Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hej, hej tu NBA! Rusza nowy sezon. Clippers, Lakers, LeBron James i Zion Williamson - na co kibice czekają najbardziej?

Filip Bares
Filip Bares
AP/Associated Press/East News
NBA. W nocy z wtorku na środę rusza 74. sezon NBA. Po lecie pełnym zaskakujących ruchów transferowych pierwszy raz od lat nie ma zdecydowanego faworyta.

W minionym sezonie Toronto Raptors przerwało nie tylko dominację Cleveland Cavaliers w Konferencji Wschodniej, ale i Golden State Warrios. Kanadyjczycy wygrali swój pierwszy tytuł w historii za sprawą fenomenalnego Kawhia Leonarda, który zgarnął nagrodę MVP Finałów. Po zaledwie dwóch tygodniach od historycznego sukcesu wszyscy wiedzieli już, że Raptors swojego wyczynu nie powtórzą w tym sezonie. Latem Leonard zamienił zimną Kanadę na gorące Los Angeles, ale nie Lakers, tylko Clippers.

Leonard, który z natury jest cichym i nieśmiałym człowiekiem, postawił Clippers utimatum - ściągnięcie drugiej gwiazdy, a najlepiej Paula George’a z Oklahoma City Thunder. W XXI wieku, gdzie nic nie jest tajemnicą na długo, nikt nie pisnął ani słówka, a gdy wieści o transferze PG13 do Clippers się rozeszły, to nikt po prostu nie mógł uwierzyć. Steve Ballmer, właściciel zespołu, zagrał va banque, wierząc Leonardowi na słowo, że ten podpisze, jeśli George do nich dołączy.

Ostatnimi laty motywem przewodnim w NBA były tzw. Wielkie Trójki. Teraz wychodzi na to, że będziemy mieli „Super Duety”. Leonard i George to tylko jeden z przykładów, a daleko szukać nie trzeba. W tej samej hali będą bowiem grali LeBron James i Anthony Davis w koszulkach Los Angeles Lakers.

Obok Clippers Lakers wydają się być najmocniejszym zespołem w NBA. W minionym sezonie fani Jeziorowców byli podekscytowani przyjściem Jamesa, ale nawet on nie był w stanie zapewnić słabej drużynie gry w play-off w mocnej Konferencji Zachodniej.

LeBron był do tego stopnia podekscytowany, że Davis do niego dołączy, że oddał mu swój numer na koszulce - „23”. W sprawie interweniował jednak... Nike. Sponsor LeBrona zakazał mu tej wymiany, bowiem powstało już zbyt wiele nowych produktów czy koszulek z jego nazwiskiem i numerem „23”, a to przyniosłoby firmie ogromne straty.

Drzwi na Dzikim Zachodzie są teraz szeroko otwarte przez problemy Golden State Warriors. Zespół Steve’a Kerra wygrał trzy z ostatnich pięciu finałów, ale latem stracił nie tylko Kevina Duranta, który odszedł do Brooklyn Nets, ale również Klaya Thompsona, który w ostatnim meczu finałów zerwał więzadło w kolanie. Jego powrót na ten sezon jest niepewny, ale prawdopodobnie zobaczymy go pod koniec rozgrywek, jeśli Steph Curry i Draymond Green doprowadzą zespół do fazy play-off.

Jedynym poważnym dodatkiem Warriors latem był Di’Angelo Russell, który występował w zeszłym sezonie w Meczu Gwiazd, ale w roli zastępcy za kontuzjowanego zawodnika. Russell raczej nie ma przyszłości z Golden State, w szczególności gdy wróci Thompson, ale finanse NBA są tak skonstruowane, że lepiej było dla zespołu wziąć kogokolwiek z maksymalnym kontraktem, niż oddać Duranta za darmo do Nets.

Zachód to jednak o wiele więcej niż trzy wyżej wspomniane drużyny. Houston Rockets mają obecnie dwóch z ostatnich trzech MVP sezonu zasadniczego - do Jamesa Hardena dołączył Russell Westbrook. Po transferze George’a dyrektor sportowy Thunder Sam Priesti nie chciał marnować czasu swojej gwieździe i odesłał go tam, gdzie może mieć szansę na sukces. Transfer Westbrooka definitywnie zamknął rozdział OKC ostatnich 10 lat. Thunder mieli w swoich szeregach Hardena, Westbrooka i Duranta, ale byli w stanie tylko raz awansować do finałów NBA.

Do ciekawych drużyn na Zachodzie należą również Utah Jazz, Denver Nuggets i Portland Trail Blazers. Jazz wzmocnili się latem transferem Mike’a Conleya z Memphis, który zdaniem wielu jest najbardziej niedocenianym ruchem ostatnich miesięcy. Denver zajęło w zeszłym sezonie drugie miejsce w sezonie zasadniczym, ale przegrało w II rundzie z... Portland. Aż siedem zespołów z Konferencji Zachodniej ma realne szanse na walkę o tytuł, a czegoś takiego chyba nigdy nie było.

Na Wschodzie jest o wiele spokojniej. Millwaukee Bucks i Philadelphia 76ers to na dobrą sprawę jedyne zespoły, które powalczą o finały NBA. Cień szansy mogą mieć jeszcze Boston Celtics, ale tylko jeśli wszystko pójdzie po ich myśli.

Sixers przeszli małą przemianę, latem oddając Jimmy’ego Butlera do Miami Heat, a pozyskując centra Celtics Ala Horforda. W lidze, gdzie wszyscy próbują grać coraz to mniejszymi „piątkami”, Philly idzie w drugą stronę. Joel Embiid, Tobias Harris, Ben Simmons i Horford to czwórka wysokich zawodników o co najwyżej przeciętnych zdolnościach rzucania z dystansu.

To wszystko jednak po to, by zatrzymać Giannisa Antetokounmpo. „Grecki Świr” zdominował ligę w zeszłym sezonie i zdobył swoją pierwszą nagrodę MVP. Giannis i Bucks odpadli jednak w finale konferencji z Raptors.

Nadchodzący sezon będzie również ciekawy dla Brooklyn Nets. Nowojorczycy zgarnęli latem całą pulę, uzyskując podpisy Kevina Duranta i Kyriego Irvinga, mając jednocześnie solidny i zgrany zespół. Nets w tym sezonie nie powinni się jednak liczyć. Durant niedawno ogłosił, że nie zagra przez przynajmniej rok z powodu zerwanego Achillesa - kontuzji, której się nabawił w minionych finałach NBA.

Wszystkie wielkie nazwiska, o których możecie poczytać wyżej, mogą jednak zniknąć w cieniu nowej gwiazdy, 20-letniego Ziona Williamsona. Williamson został wybrany z numerem 1 w tegorocznym drafcie przez New Orleans Pelicans i żaden sportowiec w tak młodym wieku nie był większą atrakcją niż on - nawet Kylian Mbappe.

Sezon rozpocznie się w nocy z wtorku na środę meczem New Orleans Pelicans - Toronto Raptors.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hej, hej tu NBA! Rusza nowy sezon. Clippers, Lakers, LeBron James i Zion Williamson - na co kibice czekają najbardziej? - Portal i.pl

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny