Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idźki Młynowskie. Istnieją już ponad pięćset lat

Marian Olechnowicz
Ale są też i domy opuszczone. Czekają tylko na swój rychły koniec
Ale są też i domy opuszczone. Czekają tylko na swój rychły koniec
W tym starym szlacheckim zaścianku dziś jest tylko osiemnaście numerów domów. Po sąsiedzku są jeszcze Idźki Średnie oraz Idźki Wykno. Wszystkie leżą w gminie Sokoły. Istnieją już ponad pięćset lat.

Z Sokół do wsi Idźki jest całkiem blisko. Tylko wieś nieco skryła się za gęstwiną lasów. Na skraju, od strony drogi do Sokół stoi krzyż przyozdobiony kolorowymi wstążkami, bo przecież niedawno był maj. Z prawej rozłożył się duży tartak. Domy we wsi są zadbane, choć widać też kilka opuszczonych.

Na samym końcu wsi duże drewniane dworzyszcze. Z dachu sterczą dwa kominy, w szczytach ładne zdobienia. No i ganek, jak przystało na dwór prawdziwy. Wokół rosną bzy, jaśminy i malwy.

Tuż obok asfalt zamienia się w żwirówkę z mostkiem nad Śliną. Rzeka niegdyś dość duża, była też granicą między Mazowszem i Litwą. Tędy można dostać się do pobliskiego Krzyżewa.

Idź do Boga

Imię Idzisław jest pochodzenia grecko-łacińskiego. W wolnym tłumaczeniu brzmi: tarcza dębowa. Według innej hipotezy pochodzi ze języka starosłowiańskiego i oznacza: idź do Boga. W Polsce imię jest znane od XII wieku. I występowało najczęściej w zdrobnieniach: Idko, Idziek, Idzik, Idźko.

- A i młyn był u nas za wsią - mówi Józef Kruszewski, rocznik 1928. - Miał go Grabowski. Ale to dawne czasy i nawet śladu po młynie nie ma - dodaje pan Józef.

Co zagroda, to przydomek

W Idźkach mieszkają Idźkowscy, Płońscy, Dworakowscy, Kruszewscy, Grabowscy... Rody to od wieków zasiedziałe. Każdy zaś ma własny przydomek lub przezwisko.

- Nas nazywają Sztoszto - opowiada Józef Kruszewski. - Mój ojciec sześć lat w carskim wojsku odsłużył. Jak wrócił, to nieraz w rozmowie powtarzał "szto". No i tak do nas to szto przylgnęło - śmieje się.

Podlascy Idźkowscy pieczętowali się herbem Ślepowron albo Lubicz. Ziemi mieli niemało, prawie u każdego po te 15 - 20 hektarów. Tylko wojna prawie wszystko zabrała.

Cienie wojny

W czasie wojny światowej było we wsi spokojnie, chociaż Sowieci szykowali wywózkę na Sybir.

- Ze wsi mieli wziąć kilkanaście osób - tłumaczy pan Józef. - Ale przyszli Niemcy. Ci zaś moją żonę Mieczysławę zabrali na roboty do Reichu. Ale ona jeszcze wtedy mieszkała w Jabłonowie Wypychy. W czterdziestym czwartym Niemcy szli przez wieś i kolbami karabinów tłukli szyby w oknach. I podpalali.

Za wsią były okopy. Artyleria biła w nas od Kulesz Kościelnych. Każdy ratował co mógł. Na szczęście Niemcy do ludzi nie strzelali.

- W sierpniu 1944 roku front stał pod Idźkami - wspomina pan Józef. - Niemcy szli i palili wieś. Resztę zrobiły bomby. Tylko u Dworakowskiego, Idźkowskiego i Kruszewskiego domy pozostały nienaruszone. Dwa stoją jeszcze z boku wsi. Ale Władka Kruszewskiego zabili Niemcy z okopów. Najpierw był ranny i Władysław Idźkowski chciał go wyciągnąć w bezpieczne miejsce. I wtedy rannego dosięgła druga kula - tłumaczy nasz rozmówca.

Lato na wsi

Chociaż pora sianokosów to we wsi nie słychać traktorów. Łąki podmokłe, siano gnije, rozpacz człowieka ogrania. A i tak wszystko maszynami się robi. I w żniwa tak samo. Natomiast kiedyś o tej porze był ruch we wsi. Wozami konnymi jeździli do roboty w polu.

- U najlepszych gospodarzy były też najlepsze konie - tłumaczy pan Józef. - Na pewno dobre miał Mikołaj Płoński. Ale i Dworakowski był ze swoich dumny. U nas były dwie klacze. Robiły swoja robotę, a i za źrebaki był niemały zarobek.

Żniwa na kosy trwały nieraz cały miesiąc. Sieli wszystkiego po trochu, bo i zwierzyna w gospodarstwie była różna. Co ranek słychać było klepanie kos na "babkach".

W południe schodzili z pola do domu na obiad. W dodatku trzeba było konie napoić. Jedli to co wszyscy, czyli kapustę z kartoflami. Pierwszą we wsi snopowiązałkę miał Dworakowski.

Reszta gospodarzy miała żelazne kosiarki konne. Musiał być woźnica ,i taki który zboże w snopki zrzucał. Musiał dobrze robić, aby wszystkie równe były. Inni wiązali te snopki pasami. I tak od rana do wieczora, aż rosa z pola do domu nie zgoniła.
Teraz jest inaczej. Może też dlatego przy domach rośnie coraz więcej różnych kwiatów i podwórka pięknieją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny