Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Halfway Festival rozpoczęty. Alina Orlova i Lech Janerka zdobyli Songwriting Op!era Festival (zdjęcia)

(dor)
Alina Orlova wyłącznie z fortepianem potrafiła zaczarować widownię.
Alina Orlova wyłącznie z fortepianem potrafiła zaczarować widownię. Jerzy Doroszkiewicz
Alina Orlova - młoda, ale zupełnie kompletna autorka, wokalistka i pianistka i weteran polskiego rocka Lech Janerka podbili słuchaczy pierwszego dnia Songwriting Op!era Festival, pierwszej części Halfway Festival w Białymstoku.

[galeria_glowna]
Alina Orlova była zdecydowanie najbardziej wyrazistą postacią pierwszego dnia nowego białostockiego festiwalu. Pisze piosenki, korzysta z wierszy uznanych poetów, posługuje się rosyjskim i angielskim, gra na fortepianie i przede wszystkim śpiewa. I tu porównania do Tori Amos na pewno nie będą na wyrost. Z głosem Orlova robi co chce, a wszystko lekko i z nieodłącznym uśmiechem na twarzy. Śpiewa przeważnie o miłości, ale kiedy słodkim frazom fortepianu towarzyszyły sierceszczipatielnyje słowa - publiczność była wniebowzięta. W dodatku Orlova na scenie to wulkan energii, widać, że każda nuta sprawia jej fizyczną przyjemność. Kupiła publiczność od pierwszych taktów i dostała owację na stojąco.

Na taką owację nie mógł liczyć Martin Hall. Artysta z Danii wywodzący się z nurtu awangardowego śpiewał melancholijne, acz mocno przekombinowane piosenki. Mimo fantastycznej kontrabasistki i licznych efektów perkusyjnych i elektronicznych nie poderwał tak sali jak Orlova.

BIałoruskojęzyczna publiczność ochoczo za to podchwyciła refren piosenki "Ludzi na bałocie" grodzieńskiego zespołu o takiej właśnie nazwie. Byli punkowcy w klimatach akustyczno-folkowych sprawdzają się świetnie i mimo pewnych niedoskonałości warsztatowych z pewnością powinni jak najszybciej do Białegostoku wrócić.

Podobnie Palina Respublika. Młodziutka wokalistka-gitarzystka ma znakomity głos i śpiewa bardzo osobistą frazą. nawet jeśli te melodie, gdzieś już słyszeliśmy, broni się oryginalnością podziałów frazy i samym głosem. I też widać było, że kocha występować na scenie.

Najbardziej stremowani byli dwaj mieszkańcy Białegostoku - Kamil Łukowski i Michał Czarnecki, którzy jako Lifemotiv zaprezentowali bardzo białostockie teksty. Szkoda tylko, że nagłośnienie nie pozwoliło wychwycić wszystkich niuansów.

Za to bez problemu można było zrozumieć każde słowo wyśpiewane przez Lecha Janerkę. Zagrał typowe greatest hits, a entuzjastyczne okrzyki na widowni dowodziły, że legenda zarówno Klausa Mittfocha jak i solowych dokonań wrocławskiego rockmana jest wciąż żywa i wzbudza emocje.

To był bardzo udany i bardzo długi pierwszy dzień nowego festiwalu. Takiego w Białymstoku brakowało - to już pewne.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny