Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hieronima Dzierma: Tęskniliśmy za kromką chleba. Syberii nie da się zapomnieć

Alicja Zielińska [email protected]
Przez wiele lat o Syberii nie można było wspominać. Teraz musimy tę prawdę przekazywać młodym, by znali historię - mówi Hieronima Dzierma.
Przez wiele lat o Syberii nie można było wspominać. Teraz musimy tę prawdę przekazywać młodym, by znali historię - mówi Hieronima Dzierma. Anatol Chomicz
Głód, wyniszczająca praca, nieludzkie warunki. Mimo upływu lat wspomnienia z zesłania wciąż są żywe i bolą. Na zawsze straciliśmy nasz dom - mówi Hieronima Dzierma.

Każda rocznica deportacji, czy jak teraz Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru, to dla tysięcy byłych zesłańców przypomnienie tragicznych przeżyć. Rodzina pani Hieronimy Dziermy mieszkała we wsi Mazurki koło Augustowa. W mroźną noc 10 lutego 1940 r. obudziło ich walenie w drzwi i krzyk: Otwierajcie. - Byłam dzieckiem, miałam ledwie trzy i pół roku, znam to tylko z opowiadań mamy. Najstarsza siostra Gienia miała niespełna siedem lat, a najmłodsza Lodzia była niemowlęciem, liczyła ledwie dwadzieścia kilka dni - opowiada. - Do mieszkania wpadło dwóch enkawudzistów i kobieta - Rosjanka z listą.

To była pierwsza wywózka, kompletne zaskoczenie. Mama siedziała bez ruchu, my płakałyśmy. Rosjanka zawinęła maleńką Lodzię w pierzynę. Jak ona przeżyła, nie mam pojęcia. W czasie drogi marzły na niej pieluszki - wtrąca pani Hieronima.

I tak w jednej chwili stracili wszystko, cały dorobek życia. Nowy drewniany dom, który ojciec z taką dumą wyszykował, dobytek, piękny ogród. Ten sam los podzielili ich sąsiedzi, wywieziono wszystkich ze wsi.

Pięć tysięcy kilometrów od Polski

Trafili do miejscowości Kwitok, Irkuckaja Obłast, rejon Tajszent, w głębokiej syberyjskiej tajdze, ponad 5 tysięcy kilometrów od Polski. Mieszkały tu rodziny dawnych polskich skazańców z okresu powstań listopadowego i styczniowego. Miejscowi, nastawieni przez propagandę przyjęli ich jak wrogów narodu sowieckiego, burżujów, którzy gnębili chłopów i teraz muszą za to odbyć karę.

- W kwaterach nie było prawie żadnych mebli, spaliśmy na piętrowych pryczach zbitych z desek. Na środku stał żelazny piecyk. Zimą siadaliśmy na podłodze i ogrzewaliśmy się ciepłem płonących polan - pani Hieronima do dziś ma te obrazy przed oczyma, jak starsi wspominają życie w Polsce, a ona mała dziewczynka słucha tych opowieści niczym najwspanialsze baśnie o kwitnących jabłoniach i gruszach, o sadach pełnych pachnących owoców. Niemal czuła smak potraw. A marzeniem wtedy była choćby kromka chleba.

Żywili się wszystkim, co nadawało się do jedzenia. W pobliżu baraków trudno było znaleźć pokrzywę czy lebiodę, bo ludzie wszelkie chwasty wyrywali z korzeniami, gotowali i zjadali. Latem tajga dostarczała pożywienia. Zbierali jagody, borówki, grzyby, dziki czosnek, cebulę, ale strach było zapuścić się głębiej, żeby nie zabłądzić. Wielu nie wróciło. Po żniwach chodzili na ścierniska zbierać kłoski. Ale kołchoźnicy objeżdżali pola i jak kogoś złapali, to zabierali wszystko i bili. - Ileż razy drżąc ze strachu chowali się w zarośla, gdy nadjeżdżał ktoś konno. Można było tylko zbierać wiosną zmarznięte ziemniaki. Były ohydne w smaku, ale robiono z nich placki, byle oszukać głód.

Ojciec poszedł do wojska i zginął

Pod koniec lipca 1941 r. zaczęto tworzyć na terytorium Związku Radzieckiego polskie wojsko. W zesłańców wstąpiła nadzieja. Ojciec pani Hieronimy też poszedł ze swoim bratem. Nie zdążył jednak do armii Andersa, dostał się do dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Walczył pod Lenino, przeszedł szlak bojowy, zginął w walkach już na terenie Polski, w 1944 r. Podczas przeprawy przez Wisłę zaatakowały ich samoloty niemieckie.

- Po wyjeździe ojca, gdy mama szła do pracy, to jej obowiązki przejęła starsza siostra Gienia. Chociaż miała ledwie dziewięć lat, wstawała o świcie i szła do obozowej stołówki po przydział chleba i zupy. W tłoku i ścisku, bywało, że ledwie by jej nie stratowano albo wylała wszystko i wracała z niczym - opowiada ze smutkiem pani Hieronima. - Przetrwanie na tej nieludzkiej ziemi zawdzięczamy Bogu i naszej mamie. Karczowała krzewy, sadziła obierki, z których wyrastały maleńkie jak groch ziemniaki, wieczorami szyła, cerowała naszą skromną odzież - podkreśla.

Dużą rolę na zesłaniu odegrała koza. Pani Hieronima uśmiecha się na jej wspomnienie. Dostali ją od Rosjanki w zamian za maszynę Singer, którą ojciec w ostatniej chwili zapakował. I ta Mania, jak nazwali kozę, stała się ich żywicielką.

Deseczki zamiast zeszytów

Pod koniec zesłania w Kwitku pozwolono na utworzenie polskiej szkoły. Nauczyciele Helena Dorywalska z Suwałk, Janina Krajdocha ze Lwowa, małżeństwo Henryka i Stanisław Chróścielewscy zabrali się za naukę spragnionych wiedzy dzieci. Mieli jakieś podręczniki przywiezione z Polski. Przeważnie jednak sami mówili.

Zeszyty zastępowały deseczki. - Ołówki dzielono na kawałki, przyklejaliśmy je smołą do patyczków i tak pisaliśmy na tych deseczkach, a potem ścieraliśmy szkłem. Z czasem deseczki były wypolerowane jak szkło - uśmiecha się. - Lekcje odbywały się w jednym z baraków. Zimą przez szczeliny w ścianach sypał śnieg i wiał lodowaty wiatr. Siedzieliśmy opatuleni, ale przychodziliśmy chętnie na lekcje. Bo otrzymywaliśmy gorące kakao i kawę zbożową z darów z Ameryki i Czerwonego Krzyża.

- Do Polski wróciliśmy dopiero w kwietniu 1946 r. Bez ojca i bez dziadka, który zmarł zaraz w grudniu 1940 roku. Na Syberii zmarła też ciocia Marianna.

Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru przeszedł ulicami Białegostoku

Od 10 lutego 1940 r. do czerwca 1941 r. władze Związku Radzieckiego, okupującego wówczas część Polski, zorganizowały cztery wywózki na Wschód tysięcy polskich obywateli. Objęły przede wszystkim urzędników państwowych (w tym sędziów, prokuratorów i policjantów), a także wojskowych i właścicieli ziemskich z rodzinami.
Wywożeni trafiali m.in. do północnych regionów ZSRR, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Komi.

Dla uczczenia tych tragicznych wydarzeń od 14 lat we wrześniu odbywa się w Białymstoku Marsz Żywej Pamięci Polskiego Sybiru.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny