Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Imię na całe życie. Najpopularniejsze imiona, jakie wybierają białostoczanie. I najdziwniejsze

Agata Sawczenko
Rafał i Martynka – tak Izabela Dawidziuk-Markowska nazwała swoje dzieci. – Bo to najpiękniejsze imiona na świecie – śmieje się.
Rafał i Martynka – tak Izabela Dawidziuk-Markowska nazwała swoje dzieci. – Bo to najpiękniejsze imiona na świecie – śmieje się. Andrzej Zgiet
Po babci, dziadku, serialowej bohaterce. Tradycyjne, polskie, romantyczne. Albo na odwrót - egzotyczne, oryginalne, najlepiej z literą x w środku. Pomysłów na to, jak nazwać dziecko, rodzice mają wiele. Trzeba jednak pamiętać, że imię wybieramy na całe życie.

Rafał, już prawie 18-latek i dwuletnia Martynka - to dzieci Izabeli Dawidziuk-Markowskiej. Pani Iza przyznaje, że problemów z wyborem imion nie miała.

- Gdy miał się urodzić starszy syn, oboje z mężem uznaliśmy, że Rafał to odpowiednie dla niego imię - uśmiecha się. - Ładne, a poza tym pasuje i do małego chłopca, i do dorosłego już mężczyzny.

Przy drugim dziecku pani Iza postanowiła, że imię ma być na literę "M". - Żeby pasowało do nazwiska Markowska - tłumaczy.
Propozycji było bez liku: Michalina, Marlena, Milena. W końcu zostały dwie: Maria i Martyna. A że mama pani Izy ma na imię właśnie Maria, mąż uznał, że dwie kobiety o tym samym imieniu w rodzinie to za dużo.

- I mamy małą Martynkę - pani Iza przytula córeczkę. I zdradza, że tak naprawdę to imię od początku było jej faworytem.

- Lubię Martynę Wojciechowską, dziennikarkę, podróżniczkę, silną kobietę. Dlatego tak chciałam nazwać córkę - tłumaczy.

Nie Zosia a Zofia

Córeczki pana Tomasza nazywają się zwyczajnie i po polsku: Zofia i Michalina. Z imieniem Michalina od początku nie było problemu - miała się tak nazywać i już. Ale z wyborem imienia dla drugiej córki rodzina pana Tomasza przeżyła trochę przygód.

- Wymarzyłem sobie imię Konczita. Nadal bardzo mi się podoba - mówi pan Tomasz. I przyznaje, że z tego pomysłu szybko zrezygnował. Nawet nie próbował tak zapisać córki w urzędzie stanu cywilnego.

- Nic by z tego nie wyszło - uśmiecha się.

Za to już drugi pomysł na imię zaczął wcielać w życie.

- Postanowiłem nazwać córkę Zosia. Nie Zofia, bo to się wszystkim kojarzy z filmem "Miś" i kwestią: To moja żona, Zofia.

Jednak w końcu córka pana Tomasza została Zofią - bo imion zdrobniałych w Polsce nie można nadawać.

- Reguluje to artykuł 50 prawa stanu cywilnego - mówi Anna Snarska, kierownik referatu ds. urodzeń w Urzędzie Miejskim w Białymstoku. I wspomina, jak 2003 roku rodzice uparli się, by nazwać syna Kuba. W takich sytuacjach urzędnicy zwracają się z prośbą o opinię do Instytutu Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk. Językoznawcy uznali, że Kuba to tylko zdrobnienie, a nie oddzielne imię. Ale rodzice odwołali się od decyzji urzędników. Najpierw do wojewody, który utrzymał ją w mocy, potem do sądu.

- I w 2004 roku sąd postanowił, że Kuba to jest oddzielne imię. To nam rozwiązało problem - przyznaje Anna Snarska.

Bo nie ma co ukrywać, że nie jest przyjemna sytuacja, gdy ludzie zarzucają jej, że jako urzędnik za mocno ingeruje w ich życie.

- Przekonują: kobieta dziewięć miesięcy chodziła w ciąży i teraz nie może nazwać swego dziecka tak jak sobie wymarzyła - opowiada Anna Snarska.

Nicol: chłopiec i dziewczynka

Zdrobnienia to nie jedyny problem urzędników stanu cywilnego. Nie mogą oni również zgodzić się na imię ośmieszające dziecko - choć takie na szczęście w Białymstoku się nie zdarzają - oraz takie, które nie określa płci dziecka.

- Inna sprawa, jeśli dziecko urodziło się za granicą i u nas rodzice tylko wpisują je do akt. Wtedy przepisujemy imię dokładnie tak, jak zostało zapisane wcześniej - mówi Anna Snarska.

I tak w Białymstoku jest co najmniej dwoje dzieci o imieniu Nicol. Chłopiec - urodzony w Stanach Zjednoczonych. I dziewczynka, która przyjechała z Wielkiej Brytanii. Białostoczanie w ogóle lubią to imię.

Zefir, Arkhan, Miu, Melisa

Jednak urzędnicy nie godzą się na taki zapis. W zamian proponują spolszczenie imienia: Nikola albo Nikolina. Ale coraz częściej też godzą się na imiona, o których jeszcze kilka lat temu rodzice nawet nie mogliby marzyć, jak Arkhan. W ubiegłym roku rodzice nazwali synka Ruben, a córeczki: Scarlet i Stella. Jest też i Zefir, i Zakaryja, i Yasmin, Witalij, Veronica, Valid, Tyler, Thomas, Antonio, Nika, Nella, Miu, Melisa, Ariadna.

- Kiedyś były też problemy z literką "x" w imieniu. Teraz już, jeśli rodzice sobie tego życzą, zapisujemy ją - mówi Anna Snarska.

Rodzice więc nazywają dzieci Max, Maxymilian, Alex, ale też na przykład Olivier.

- Ja nazwałam swoje córeczki Julia i Alexandra - mówi pani Wiola. - Mamy podwójne obywatelstwo: polskie i amerykańskie. Na razie mieszkamy w Białymstoku, ale za kilka lat wcale tak nie musi być. Dlatego zależało mi, by dla córek wybrać imiona międzynarodowe - tłumaczy.

Wraca Ludwik i Lucjan

Choć te oryginalne imiona są cały czas popularne, białostoczanie ostatnio najchętniej nazywają swoje dzieci tradycyjnie. Chłopców najchętniej nazywamy: Szymon, Jakub, Michał i Mateusz, choć sporo jest też w Białymstoku małych Kacprów.

Wśród dziewczęcych imion od kilku lat królują: Julia, Aleksandra, Maja i Zuzanna. Choć w styczniu tego roku popularne były również Anna i Lena. Ale bywają też Agnieszki, Katarzyny. W ubiegłym roku urodziły się też: Sylwia, Maryla i Marzena oraz Ludwik i Lucjan.

- A ja od lat wiedziałam, że moja córka dostanie imię Olga. Nie było się nad czym zastanawiać, dopóki na badaniach usg nie okazało się, że noszę w brzuchu chłopca - śmieje się Marta Czyżewska. - Przez miesiąc robiliśmy z mężem burzę mózgów: Jan, Aleksander, Michał, Jakub. Co jemu się podobało, dla mnie było nie do przyjęcia. I odwrotnie.

W końcu doszli do porozumienia: Maciej.

- Pięknie - nie ma wątpliwości pani Marta.

Joanna i Grzegorz Sienkiewicz też mieli już wybrane imię dla dziewczynki, zanim jeszcze zdecydowali się na dziecko.

- Wiedzieliśmy, że jak będzie dziewczynka, to będzie Lidia. Koniec. To najcudowniejsze, najpiękniejsze imię na świecie, bo nosi je moja babcia, która jest dla mnie jedną z najważniejszych osób - tłumaczy Joanna Sienkiewicz.

Poza sentymentami i miłością do babci podobało jej się też zawsze samo imię.

- Z jednej strony bardzo dostojne, jak nie zdrobnione. A z drugiej takie zawadiackie - Lidka.

Dla państwa Sienkiewiczów ważne też było, że Lidia jest imieniem międzynarodowym. Funkcjonuje nawet w ich ukochanej Hiszpanii.

- I jak Lidka z nami tam pojedzie, to Hiszpanie nie będą mieli problemów z jego wymówieniem, jak to jest w moim przypadku - śmieje się pan Grzegorz.

I choć oboje przyznają, że kochają wszystko, co związane z Hiszpanią, swoim dzieciom nie będą nadawać egzotycznych imion. Do takiego nazwiska typowo polskiego trudno dodawać egzotyczne imię. Za kilka miesięcy znów będą musieli wybrać imię dla dziecka - pani Joanna jest w ciąży.

- Będzie albo Kamil, albo Maria. Kamil - bo krótkie i ładnie komponuje się z nazwiskiem,. A Maria, bo znamy dwie fajne takie dziewczyny o tym imieniu - mówi pan Grzegorz.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny