Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iga Świątek przegrała niesamowitego seta i wojnę z mistrzynią olimpijską z Tokio. Polka za burtą US Open

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
AP/Associated Press/East News
Przez 1,5 godziny Iga Świątek i Belinda Bencić rozgrywały fantastyczne spotkanie, które mogłoby posłużyć za wizytówkę damskiego tenisa. Ostatecznie górą była jednak niestety [7:6(12), 6:3] Szwajcarka.

W lutym, w finale turnieju WTA 500 w Adelajdzie, Świątek dosłownie zdemolowała Bencić. Oddała rywalce raptem cztery gemy (6:2, 6:2), a w całym spotkaniu popełniła tylko sześć niewymuszonych błędów, co przy jej agresywnym stylu gry było wynikiem godnym podziwu.

W poniedziałek w Nowym Jorku nie zanosiło się jednak na powtórkę. Tak przynajmniej zapowiadali eksperci. - Iga jest w trudnym momencie sezonu. Wyzwania i wysiłki związane z obroną tytułu w Paryżu i przygotowaniami do igrzysk olimpijskich w Tokio sprawiły, że jest po prostu zmęczona. Ona jest jeszcze bardzo młoda i jeszcze nigdy w swojej karierze nie rozegrała pełnego sezonu WTA. Pod tym względem więcej doświadczenia ma jej przeciwniczka - ostrzegał w studiu Eurosportu trener i tenisowy ekspert, Maciej Synówka.

Na Bencić stawiała również słynna Barbara Schett. - Jest teraz zupełnie inną zawodniczką. Zdobyła złoto na igrzyskach w singlu i srebrny medal w deblu, dzięki czemu nabrała pewności siebie. Ma teraz swój najlepszy czas i jej gra poszła w bardzo dobrym kierunku. Myślę, że jest obecnie bardziej kompletną tenisistką, niż Świątek - podkreślała, a początek meczu potwierdził te przewidywania.

Szwajcarka już w pierwszym gemie przełamała Polkę, a w kolejnych pokazała to, co we wcześniejszych rundach US Open. Świetne serwisy (do meczu ze Świątek tylko raz dała się w Nowym Jorku przełamać) i returny, skuteczną grę z głębi kortu. Świątek musiała uruchomić cały swój repertuar, by dotrzymać jej kroku, dzięki czemu oglądaliśmy fantastyczny i bardzo wyrównany pojedynek.

Przez długi czas ze wskazaniem na Bencić, która zagrażała Polce również w jej kolejnych gemach serwisowych (miała w sumie cztery szanse na kolejne przełamanie). Na pierwszego break pointa dla Świątek musieliśmy za to poczekać aż do stanu 5:4 dla Szwajcarki, która nieoczekiwanie popełniła w tym ważnym momencie podwójny błąd i zabawa zaczęła się od nowa. Z tą jednak różnicą, że tym razem przewagę udało się osiągnąć Polce.

Jej efektem była pierwsza w tym starciu piłka setowa. Bencić zdołała ją jednak obronić i ostatecznie wszystko musiało rozstrzygnąć się w tie-breaku. W nim sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie: 0d 5:2 dla Świątek, po 5:6 i pierwszą szansę dla jej rywalki na skończenie seta. Nie ostatniej, bo Świątek miała trzy kolejne piłki setowe, a Bencić zdołała dopiąć swego dopiero przy piątej. Cała partia trwała w sumie prawie 1,5 godziny i mogłaby posłużyć za wizytówkę damskiego tenisa!

Nie można tego powiedzieć o drugiej, w której obie tenisistki mocno spuściły z tonu. Mocniej niestety Świątek, która przegrywając 1:2 znów dała się przełamać i tej straty nie zdołała już odrobić. Zdołała jeszcze obronić pierwszą piłkę meczową...

Mimo porażki nasza najlepsza tenisistka może opuścić Nowy Jork umiarkowanie zadowolona. Czwarta runda to jej najlepszy, na razie, wynik w US Open. W dodatku jest jedyną w tym roku tenisistką, której udało się zajść co najmniej do tego etapu we wszystkich czterech turniejach Wielkiego Szlema. A gdy nabierze doświadczenia, o którym wspominał Synówka...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Iga Świątek przegrała niesamowitego seta i wojnę z mistrzynią olimpijską z Tokio. Polka za burtą US Open - Sportowy24

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny