Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halfway Festival to katastrofa. Wielka gra bez widzów

Jerzy Doroszkiewicz
Nieliczni widzowie podczas drugiej części festiwalu w amfiteatrze przy Odeskiej
Nieliczni widzowie podczas drugiej części festiwalu w amfiteatrze przy Odeskiej Andrzej Zgiet
Fantastyczni wykonawcy, specjalny projekt operowo-folkowy i nowy amfiteatr nie przyciągnęły publiczności.

Jaka piękna katastrofa. Czy ten po wielokroć przypominany bon mot Greka Zorby dobrze oddaje charakter zakończonego w noc finału EURO 2012 Halfway Festival? Wiadomo - ten się nie myli, kto nic nie robi. Widziałem w ciągu ostatniego roku kilka koncertów amerykańskich artystów z absolutnego topu w jednej z wielu muzycznych nisz, na które w Warszawie przychodziło po kilkadziesiąt osób. Sam też nie zaryzykowałbym swoich pieniędzy, by zrobić nawet koncert jednego z artystów, którzy na Halfway do Białegostoku przyjechali. Dlaczego? Bo są tak mocno niszowi, że zwyczajnie nie bardzo wiedziałbym, jak dotrzeć do tych, którzy ich sztukę cenią, bądź zaryzykują w ciemno. A ryzykować rzeczywiście było co.

Za bilety na nieznanych 99 procentom zwykłych ludzi artystów otwierających Halfway Festival trzeba było zapłacić 75 zł za jeden dzień. I to dzień wyjątkowy, bo tuż po meczu otwarcia Euro 2012. Cały Białystok, ba, cała Polska - bez względu na płeć - dała się ponieść sportowej euforii. Organizatorzy liczyli, że na imprezę przyjdą ci, którzy nie chcą kibicować, bądź nie lubią piłki nożnej. I przeliczyli się. Dwukrotnie.

Zamykający festiwal naprawdę dobry koncert Wovenhand zaplanowali po ostatnim gwizdku finału Euro. Teoretycznie słusznie, tylko że było to w niedzielę o godz. 23.20. Jeśli ktoś zdobył pieniądze na bilet w cudowny sposób i nie wie, co znaczy wstać w poniedziałek na siódmą rano do pracy - miał szansę obejrzeć mecz i Wovenhand. I zapłacić za jeden zespół.

Oczywiście - można powiedzieć, że takich wykonawców nie powstydziłyby się Warszawa czy Kraków, do których podróż to jednak wyprawa, ale też i nie zarabiamy w Białymstoku aż takich pieniędzy. Mimo wielkiego szacunku dla artystów, którzy ściągnęli do miasta i ze Wschodu i z Zachodu, a nawet zza Atlantyku, chyba nie wszystkich białostoczan było stać, by ich obejrzeć. Cena okazała się barierą nie do pokonania.

Fatalne okazały się też terminy koncertów. W pierwszej części kilkadziesiąt tysięcy białostockich studentów właśnie miało sesję, podczas drugiej kto żyw wyjeżdżał na wakacje i tylko magia amerykańskich gwiazd alternatywnego rocka uratowała koncert przed frekwencyjną klapą.

Dziwny był sam podział imprezy na dwie części. Rozgraniczenie na nie do końca jasne dla przeciętnego bywalca koncertów pojęcie songwriting, zanadto kojarzące się z artystami pokroju Jacka Kaczmarskiego i folk, do którego wrzucono islandzki pop i amerykański rock. Jeden festiwal, trzy nazwy, plakaty eksponujące nieznane większości mieszkańców nazwiska - chyba czegoś zabrakło. Zabrakło też atmosfery.

Perturbacje z pogodą wypędziły pierwszą część festiwalu do sali filharmonii przy Podleśnej. Muzyka brzmiała wybornie, ale dystans między artystami a widownią aż bolał. Szczególnie mocno odczuł to Lech Janerka, który o północy bardzo chciał zobaczyć tańczących przy jego muzyce ludzi.

Namiastka zabawy udała się dopiero trzy tygodnie później, podczas koncertu Vasyi Oblomova. Tyle że organizatorzy nie zauważyli, że dokładnie w tym samym czasie za podobne pieniądze można było obejrzeć w Białymstoku pierwszy w Polsce koncert Caro Emerald.

Na artystów wybranych do udziału w Halfway do Białegostoku miały walić tłumy, a Martina Halla w internecie polecał Czesław Mozil. Muzyka przegrała z Euro na całej linii. Na szczęście amfiteatr stracił rockowe dziewictwo, oświetlenie i nagłośnienie było zawodowe. I co ciekawe - największą widownię ściągnęli nasi filharmonicy. Pomysł na Halfway już jest. Za rok musi się udać, tylko zróbcie to z głową.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny