Nie zależało mi w dzieciństwie, by moje Barbie miały wspaniałe stroje. Ale każda musiała mieć umyte włosy i starannie wyczesaną fryzurę – śmieje się Katarzyna Blaszko, która od 2009 roku prowadzi salon fryzjerski Szalone Nożyczki.
Pani Katarzyna przyznaje, że fryzjerstwo przez lata było jej pasją. Czesała i ścinała włosy koleżankom i kolegom. Ale po szkole średniej postanowiła i tak studiować ekonomię.
– Gdy byłam na drugim roku, znajomi zaproponowali mi współpracę z teatrem w Gdyni. Całe tygodnie spędzałam na Wybrzeżu i czesałam tancerzy do przedstawienia. Potrzebne były warkocze, oplatanki – a to jest mój konik. Do Białegostoku przyjeżdżałam tylko na zajęcia na uczelni – opowiada pani Kasia. I przyznaje, że jak wróciła już na stałe, wiedziała, że ekonomia to nie to, czym się będzie zajmowała w życiu.
Studia skończyła, ale po piątym roku zaczęła uczyć się, by zostać profesjonalną fryzjerką.
– Rano uczyłam się w salonie, popołudniami – w prywatnej szkole. Bardzo mi zależało, by zdobyć zawód jak najszybciej i rozpocząć pracę – mówi.
Swoje kwalifikacje potwierdziła też dyplomem czeladnika. Teraz planuje zdawać egzamin na mistrza. I sama szkolić przyszłych fryzjerów.
– Już potrzebuję w salonie pomocy – nie kryje pani Katarzyna. – Oczywiście wiadomo, że wszyscy uczniowie z nami by nie zostali. Ale konkurencji się nie boję. Wręcz odwrotnie: chciałabym, by Białystok stał się zagłębiem fryzjerstwa – tak jak jest zagłębiem tańca – uśmiecha się. Sama ze stworzeniem tego białostockiego zagłębia tańca też ma sporo wspólnego. Jej mąż jest jednym z szefów tanecznej szkoły tańca Fair Play, które właśnie rozsławiła w Polsce taneczny Białystok. Pani Katarzyna cały czas współpracuje z tancerzami. Czesze ich na występy.
– I wtedy mogę sobie poszaleć: dopinki, warkocze do kostek, niestandardowe cięcia, zaplatane kule – wymienia pani Katarzyna.
Czesze też często do teledysków, pokazów mody, do projektów teatralnych, sesji zdjęciowych. Ale jej codzienne klientki też mogą liczyć na odrobinę szaleństwa.
– Najważniejsza sprawa, to oczywiście to, żeby nasze klientki miały zadbane, ładne włosy. Ale są też takie pani, które tak jak ja, lubią szalone fryzury. A ja nie boję się łamania żadnych zasad, jeżeli chodzi na przykład o strzyżenie. Bo zasady zasadami, ale jest wyobraźnia.Ważne, by po wyjściu z mojego salonu fryzura wyglądała tak dobrze, że każdy będzie zwracał na nią uwagę. No i żeby pani mogła ją sobie później powtórzyć w domu. To jest szaleństwo, ale szaleństwo kontrolowane – śmieje się pani Katarzyna. Właśnie z takiego podejścia do pracy wzięła się nazwa salonu: Szalone Nożyczki.
– Widziałam kiedyś takie przedstawienie. Bardzo mi się podobało. I przypomniałam sobie jego tytuł, gdy szukałam nazwy firmy. Uznałam, że będzie idealna – uśmiecha się.
Jednak duża wyobraźnia i odwaga nie wystarczą, by być dobrą fryzjerką. Pani Katarzyna zaznacza, że w tym zawodzie – jak w wielu innych zresztą – nieustannie trzeba się szkolić i dokształcać.
– Jednak moim zdaniem nie o to chodzi, by całe ściany w salonie zawieszone były certyfikatami. Ja wybrałam sobie kilka osób, które są moimi autorytetami i od nich cały czas się uczę – mówi.
Komu się udało?
Im się udało – to cykl, w którym prezentujemy ciekawych ludzi, którzy zdecydowali się na własną działalność i osiągnęli sukces. Kontakt: tel. 85 748 96 59, e-mail: [email protected]
Rady dla początkujących:
Przed założeniem firmy radzę policzyć wszystkie koszty. I koniecznie w swoich kalkulacjach trzeba uwzględnić rezerwę finansową na nieprzewidziane wydatki. Tych – wbrew pozorom – zbiera się zwykle całkiem sporo.
Żeby firma dobrze funkcjonowała, trzeba dużo pracować i cały czas się kształcić. Jeżeli ktoś nie będzie dbał o swój rozwój, to niestety bardzo szybko firmę zamknie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?