Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I nie ma mocnych

Piotr Czaban
Kolejny atak supraskich piłkarzy na bramkę Tura Bielsk Podlaski
Kolejny atak supraskich piłkarzy na bramkę Tura Bielsk Podlaski Fot. Piotr Czaban
Taką drużynę nasi powinni "rozklepać" spokojnie - powiedział po meczu wiceprezes Supraślanki Lech Wiszniewski. I "rozklepali" Tura Bielsk Podlaski 4:1.

Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Młodzi piłkarze z Bielska w pierwszej połowie postawili liderowi ciężkie warunki. Nikt nie odpuszczał. Dzięki takiej postawie obydwu zespołów kibice mieli okazję obejrzeć ciekawe widowisko.

Zaczęło się od huraganowych ataków gospodarzy. Dokładne podania, często z pierwszej piłki, ataki skrzydłami - taka gra Supraślanki wprowadzała zamieszanie w szykach obronnych Tura.

Już w 3. minucie Adam Waluk stanął przed szansą strzelenia głową pierwszej bramki w meczu. Jednak z bliska nie udało mu się pokonać bramkarza gości, Roberta Kucharczyka. Kilka minut później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego miała miejsce identyczna sytuacja - także Adam Waluk główkował, tym razem minimalnie niecelnie.

Robert Kucharczyk, widząc, co się dzieje na boisku, musiał mocno krzyczeć, by ustawić swoją defensywę. Widać było, że bielszczanie czasami, mimo ambicji, gubili się przy zorganizowanym ataku Supraślanki.

Pierwszą groźniejszą sytuację, w sumie jedyną w pierwszej połowie, stworzyli dopiero w 15 minucie. Celny strzał bez trudu wybronił Kamil Wałuszko.

Fatalna interwencja

W 30 minucie na pole karne Tura wpadło dośrodkowanie z lewej strony. W zamieszaniu Dawid Siemieniuk chciał wybić piłkę jak najdalej od bramki Tura. Zamiast tego wyszedł mu... piękny strzał do własnej bramki. Długo nie mógł podnieść się po tym z murawy, a bezradny Robert Kucharczyk jak mantrę powtarzał: - Już nie będę się denerwował.

Na długo spokoju jednak nie zaznał. Jeszcze w 37. minucie nękał go Dariusz Jurczak, który próbował zdobyć gola głową. Nie udała mu się ta sztuka tym razem, podobnie jak w 40 minucie Markowi Rakowskiemu. Zawodnik Supraślanki otrzymał podanie, po którym wyszedł sam a sam z golkiperem Tura. Robert Kucharczyk ofiarnie rzucił się pod nogi Marka Rakowskiego. Trochę przy okazji ucierpiał w tym starciu, ale nie dał sobie strzelić gola. Gościom zaczynało brakować sił.

- Panowie, dojedźmy z tym do przerwy! - pokrzykiwał kapitan Tura, Adam Naumczuk. Udało się. Do przerwy 1:0.

Atak za atakiem

W drugiej połowie piłkarze Supraślanki zagrali tak, jakby chcieli udowodnić, że nie tylko bielski obrońca umie pokonać swojego bramkarza. Robert Kucharczyk był pod ciągłym obstrzałem. I Jurczak, i Kucharski, i Kujawski sprawdzali jego formę.

Napór Supraślanki był tak duży, że w 65. minucie niczym taranem Michał Lange wjechał z piłką do bramki gości.

I to był tak naprawdę przełomowy moment tego spotkania. Dwie minuty później Grzegorz Kujawski otrzymał podanie z rzutu rożnego i celnym strzałem głową zupełnie pogrążył przyjezdnych. Co prawda, Tur odpowiedział jeszcze bramką Marcina Niewińskiego, ale żaden z kibiców Supraśla nie wątpił, że to był tylko wypadek przy pracy defensywy gospodarzy.

Supraślanka nie zamierzała poprzestać na trzech golach. Chyba najpiękniejszą bramkę tego spotkania zdobył pięknym uderzeniem Tomasz Bernatowicz, który wykorzystał podanie Marka Rakowskiego. Po tej akcji słychać było pełne zachwytów komentarze kibiców.

Po 13 kolejkach z dorobkiem 34 punktów Supraślanka pozostaje liderem IV ligi.

Następny mecz rozegra na wyjeździe z Pomorzanką Sejny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny