Mamy rok 1931, w Warszawie trwa szaleństwo kinematografii. Znany aktor- Eugeniusz Bodo wraz z producentami Waszyńskim i Brodziszem kręcą w prawdziwych afrykańskich plenerach „Głos pustyni”, tymczasem powodzenie w świecie filmowym zaprząta umysły niejednego literata i filmowca. Tak mocno, że w końcu posunie się do zbrodni. Ale motywem nie będzie tu zemsta.
Grzegorz Kalinowski, jak przystało na wytrawnego dziennikarza, „Śmierć z ogłoszenia” napisał po wyjątkowo drobiazgowym przekopywaniu się przez źródła. A że oprócz nieskrywanej fascynacji przedwojenną kinematografią, żywi też miłość do ówczesnej awiacji, wraz z tłumami będzie witał zwycięskich pilotów Żwirkę i Wigurę, by w rok później uczestniczyć w ich pogrzebie po katastrofie lotniczej. Wszystkie te smaczki, łącznie z dokładnym rozkładem warszawskich ulic i mieszczących się przy nich domów schadzek fantastycznie ubarwiają kryminalną historię, pełną bójek, strzelanin i pościgów. Zaiste – jakby sama wyszła z ram takiego przedwojennego filmu i ułożyła się na stronach powieści.
Grzegorza Kalinowskiego czyta się z ogromną przyjemnością. Jego policjanci są facetami z krwi i kości, nie stroniącymi od tego i owego, a perfekcyjnie zarysowane tło, czyni z „Śmierci z ogłoszenia” naprawdę nietuzinkowy kryminał retro.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?