Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iggy Pop: Dr Jekyll i Mr Hyde rock and rolla

(dor)
Iggy Pop. Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca Paul TrynkaWyd. Sine Qua Non Przemysław Romański
Iggy Pop. Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca Paul TrynkaWyd. Sine Qua Non Przemysław Romański
Paul Trynka, brytyjski dziennikarz, nie owija w bawełnę. Swoją gigantyczną książkę o Iggym Popie określa jako "upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca". Facet, który debiutował w czasach lata miłości, czyli w 1967 roku - punkiem? Otóż tak, droga młodzieży i Wy, Czytelnicy, którym punk kojarzy się li tylko z dziwacznie ostrzyżonymi chłopaczkami w ciężkich butach i skórach. Bo punk u Popa to właściwie nieustanny stan ducha, o wiele bardziej groźny dla niego samego, niż szokujące fryzury.

Ale wraz z autorem cofnijmy się do lat 50. XX wieku w USA. W takich czasach przyszło dorastać Jamesowi Osterbergowi. I wbrew opowieściom o krainie szczęśliwości i zaoceanicznym raju - jego życie nie było rajem. Chociaż jego ojciec był szanowanym nauczycielem, cała rodzina nie mieszkała w domku na przedmieściach, jakie później zapełniały kadry serialu "Cudowne lata" tylko w przyczepie.

A sam mały Osterberg był grzecznym słodziakiem, który umiał zjednać sobie niemal każdego. Oczytany, błyskotliwy i inteligentny - takim zapamiętywali go znajomi. I wszystko byłoby dobrze, a sam James miałby już dawno profesurę z literatury w kieszeni, gdyby nie pokochał rock and rolla. I wtedy z czasem zaczęła rodzić się iguana, z czasem skrócona do imienia Iggy. Kiedy wchodził na scenę, wił się na niej, rzucał, wrzeszczał. Na dodatek był szczupły i dobrze umięśniony. Wiedział o tym i chętnie się obnażał wzbudzając zachwyt u żeńskiej części widowni. Nawet, kiedy jego zespół, nazwany z czasem The Stooges , niezmiernie hałasował - z długimi jasnymi włosami i błękitnymi oczami podobał się dziewczynom. I z czasem zaczął szczodrze ze swojej urody korzystać. Ale przede wszystkim - zawsze chciał tworzyć muzykę.

"Open Up And Bleed", czyli historia Iggy Popa jest niemal archetypiczną opowieścią o czymś, co może się wydawać kwintesencją rock and rollowego stylu życia. O nieumiarkowanym zażywaniu substancji odurzających, o życiu na cudzy koszt, o demolowaniu estrad. I o niezwykłej wrażliwości i inteligencji kryjącej się za maską scenicznego, a często i obscenicznego zwierzęcia, jakim jest ów artysta. Paul Trynka przekopał się przez wszystkie możliwe źródła, rozmawiał z wieloma byłymi dziewczynami czy kochankami rockamana i nie żałuje w swej książce pikantnych szczegółów. Nie usiłuje nawet zliczyć zaliczonych przez Popa panienek, bardziej skupiając się na muzyce. A Osterberg zawsze wyprzedzał czas i uprzedzał mody.

Kiedy szalał ze Stooges, jego koncerty poraziły późniejszych twórców brytyjskiego punka. Tych, którzy zakładali Sex Pistols, The Clash i The Damned. David Bowie, najpierw zafascynowany Popem, zaczął naśladować jego straceńcze życie i obniżać sobie głos. Kiedy jego idol nafaszerowany wszelkimi możliwymi używkami trafił w końcu na oddział psychiatryczny, wydobył go z otchłani, zabrał w podróż między innymi do Polski i pomógł nagrać świetne płyty w latach 70. Tak, te na których pojawiła się piosenka "China Girl", później jeszcze raz nagrana przez Bowiego. Kiedy świat przeżywał euforię ostrym punkiem, Pop już nagrywał krążki pełne inteligentnych tekstów, nie stroniąc od syntezatorów, które za chwilę podchwyciła nowa fala, rock gotycki a nawet zafascynowany nim Ian Curtis. Wokalista zimnofalowego Joy Division, który podobno wieszając się we własnym domu zakładając na szyję pętlę nie przestawał słuchać Popa.

Życie Popa opisane przez Trynkę to nieustanna sinusoida, destrukcja i chaos. Kiedy tylko miał szansę coś osiągnąć, musiał coś zniszczyć. Kiedy bywał blisko globalnego sukcesu, wolał narkotyki. Miał nawet szansę zastąpić samego Jima Morrisona w The Doors. Wybrał narkotyki. Ale przeżył i może to właśnie nie tylko szczera muzyka, ale i niezwykłą witalność tak zafascynowały autora, że zjechał niemal cały świat, by jak najlepiej opisać i udokumentować życie swojego idola.

W XXI wieku Iggy Pop jest już bardziej żyjącą legendą, ale wciąż może fascynować. Za to świat skurczył się jak nigdy wcześniej. Ray Manzarek w 2012 koncertował w Ostrołęce, Pop w Katowicach, a jakby tego było mało - grafikę jego najnowszej płyty "Apres" zaprojektował Krzysztof Grabowski - tekściarz i lider polskiej legendy punku - Dezertera. Ale pamiętajmy - to wszystko poniekąd dał nam James Osterberg. Nie - jednak Iggy Pop.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny