory dotyczące chronienia danych pacjentów i trzeba te tabliczki zasłaniać…
- No właśnie. Pacjenci często mają opaski na rękach, gdzie wszystko to jest zakodowane. Natomiast bardziej przydatny niż dla pojedynczego pacjenta jest ten system w zakresie usprawnienia pracy całego szpitala. Tam przecież pracuje ok. 2700 osób! Na bieżąco przebywa ok. 800 pacjentów. Wszystkie dotyczące ich informacje muszą być jakoś przetworzone i dostępne z wielu poziomów.

Między innymi po to, aby praca na Big Data służyła trafniejszej diagnostyce, prawda? Im więcej danych identyfikuje chorobę, tym łatwiej ją rozpoznać.
- Oczywiście. Tak więc pacjent widzi tylko ułamek tego systemu. Istotne jest także to, aby pojedyncza awaria nie unieruchamiała całości czy nawet znacznej części. Dziś nawet człowiek w rejestracji nie może być obsłużony, gdy system nie działa.

Jak Was, zespół, zmieniła współpraca z tak renomowanym i dużym partnerem, jakim jest np. Dell? Czy to wpłynęło na kulturę organizacyjną firmy? Czy fakt docenienia przez lidera branży działa inspirująco? Nie ma poczucia zaściankowości, że wrócimy na białostockie pole stereotypów?
- Nie tyle się dowartościowaliśmy, chociaż to też jest istotne, co zainspirowaliśmy. To bywanie za granicą, w różnych środowiskach bliskich największym osiągnięciom technologicznym powoduje, że mamy nowe pomysły na rozwój.

Przykładowo pisze do mnie człowiek: „Słuchaj mam pomysł na świetny produkt. Na przechowywanie danych w chmurze i obrazów. Jak je odpowiednio obrobimy, to ich wielkość spadnie i będziemy mogli konkurować niższą cena przy zachowaniu jakości oferty”! Rzecz w tym, że pisze to człowiek z Doliny Krzemowej.

Czyli jeszcze raz powtórzę: nie ma różnicy, gdzie jesteśmy. Po prostu pracujmy razem. Róbmy to: zbierajmy pomysły, Potem trzeba tylko odsiać ziarno od plew i już.

Najważniejsza jest wspólnota myśli?
- Od tego się wszystko zaczyna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny