Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hellectricity nagrali Salem Blood

(dor)
okładka płyty Salem Blood formacji Hellectricity
okładka płyty Salem Blood formacji Hellectricity
Hellectricity to zespół złożony z muzyków Corruption, Lostbone, Hedfirst, Carnal czy The Supergroup. Teraz prezentują heavy metal w klimacie nostalgii za latami 80. Gitary i bębny brzmią wybornie.

Zespół gra tak, jakby od każdej piosenki zależało ich przeżycie na powierzchni ziemi. I o to właśnie chodzi w prawdziwym rocku i metalu. Od pierwszych dźwięków "Silver Bullets" słychać, że Przemas, Qba i Wiśnia znakomicie współpracują ze sobą. Jak walec rozgniatają zagrożenia czyhające na rock and rollowe demony. Bo w ich muzyce jest nie tylko metal, ale i odrobina rebelii AC/DC i szaleńczych temp porządnego Iron Maiden.

"Endless Lie" zaczyna się od dudniącego basu, gry na półkotłach i gitarowych akordów przypominających nawet Black Sabbath. A potem pojawia się linia wokalu przypominająca jako żywo Metalicę. Jest świetnie.

Sprawdzamy co dalej. Duch Metaliki, tej z lat 80. Wciąż tkwi w naszym metalowym narodzie. "Wolf or Man" zaczyna się w podobnym klimacie, może wokalnie nie jest tak doskonale przemyślany, ale pewnie pogłosy miały sprawiać momentami wrażenie wilczego wycia. Tak czy inaczej - zwolnienie w środkowej partii i powrót do metalowego łoskotu z nieco ukrytą partią gitary to znakomita zabawa aranżacją. I ta podwójna stopa.

"Plaque LXIX" zaczynają za to bardziej klasycznie brzmiące gitary, kojarzące się znów z klasykami heavy metalu lat 80., zaś rytm może być nieodłącznym synem Lemmy'ego z Motorhead. Hellectricity naprawdę się starają.

"Nightmare" to kolejny utwór obficie korzystający ze standardów, jakie wyznaczyła swoim fanom trupa pana Hetfielda, może z odrobiną stonerowych klimatów. Tak czy inaczej - mebrany głośnikó1) wibrują na potęgę. I znów ucho przykuwa klasycyzująca solówka gitary.

"Don't Burn the Witch" to kolejny zestaw świetnych riffów i następne odwołanie do esencji heavy metalu. Mniej tu ekstremalnej techniki , więcej rockowej pasji przekutej w silne i barwne nuty. Bo muzycy samym operowaniem rytmem zaburzają bicie najtwardszego serca.

Za to "Eat Me Alive" rozpędzają swoją machinę rytmiczną do granic możliwości. Wrażenie jest piorunujące. Tak się kiedyś grało i zapanować nad tempem to prawdziwa sztuka. A nasi muzycy są prawdziwymi artystami swoich instrumentów.

"Beware Of Light" nosi ślady naprawdę przebojowej melodii. No i znów Hellectricity pokazuje, że wie kiedy w kompozycji znaleźć miejsce na oddech, a kiedy maksymalnie podkręcić tempo.

Tytułowa kompozycja "Salem Blood" rozpoczyna się odpowiednio tajemniczym klimatem epickiego metalu. Potem na tle leniwego, stonerowego riffu Rufus snuje swoją opowieść. Gitara i bas przeszywają powietrze krótkimi, zwartymi ciosami. Niepokojące solo dopełnia całości. Tym razem muzycy postawili na nastrój, nie na prędkość. I wygrali.

Krążek kończy "Prophecy". Lekko marszowe intro wprowadza słuchaczy w świat, który może się kojarzyć nawet z bardziej okultystycznymi odmianami metalu. A może zupełnie zwyczajnie - Hellectricity czaruje, by z niecierpliwością czekać na ich kolejny krążek? Na pewno koncert będzie wyjątkową okazją do wymiany potężnych porcji energii. A że album wyprodukował Arek Malczewski - czarodziej od płyt Behemoth, Decapitated czy Black River to i po kompakt sięgnąć warto jak najszybciej.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny