I LO. Pomysły zgłoszą uczniowie. A szkoła da na nie pieniądze

To ma być taki mały, wewnątrzszkolny budżet obywatelski. Wstępnie dyrektor zakłada, że w ten sposób rozdysponowanych zostanie kilka tysięcy złotych. Pieniądze mają pochodzić z dochodów, jakie uzyskuje szkoła np. z wynajmowania pomieszczeń.

- Chcemy przeznaczyć pewną pulę pieniędzy na zrealizowanie projektów, zgłaszanych przez naszych uczniów - zapowiada Robert Winnicki, dyrektor białostockiego I Liceum Ogólnokształcącego. - Czekamy na propozycje od młodzieży.

Dyrektor nie chce ograniczać kreatywności uczniów. Liczy, że zostaną zgłoszone projekty, które pomogą uatrakcyjnić nauczanie. Pod każdym powinno znaleźć się ok. 40 głosów poparcia. Zostaną one przedyskutowane i ocenione przez szkolną społeczność. A także sprawdzone, czy są zgodne z prawem oświatowym oraz statutową działalnością szkoły. Na to wszystko potrzeba trochę czasu, więc szanse na zrealizowanie pomysłów będą po Nowym Roku.

- Chciałbym, żeby przy okazji ten uczniowski budżet obywatelski był też taką kuźnią liderów opinii. Myślę, że taki pozytywny ferment jest potrzebny - mówi dyrektor Winnicki.

Wśród sugestii uczniowskich obecnie jest m.in. wyposażenie biblioteki w większą liczbę książek, zwiększenie zasięgu Wi-Fi, wymiana komputerów w bibliotece czy wprowadzenie na zajęcia e-booków.

Zdania na temat uczniowskiego budżetu obywatelskiego są podzielone. Np. Anna Niczyporuk, dyrektorka Zespołu Szkół Elektrycznych w Białymstoku z rezerwą podchodzi do pomysłu. Twierdzi, że choć cieszy ją każda młodzieżowa inicjatywa, to unika używania pieniędzy jako motywacji do działania.

Innego zdania jest Danuta Bojczuk, dyrektorka Zespołu Szkół Mechanicznych w Łapach. Ona uważa, że to dobry pomysł. Warto dawać młodzieży możliwość współdecydowania o tym, co się w szkole dzieje.