Indie
Indie
Państwo w Azji Południowej zajmujące większą część subkontynentu indyjskiego. Największymi miastami są tu Bombaj i Delhi.
Kraj kontrastów: wielkiej biedy i bogactwa. Życie większości mieszkańców toczy się na ulicy. Tu przede wszystkim spożywa się posiłki: aromatyczne, pełne przypraw najczęściej bezmięsne sosy, w którym zanurza się chlebek czapati, czyli placek z wody z mąki kukurydzianej bądź cieciorki. Ulubionym napojem Hindusów jest czaj Masala, czyli bardzo mocna herbata z dużą ilością cukru, mleka oraz przypraw, takich jak: kardamon, cynamon, imbir, pieprz, goździki.
Aneta Kolendo-Borowska lubi mieć marzenia. Mnóstwo marzeń. Przyzwyczaiła się, że co roku w grudniu spisuje je sobie na kartce. A potem zagląda, co udało jej się zrealizować. - To niesamowite, bo właśnie po powrocie z podróży zerknęłam i okazało się, że wśród krajów, które chciałam w tym roku odwiedzić, były właśnie Indie.
Aneta kocha podróże. Co roku odwiedza kilka ciekawych miejsc. Chętnie jeździ do Azji. Wcześniej była już w Chinach i w Tajlandii. - I właśnie po powrocie z Tajlandii postanowiłyśmy z siostrą, że teraz czas na Indie.
Plan jednak zrealizowała tylko Aneta. W maju, dokładnie w dzień swoich urodzin znalazła w internecie niesamowitą okazję - bilet do Bombaju i z powrotem kosztował tylko tysiąc złotych.
- Od razu zadzwoniłam do siostry. Okazało się, że nie może jeszcze zaplanować sobie urlopu na jesień. Następny był mój syn. Powiedział: Super! Lecimy! Za pięć minut bilety były już nasze.
Aneta bardzo się cieszyła na tę wyprawę. - Również ze względu na mego syna, który realizuje swoje różne plany fotograficzne. Indie również w jego przypadku okazały się strzałem w dziesiątkę.
Nie planowali swojej wyprawy. Nie zależało im, by odwiedzić sztandarowe turystyczne miejsca. Chcieli po prostu pobyć w Indiach: kraju pełnym egzotycznych zapachów, smaków, kolorów.
Bilet mieli kupiony do Bombaju. Tam też zarezerwowali pierwszy nocleg. Potem wszystko toczyło się swoim torem. Jeśli jakieś miejsce podobało im się - tam zatrzymywali się na nocleg.
- Bombaj nie zrobił na nas wrażenia jako miejsce sympatyczne, przychylne. Natomiast w ogóle mi nie przeszkadzał ani hałas, ani brud tam panujący - mówi Aneta.
Wspomina za to przerażającą biedę, którą w tym kraju widać na każdym kroku.
- Nawet dużo czytając o Indiach, nie jesteś w stanie przygotować się mentalnie i emocjonalnie na to, co tam zobaczysz - przyznaje. - Bo to, co zobaczysz, i tak jest ponad to, co sobie wyobrażałeś.
Aneta opowiada o slumsach, o ludziach żyjących na ulicy lub w tak małych domkach, że nie mają nawet okien. O wzbudzających niezmierne współczucie dzieciach.
- Po takich wyprawach wracam coraz bardziej pokorna i coraz bardziej szczęśliwa z tego, co mam. I rzeczywiście coraz mniej potrzebuję do życia - mówi.
Jednak ludzie, którzy mieszkają w takich warunkach, są przyjaźni i mają czas dla drugiego człowieka.
- Mało kto podejrzewa mnie o to, że jestem nieśmiała - uśmiecha się Aneta. - A jednak to nie pozwalało mi korzystać w pełni z moich wyjazdów. Zamiast szukać kontaktu z innymi, ja chłonęłam tylko wszystko, co widziałam. W Indiach było inaczej.
Tu Aneta i jej syn rozmawiali z kim tylko się dało: po angielsku, na migi, przez przypadkowego tłumacza.
- I te znajomości to najfajniejsza rzecz, jaką przywiozłam z Indii. Bo ludzie chętnie o sobie opowiadali. I wypytywali też o nas. Dziwili się, że Marcel jest moim synem, a nie mężem, potem okazywało się, że ważne jest dla nich, czy jestem mężatką. Pytali, gdzie brałam ślub i po czym w Polsce poznaje się, że kobieta jest zamężna, bo Hinduski mają odpowiedni kolor na przedziałku.
Z zachodu kraju, z Bombaju, pojechali na północny wschód do Varansi, potem do pełnego pięknych plaż, położonego w dżungli Goa.
- Uwielbiam pociągi. Nie zdecydowaliśmy się ani na pierwszą, ani na drugą, ani na specjalną klasę turystyczną. 30 godzin spędziliśmy w otwartym wagonie razem z tubylcami. Byli oczywiście przemili.
Klimatyzacja w hotelach sprawiła, że Aneta dostała kataru. Jeden ze współpasażerów pokazał jej ćwiczenie i osób oddychania, jak się go pozbyć. - Przyjęłam tę radę, bez specjalnej wiary. Potem, gdy ćwiczyliśmy jogę z nauczycielem, ten pokazał nam dokładnie to samo ćwiczenie - uśmiecha się Aneta. I opowiada o innych poradach nauczyciela, który miał do czynienia również z ajurwedą, czyli starożytnym hinduskim systemem medycyny łączącym zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe.
- Mówił nam, że stres to nie jest problem. Że to od nas tylko zależy, czy mu się poddamy, bo jest on tylko w naszych głowach. Potem pytałam go o kosmetyki. Też mówił, że nie są mi potrzebne. Wystarczy joga i dobre odżywianie. I jesteś piękna! W Indiach ludzie nie wiedzą, co to stres, bo żyją dniem dzisiejszym.
Aneta zapamiętała z Indii przede wszystkim nieprawdopodobną magię, bardzo ważną dla Hindusów duchowość i wspaniałe promienie słońca. - W Varanasi widziałam najpiękniejszy w życiu kolor. Płynęliśmy Gangesem. Ujrzałam wtedy w promieniach wschodzącego słońca brzeg, budynki i ludzi zażywających porannej kąpieli. To było nieprawdopodobne.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?