Haruki Murakami ciągle ma sprawdzony sposób na utrzymanie się na fali. Moim zdaniem jest nim odwołanie się do młodości. I nawet jeśli nie ukrywa, że w roku wydania płyty „With the Beatles” miał już lat 14, to o swojej młodości pisze tak porywająco i szczerze, że czytelnik gotów jest uwierzyć w świat naiwnego acz wrażliwego nastolatka bez reszty. Nastolatka pochłoniętego muzyką i poznawaniem kobiet, pierwszymi uczuciami, namiętnościami, ale też spotkaniami na jedną noc. Ale to nie są zwykłe spotkania – musi być w nich coś jeszcze. A to stara japońska poezja, a to wspólna fascynacja „Karnawałem” Schumanna, zaś wszystkie te relacje międzyludzkie służą zadawaniu putań o kondycję ludzkiej psychiki, skłonność do odwoływania się do dzieciństwa, młodzieńczą fascynację śmiercią. Ale i śmierć gości u Murakamiego realnie – ktoś popełni samobójstwo, ktoś inny wyleczy się z niecodziennej choroby. A pisarzowi starcza konceptu i na spotkanie z małpą, która mogła się zakochiwać tylko w najpiękniejszych kobietach. I czy to nie cudowne, że człekokształtna istota uczy homo sapiens, czym może być idealna, platoniczna miłość?
Jednym takie skojarzenia i wolty Murakamiego mogą wydać się fascynujące i pełne głębi, inni mogą się zżymać na pewne porównania ocierające się o styl pensjonarek, ale konceptu pisarskiego trudno mu odmówić, podobnie jak znajomości zachodniej popkultury. I nawet jeśli Charlie Parker nigdy nie nagrał bossa novy – pomysł, by recenzją fikcyjnego albumu podbić serce szefa periodyku i dziś budzi uśmiech. Na jesienny wieczór – jak znalazł.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?