Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huta padła i pracuje

Bartosz WACŁAWSKI, (ab)
Wczoraj białostocki sąd ogłosił: huta szkła Biaglass musi upaść i wyznaczył syndyka. I tu paradoks, wśród załogi euforia. Po południu zawieszono strajk, a robotnicy wrócili do maszyn. Mają nadzieję, że syndyk pozwoli im tu pracować i zarabiać.

Sąd uznał wczoraj, że firma nie jest już w stanie spłacać swojego zadłużenia - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Część wierzycieli spółki w ogóle nie była spłacana od 2000 roku, a pozostali dostawali tylko od 10 do 30 procent zaległości.
Wyznaczony przez sąd syndyk Jan Żubrycki mówi: - Cel upadłości jest jasny: rozwiązać załogę, spieniężyć majątek i zapłacić długi. Mam nadzieję, że w tym wypadku uda się uratować zakład, choć inwestorów jest jak na lekarstwo.

Radość z upadłości

Skąd więc ta radość wśród załogi? Pracownikom od dawna zależało na ogłoszeniu upadłości, by odsunąć od rządzenia firmą jej właścicieli. Właśnie w nich upatrywano przyczyny fatalnej sytuacji spółki.- Nareszcie jesteśmy wolni od tych złodziei - mówili ludzie, gdy podczas wiecu w fabryce dowiedzieli się o decyzji sądu.
Strajk został natychmiast zawieszony. Wszyscy przystąpili do rozruchu technologicznego zakładu. W szlifierni ludzie bez zwłoki przystąpili do pracy. Według pracowników, zakład gazowniczy zgodził się na próbę odkręcić kurek z gazem. To umożliwi hutnikom pracę przy piecach.

Dają z siebie wszystko

- Proszę zobaczyć jak ludzie dają z siebie wszystko. Gdy syndyk zobaczy, że zależy nam na tej firmie, to jej nie zlikwiduje - mówi Jan Popławski, szef komitetu strajkowego. Nie ukrywa jednak, że boi się o przyszłość zakładu, tym bardziej, że wyrok sądu gospodarczego nie jest prawomocny.
Ryszard Dudzisz, jeden z udziałowców Biaglassu wczoraj po południu jeszcze nie wiedział, czy będzie się odwoływał. - Muszę mieć więcej czasu na działanie - mówi. Ma na to siedem dni.
Wcześniej podczas wiecu w firmie przysłał list do załogi, w którym zrywa wszelkie porozumienia za to, że nie wpuścili prezesa firmy do gabinetu. O tym, że stracił zakład wtedy jeszcze nie wiedział. Ludzie skwitowali list głośnym śmiechem.

Mają nadzieję

DZIĘKUJEMY

Do białostockiej huty szkła Biaglass trafiają kolejne dary. W większości to artykuły spożywcze, których brakuje pracownikom i ich rodzinom. Pomagają emeryci, zwykle anonimowo oraz duże białostockie firmy. Na apel "Kuriera Porannego" odpowiedziały firmy: Polmos, Witmar, a nawet załoga Bison-Bialu. Wśród darczyńców jest też rada seniorów z Antoniuka. Deklaracje pomocy złożyło kilka innych instytucji.
Według szacunków komitetu strajkowego niemal sto osób spośród załogi jest w fatalnej sytuacji finansowej i potrzebuje natychmiastowej pomocy. Ich lista w poniedziałek trafi do opieki społecznej.

Załoga Biaglassu zatrzymała produkcję 25 października, bo od czterech miesięcy nie dostawała wynagrodzeń. Na dodatek rada nadzorcza zmieniła zarząd na podporządkowanych sobie ludzi. Pracownicy się zdenerwowali, wywiesili flagi i okupowali pomieszczenia. Mimo licznych rozmów i mediacji - porozumienia nie było.
Wczoraj po raz pierwszy od dawna strajkujący odetchnęli. Zebranie trwało kilkanaście minut. - Wierzymy, że mamy szansę na utrzymanie zakładu. To był jedyny ratunek - powiedział Popławski i dostał wielkie brawa.
- To wszystko zależy od kondycji firmy. Jeśli będzie z czego robić szkło i czym płacić, a na towar znajdzie się nabywca, firma będzie produkować - mówi syndyk.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny